Nie gorszy od amerykańskich wielkich produkcji, ze znacznie mniejszym budżetem, zamiast olbrzymich hal - niewielkie wrocławskie studio. Tak powstał krótkometrażowy film
"Sen Kowalskiego". W sześć osób dokonali tego samego, co twórcy
"Shreka" czy
"Toy Story" - pisze "Gazeta Wrocławska".
Kilka miesięcy temu pisaliśmy o młodych zapaleńcach z wrocławskiego studia na Bielanach, którzy podjęli wyzwanie godne nie lada mistrzów. W sześć osób tworzą film w całkowicie nowatorskiej technice 5D (3D+2D), nakładając na animacje dwuwymiarowe postaci, tło w trójwymiarze.
"Złote krople" są bajką o rodzeństwu, które w skutek nieoczekiwanych wydarzeń muszą przenieść się do średniowiecznej tajemniczej krainy, by zdobyć tytułowe złote krople.
Na premierę
"Złotych kropli" musimy poczekać jeszcze co najmniej rok. Bajka powstaje w kooperacji polsko-hiszpańsko-angielskiej. Prace nad filmem wydłużą się więc (trzeba będzie nagrać m.in. obcojęzyczne ścieżki dźwiękowe). W tak zwanym międzyczasie, żeby złapać chwilę oddechu i potrenować przed kolejnymi ujęciami
"Złotych kropel",
Zduńczyk (
Daniel Zduńczyk jest reżyserem i scenarzystą obu filmów) i ekipa stworzyli 3,5-minutowy filmik
"Sen Kowalskiego". To film zrobiony z wykorzystaniem najnowszych technologii, takich jak do tworzenia wielkich produkcji amerykańskich, na skalę
"Shreka", czy
"Toy Story". Bohaterem krótkometrażowego filmu "dla oddechu" jest każdy - człowiek uwikłany w życiową codzienność. Bohater pewnego dnia postanawia odnaleźć sens życia. Wyrusza w podróż, mówiąc stanowczo "nie" dotychczasowym schematom.
Kiedy scenariusz do filmiku był gotowy, do jego twórców zgłosiła się zaprzyjaźniona grupa popowa z Gdańska
"Kowalski", której maskotką jest właśnie pan Kowalski. Chcieli nawiązać współpracę na kilka wideoklipów.
- Okazało się, że tekst jednej z piosenek idealnie pasuje do tego, co sobie wymyśliliśmy. Miał to być utwór singlowy do ich nowej płyty, a my mieliśmy nagrać teledysk. Stało się na odwrót. To ta piosenka ilustruje nasz film. Postać Pana Kowalskiego przenieśliśmy na ekran - mówi
Daniel Zduńczyk.
"Sen Kowalskiego" powstawał trzy miesiące. Jedno ujęcie - jeden dzień.
Premierowy pokaz odbędzie się w październiku na festiwalu "Yach Film" w Gdańsku. Później najprawdopodobniej będzie można go oglądać również w kinach przed filmami.