O nominację do Oscara polski film walczy z 57 tytułami. Koncert ubiegłorocznego laureata Oscara
Jana A.P. Kaczmarka ma go wyciągnąć z tłumu. Członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej od trzech tygodni oglądają nieanglojęzyczne filmy. Nominować mogą tylko pięć tytułów. By wśród nich znalazł się
"Komornik" w reż.
Feliksa Falka, od tego roku zabiega Polski Instytut Sztuki Filmowej.
Na promocję wyłożył ok. 150 tysięcy dolarów. Za te pieniądze wynajęto m.in. agencję, "sprawdzoną w doprowadzaniu do Oscara skandynawskich filmów", jak zapewnia
Maciej Karpiński, wicedyrektor ds. międzynarodowych Instytutu. Opłacono też druk reklamy w branżowych pismach. Zorganizowano pokaz dla zagranicznych dziennikarzy pracujących w Hollywood, czyli tych, którzy przyznają Złote Globy uważane za przedoscarową przygrywkę.
Ponieważ od tego roku oscarowy regulamin został mocno zaostrzony – w imię równości szans nie pozwala np. kusić akademików gadżetami czy organizować hucznych przyjęć – promocja
"Komornika" musi odbywać się poza oficjalnymi pokazami.
Uwagę na polskie kino ma zwrócić, zorganizowany w połowie grudnia w Los Angeles, koncert
Jana A.P. Kaczmarka. Muzyka z filmu
"Marzyciel" poprzedzi prezentację naszej kinematografii.
O nominację
"Komornik" walczy m.in. z nagrodzonym Złotą Palmą belgijskim
"Dzieckiem" i zwycięzcą 21. WMFF – duńskimi
"Jabłkami Adama". Ogłoszenie nominowanych – 31 stycznia. Wręczenie Oscarów 5 marca.