Kryzys w polskiej kinematografii

Rzeczpospolita /
https://www.filmweb.pl/news/Kryzys+w+polskiej+kinematografii-11967
W polskiej kinematografii trwa kryzys. Tradycyjne źródła finansowania powysychały, nowe nie powstają. Do zdjęć przygotowuje się zaledwie kilka ekip i też nie wiadomo, czy wyjadą na plan - pisze w dzisiejszej "Rzeczpospolitej" Barbara Hollender.

Z powodu braku pieniędzy polscy filmowcy przekładają terminy albo wręcz rezygnują z projektów. Nie pomagają im fundusze europejskie. W Eurimages można dostać dotację, gdy uda się zmontować co najmniej dwustronną koprodukcję. Tymczasem, jeśli nawet polski producent znajdzie partnera za granicą, to i tak potem nie jest w stanie uzbierać własnego wkładu. Nie udaje się sfinalizować nawet kontraktów bardzo atrakcyjnych, np. w ostatnim roku rodzima firma z braku pieniędzy nie mogła wejść w koprodukcję "Janosika" Agnieszki Holland.

Departament Filmu Ministerstwa Kultury ma w tym roku na produkcję 14 mln 500 tys. zł. Z kwoty tej ubyły 2 mln zł, które przeznaczone zostały na oddanie długów Komitetu Kinematografii wobec producentów. Ciągle jeszcze pozostaje do spłacenia ok. 5 mln zł. Działająca na nowych zasadach komisja ekspercka zaopiniowała pozytywnie pierwszych siedem tytułów fabularnych, ale spośród nich na razie tylko jeden ("Ubu król") jest w końcowej fazie realizacji.

Znacznie wyższe sumy od resortu kultury przeznaczała w ostatnim dziesięcioleciu Telewizja Polska. Teraz jednak fabule przybył konkurent - telenowele. Dyrektor Agencji Produkcji Filmowej TVP Andrzej Serdiukow twierdzi jednak, że projekty fabularne nadal otrzymują ok. 20 - 24 mln zł rocznie. W ostatnim roku TVP dołożyła się do "Pornografii" Jana Jakuba Kolskiego, "Pogody na jutro" Jerzego Stuhra, do "Ono" Małgorzaty Szumowskiej oraz "Metafizyki" Lecha Majewskiego. Obecnie trwa podpisywanie umów w sprawie "Wróżb Kumaka", które Robert Gliński nakręci na podstawie prozy Gunthera Grassa.
Mają być kontynuowane cykle "Święta polskie" oraz "Pokolenie 2000". Powstają pojedyncze filmy np. "Żurek" Ryszarda Brylskiego według prozy Olgi Tokarczuk czy "Wesele" Wojciecha Smarzowskiego. Telewizja otworzyła też drzwi przed tanim kinem offowym. W ostatnim czasie sfinansowała powstanie 5 takich obrazów.

Filmowcy uważają jednak, że o telewizyjne pieniądze coraz trudniej, a z blisko 100 scenariuszy, które przez ostatnie pół roku napłynęły do Agencji, tylko 20 zostało zaakceptowanych do dalszych negocjacji.

Do niedawna drugim po TVP producentem filmowym był u nas Canal+ . Gdy utracił licencję naziemną, przestał mieć ustawowy obowiązek współfinansowania polskiego kina. I choć prezes Canal+ Arnaud de Villeneuve zapewnia, że będzie to robił dalej, na razie panuje zastój. Na premierę czeka jedynie "Pornografia", stacja podobno przymierza się do projektów Krzysztofa Krauzego i Macieja Pieprzycy, ale do ich realizacji jednak daleko.

Z fabuły praktycznie też zrezygnowała Telewizja HBO, która ma na swoim koncie udziały produkcyjne w kilkunastu tytułach, m.in. w "Szczęśliwego Nowego Jorku", "Weiserze" czy "Quo vadis". Dyrektor Anna Skonieczna twierdzi, że priorytetowa będzie teraz produkcja seriali. Telenowele i seriale kręci się głównie w TVN.

Superprodukcje ostatnich lat powstawały głównie dzięki pożyczkom bankowym, w których wyspecjalizował się przede wszystkim Kredyt Bank.

Pierwszy kredyt udzielony "Ogniem i mieczem" został oddany w błyskawicznym tempie. Przy frekwencji ponad 7 mln widzów inwestorzy zarobili ogromne pieniądze. To zachęciło banki do następnych inwestycji. "Przedwiośnie" spłacało kredyt długo i mozolnie, ale rok po premierze rachunki z bankiem zamknęło. Nie miało problemu z oddaniem długu "W pustyni i w puszczy". Szybko wywiązali się z zobowiązań producenci niedrogiej "Kariery Nikosia Dyzmy", bo wystarczyło do tego 400 tysięcy widzów.

Współpraca filmowców z bankami załamała się przy "Chopinie. Pragnieniu miłości" Jerzego Antczaka oraz "Quo vadis" Jerzego Kawalerowicza. Pierwszy zadłużony jest w PKO BP. Rzecznik prasowy banku Marek Kluciński odmawia rozmów na ten temat, zasłaniając się tajemnicą handlową, wiadomo jednak, że 450 tys. widzów nie zapewniło zwrotu pieniędzy choćby w minimalnym stopniu. Z kolei budżet "Quo vadis" wyniósł ponad 70 mln zł, a nieoficjalnie mówi się, że blisko połowa tej kwoty pochodziła z banku. 4 mln 300 tys. widzów nie spłaciło kredytu. Dzisiaj bankowcy czekają jeszcze na efekty dystrybucji w Ameryce, gdzie "Quo vadis" ma wejść na ekrany późną jesienią. Do tego czasu trudno liczyć na następne filmowe pożyczki.

Najważniejsze prywatne źródło finansowania kinematografii to dzisiaj dystrybutorzy. Po sukcesach "Ogniem i mieczem" oraz "Pana Tadeusza" bili się oni o prawo do rozpowszechniania polskich superprodukcji. Syrena weszła jako koproducent w "Quo vadis", Vision współprodukowało "W pustyni i w puszczy" oraz "Przedwiośnie". Teraz nawet najbardziej aktywny wśród dystrybutorów producent - Włodzimierz Otulak z firmy Vision - od dwóch lat nie jest w stanie domknąć budżetu "Hanemanna" Agnieszki Holland.

Na inne źródła prywatne też trudno liczyć. Owszem, zdarzają się ryzykanci, Piotr Dzięcioł zarobione na produkcji reklam pieniądze włożył w "Ediego" Piotra Trzaskalskiego, a Iwona Ciechowska, prawniczka z Poznania, zebrała prywatne fundusze na "Ubu króla" Piotra Szulkina. Jednak generalnie firmy i osoby prywatne nie chcą wchodzić w tak ryzykowny interes, jakim jest kino. A zachęt nie mają do tego żadnych. Od lat nie udaje się załatwić z ministrem finansów ulg podatkowych dla osób inwestujących w kulturę.

Ministerstwo Kultury uzyskało pieniądze z gier losowych, ale na inne nowe źródła finansowania trudno liczyć. W projekcie, który wkrótce ma trafić do Sejmu, znalazły się punkty mówiące o dwuprocentowym opodatkowaniu kin, nie ma jednak długo dyskutowanych zapisów o odpisach z wpływów z telewizyjnych reklam, nie ma też ulg podatkowych dla inwestorów prywatnych. Naprawdę rewolucyjnych zmian nie widać, ciągle kręcimy się w systemie, który już na naszym rynku upadł.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones