Sylwester w sierpniu, czyli wizyta na planie "Lejdis"

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Sylwester+w+sierpniu%2C+czyli+wizyta+na+planie+%22Lejdis%22-37839
W ostatni piątek zakończyły się zdjęcia do nowego filmu Tomasza Koneckiego pt. "Lejdis". W założeniu mam to być żeńska odpowiedź na pokazywany w tym roku "Testosteron", zrealizowany według popularnej sztuki Andrzeja Saramonowicza. Współodpowiada on też za scenariusz "Lejdis", napisany z inspiracji pewnym ...blogiem. Udało nam się trafić na plan podczas kręcenia jednej z finałowych scen.

Wrażenie od początku jest trochę surrealistyczne. Jest środa 26 września, mam się stawić na piętrowym parkingu na tyłach warszawskiego Novotelu (dawniej Hotel Forum). Zdjęcia rozpoczynają się o 21:00, ma być kręcona finalna scena balu. Na ulicy pełno straży pożarnej, wygląda to na przygotowania do jakiejś większej akcji. Pytam strażaka co się dzieje:

- Sylwestra dziś robimy - śmieje się

Nie mam czasu zapytać o szczegóły, bo na horyzoncie ukazuje się już producentka pani Iwona Konecka, która ma mnie zabrać na plan. Filmowy sylwester odbywa się w sierpniu. W każdym razie tyle udaje mi się ustalić podczas wjazdu windą na 8 kontygnację betonowego parkingu. Koniec roku w sierpniu?

"Lejdis" opowiada historię czterech przyjaciółek z tego samego podwórka. Dwie mężatki, rozwódka i singielka - grają gwiazdy młodego pokolenia: Magdalena Różczka, Izabela Kuna, Edyta Olszówka, Anna Dereszowska. Wszystkie one maja oczywiście problemy z facetami, czemu nie ma się co dziwić, skoro wcielają się w nich Tomasz Karolak, Borys Szyc, Tomasz Kot, Piotr Adamczyk czy Robert Więckiewicz, czyli zestaw samców znany w dużej mierze z "Testosteronu". Dialogi oparto na blogu prowadzonym przez Ewę Sienkiewicz i Hannę Węsierską.

- Andrzej (Saramonowicz) znalazł parę lat temu blog zatytułowany właśnie Lejdis (stad polska pisownia także tytułu filmu). Uznaliśmy, że to bardzo ciekawy materiał językowy. - mówi reżyser filmu Tomasz Konecki

- Te wszelkie neologizmy, sytuację, które dotyczą tylko kobiet i są przez nie opisywane w sposób bardzo odległy od tego jak mężczyźni wyobrażają sobie relacje między kobietami. Myslę, że mało, który facet może uczciwie powiedzieć o czym rozmawiają ze soba kobiety, kiedy spotykają się w zamknietym gronie przyjaciółek. W jaki sposób mówią o mężczyznach, polityce, świecie. To wszystko można było odczytać na tym blogu.

Po wjechaniu na górę moim oczom ukazuje się scena jak z "Wywiadu" Felliniego skrzyżowana ze "Stalkerem". Betonowe pomieszczenie wygląda jak szpital polowy. Na drewnianych ławkach i porozkładanych wszędzie kartonach koczują dziesiątki ubranych w szlafroki i pidżamy osobników. Niektórzy maja obandażowane głowy. Piją herbatę, gadają, zastanawiając się, czy zdążą na ostatni autobus. Dalej jest jeszcze dziwniej. Po wyjściu na dach z pacjentami szpitala mieszają się...rzymscy legioniści. Wszyscy zmierzają na taras z ustawiona sceną i napisem "Szczęśliwego Nowego 26" Nie rozumiem i boję się, że nie zrozumiem. To w końcu ostatnia scena, rozwiązanie filmowych perypetii. Za wiele pewnie się nie dowiem, by nie zdradzić przyszłym widzom zakończenia.

Mam szczęście, bo właśnie w tym momencie udaje mi się złapać reżysera i naciągnąć go na krótką rozmowę. Rzuca trochę światła na tajemniczą liczbę 26.

- Nasze bohaterki mają trochę inny sposób obchodzenia sylwestrów. Nie dosyć, że świetują go w środku lata, to jeszcze robią to właśnie od 26 lat. Wtedy to poznały się na jednym podwórku. To jest tradycja, która je łączy. Taka super impreza, znacznie dla niech ważjsza od normalnego, kalendarzowego sylwestra.

Około 21:30 pada hasło: - statyści na plan!.

Wszyscy karnieodstawiają swoje kubki z herbatą i podchodzą pod scenę. Najpierw scena szalonej sylwetrowej zabawy. Dwa duble. Za chwile pojawia się aktorzy, do których dołączą Rzymianie. Ci ostatni to, jak się okazało niedobitki z wielkiej bitwy, jak rozegrała się parę dni wcześniej w podwarszawskim Powsinie. W tamtejszym lasku doszło do starcia starożytnych Rzymian z Trakami. To najbardziej spektakularna scena filmu.

- Przyznam, że kręcąc byłem przerażony. Legionistów grają autentyczni pasjonaci ze stowarzyszenia Pro Antcica. Kiedy puściłem kamerę , a oni ruszyli z wrzaskiem na siebie, myślałem, że się naprawdę pozabijają - śmieje się Konecki

Wątek starożytnych Rzymian związany jest z postacią filmowego Tomasza, granego przez Rafała Królikowskiego (po planie paraduje w efektownym stroju centuriona). Ten ekscentryczny milioner, filmowy mąż Magdaleny Różczki, fascynuje się starożytnymi militariami.

Koniec ujęcia. Na planie pojawiają się zapowiedziane gwiazdy. Wszystkie kobiety rzecz jasna w szlafrokach i piżamach. Członkowie ekipy technicznej zaczynają wymieniać uwagi na temat papilotów i różowych podomek. Robi się coraz zimniej i coraz mniej sierpniowo. Dla aktorów to test na profesjonalizm. Obok sceny ustawiono dwa stoły z "sylwestrowym" cateringiem:

- Proszę Państwa, wino pijemy po fajerwerkach. Proszę nie ruszać wina - krzyczy kierownik planu, powstrzymując co bardziej chętnych bankietowiczów, którzy postanowili rozgrzać się na własną rękę.

- Rzymianie, tworzyć szpaler - pada komenda

Ostatnie przygotowania, cztery próby i klaps. Objęci Tomasz Kot i Izabela Kuna wchodzą w tłum. Żołnierze rozstępują się, zebrani bankietowicze klaszczą, główne bohaterki rzucają się sobie w objęcia,. Na scenie zespół gra z playbacku znany standard. Krzyki radości. A więc Happy End klasycznej komedii romantycznej?

Reżyser protestuje jednak przeciwko takim łatwym klasyfikacjom:

- "Lejdis" nie są kręcone w konwencji komediowej. Dobra komedia musi być grana całkowicie na poważnie. Dopiero sytuacje, w których widzimy bohaterów powodują, że się śmiejemy. W naszym filmie są sceny bardzo smutne, zagrane niezwykle dramatycznie, jak i te, które śmieszą, ale nie dlatego, że aktorzy grają jakoś inaczej, mniej prawdziwie. Zawsze staraliśmy się tak prowadzić aktorów, żeby wypowiadali naprawdę poważnie swoje kwestie i dopiero sytuacja w jakiej to osadzamy sprawia, że oni jawią się w niej tragikomiczni, czy komiczni.

Scena której jestem świadkiem, z pozoru prosta, wydaje się być kręcona w nieskończoność. Raz legioniści przesłaniają kadr, innym razem Tomasz Karolak zagaduje się ze statystą, zamiast karnie klaskać i buczeć. Zaczynam rozumieć podobieństwa pracy filmowca, żołnierza i strażaka. We wszystkich przypadkach trzeba mieć żelazna cierpliwość.

A robi się nerwowo. Scena sylwestrowych fajerwerków musi być nakręcona przed północą, żeby nie przeszkadzać mieszkańcom pobliskiego Novotelu. W końcu się udaje, jeszcze tylko dogranie dźwięku i krótka przerwa. Jest już naprawdę zimno, ekipa rozchodzi się do namiotów po herbatę i wino (tym razem nie w postaci rekwizytu). Strażacy rozstawiają armatki, przygotowują się do próbnego odpalenia. Parę mizernych rac idzie w niebo.

- Troszkę rachityczny ten sylwester - komentuje obandażowany "imprezowicz"

Po krótkiej przerwie wszyscy wracają na plan. I kolejna komplikacja:

- Proszę państwa, proszę o zdjęcie grubszych okryć. Proszę zostać tylko w szlafrokach - krzyczy kierownik planu dyscyplinując co większych zmarzluchów opatulonych nagle w dodatkowe swetry i płaszcze. No tak, to niedopuszczalne, przecież mamy piękny polski sierpień. dziwne tylko, że para bucha z ust.

Obsługa planu rozdaje kieliszki z winem. Picie dozwolone oczywiście tylko w czasie ujęcia. Czas nagli, do północy zostało tylko 20 minut. Kolejne próby. Odliczanie ostatnich sekund i skandowanie. Trzy duble. Reżyser prosi o skupienie. Sceny ze sztucznymi ogniami nie będzie można powtórzyć. W końcu dokładnie o godzinie 0:00 pada komenda dla strażaków. Obawy okazały się niepotrzebne. Przez ponad minutę niebo roziskrzają wielokolorowe race. Sylwester w Rio, słychać radosne pokrzykiwania, dźwięk kieliszków i noworoczne życzenia. Przez chwile zapominam, że mamy koniec września. W pobliskim hotelu w podniebnych wybuchów zapalają się kolejne jasne punkciki. Zdaje się, że nie wszyscy goście zostali ostrzeżeni o nocnych atrakcjach

- Dziękuję, było świetnie - Konecki kończy ujęcie.

Wino legalnie wypite, panuje miłe rozprzężenie. Przemarznięty do szpiku opuszczam sylwestrowe dekoracje, zastanawiając się, czy swobodna atmosfera na planie udzieli się i widzom. Czy Konecki i Saramonowicz, czyli super duo polskiej komedii zaskoczą nas raz jeszcze, przekonamy się już pierwszego lutego 2008.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones