Najnowszy obraz
Uwe Bolla, specjalisty od adaptacji gier wideo,
"In the Name of the King: A Dungeon Siege Tale" będzie jednym, długim widowiskiem. Tak zapowiedział reżyser w wywiadzie udzielonym portalowi Bloody Disgusting.
Film realizowany był z myślą o pokazaniu go w dwóch częściach, jednak
Boll, po zastanowieniu postanowił obie części połączyć w jeden, długi, epicki obraz. Jak powiedział zmiana strategii wynika głównie z troski o widza. Reżyser nie chce, by widz miał wrażenie, że dzieląc film,
Boll chciał ich oskubać. Ponadto większość efektownych sekwencji znajduje się w drugiej części. Można zatem sądzić, iż
Boll obawiał się, iż brak odpowiedniego poziomu ekscytacji w pierwszej odsłonie mógłby zniechęcić widzów do obejrzenia części drugiej.
Przypomnijmy, iż film, w którym występują
Jason Statham,
Leelee Sobieski,
Ray Liotta,
Matthew Lillard,
John Rhys-Davies i
Burt Reynolds to opowieść o grupie śmiałków, którzy w świecie fantasy muszą stawić czoła złu pragnącemu przejąć władzę nad ich królestwem. Film późną jesienie pojawi się w amerykańskich kinach.