Szok w Cannes! Tarantino popiera piratów.

Rzeczpospolita /
https://www.filmweb.pl/news/Szok+w+Cannes+Tarantino+popiera+pirat%C3%B3w.-16989
Dystrybutorzy i producenci, którzy spotkali się wczoraj w Cannes na specjalnej sesji, biją na alarm. Uważają, że piractwo, zwłaszcza internetowe, może zagrozić przyszłości przemysłu rozrywkowego.

Fonografia buntuje się przeciwko piractwu od dawna. Nielegalnie nagrywane płyty i piosenki ściągane przez Internet sprawiły, że obroty wielkich kompanii płytowych spadły w 2003 roku o 14 procent, a w pierwszym kwartale 2004 roku aż o 21 proc. Ale problem piractwa dotyka także przemysłu filmowego. Benoit Danard z CNC ujawnił w czasie canneńskiej konferencji, że we Francji każdego dnia do kina idzie średnio 477 tys. widzów, w wypożyczalniach kaset i DVD dokonuje się 186 tys. transakcji, a w tym samym czasie Francuzi ściągają do swoich komputerów prawie milion filmów.

Badania Mediametrie dostarczają kolejnych danych: 19 proc. internautów pozyskuje z sieci utwory, do których prawa autorskie są zastrzeżone. W prywatnych komputerach Francuzów co miesiąc ląduje 4,7 mln filmów amerykańskich, w ostatnim czasie na liście kradzionych przebojów były: "Gdzie jest Nemo?", trylogia "Władca pierścieni", "Matrix" i "American Pie". W tym samym czasie Francuzi ściągają sobie również 6,5 mln obrazów rodzimych.

Dara McGreevy z amerykańskiej Motion Picture Association szacuje, że członkowie jej organizacji z powodu piractwa na DVD tracą każdego roku 3 - 5 mld dolarów. Koszty piractwa internetowego trzeba by jeszcze znacznie powiększyć. Szef Gaumonta Nicolas Seydoux stwierdził, że w południowo-wschodniej Azji trudno jest znaleźć choćby jedną legalną płytę z filmem, a np. w Rosji obieg nielegalny jest dziesięciokrotnie większy niż oficjalny.

Przedstawiciel angielskiego Film Council przypomniał, że piractwo filmowe nie jest tylko problemem wielkich producentów. Brytyjscy dystrybutorzy sprzedają licencje wielu tytułów za granicę za coraz mniejsze pieniądze, bo filmy te już wcześniej miały tam swój nielegalny obieg. Z kolei Niemcy ujawnili, że gdy na rynku ukazała się kaseta z filmem "Good bye, Lenin!", w obiegu było już ok. 700 tysięcy nielegalnych kopii tego tytułu. Dla producentów oznaczało to stratę ok. 3 milionów euro.

Na razie jednak zarówno producenci, jak dystrybutorzy wydają się dość bezradni. Mówią o konieczności prowadzenia nowej polityki filmowych premier, o łatwiejszym (i w przyszłości być może tańszym) dostępie widzów do legalnych produktów. Pierwszym przejawem obrony przed piractwem są coraz powszechniejsze premiery wielkich przebojów jednocześnie na całym niemal świecie. - Musimy sprawić, by ludzie bez problemu mogli kupić to, co na razie kradną - mówiła Dara McGreevy.

Najbardziej sensacyjnie zabrzmiał w czasie konferencji głos Quentina Tarantino, który kocha prowokacje i nie boi się głosić zdania odmiennego.

- Nudzą mnie te dyskusje o piractwie - stwierdził tegoroczny przewodniczący canneńskiego jury. - Zdaję sobie sprawę, że przemysł filmowy jest biznesem i trzeba o niego dbać, zwłaszcza że budżety filmów są coraz wyższe. Ale tylko dzięki piractwu wiele milionów ludzi w komunistycznych Chinach mogło obejrzeć moje "Pulp Fiction" czy "Kill Bill". I jestem z tego powodu szczęśliwy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones