Wywiad z gwiazdorem komedii "Każdy chce być Włochem"

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Wywiad+z+gwiazdorem+komedii+%22Ka%C5%BCdy+chce+by%C4%87+W%C5%82ochem%22-52816
Od jutra w polskich kinach możecie obejrzeć niezależną komedię romantyczną zza Oceanu, czyli "Każdy chce być Włochem".

Jej bohater, załamany z powodu nieudanego związku Jake, spędził niemal dekadę starając się odzyskać swoją byłą dziewczynę. Minęło już osiem lat od kiedy go opuściła, ale on wciąż nie chce o niej zapomnieć - pomimo tego, że ona ułożyła już sobie życie – ma męża oraz trójkę dzieci. Przyjaciele Jake’a mają dość tej sytuacji i postanawiają zająć się jego życiem osobistym. Organizują mu w związku z tym randkę w ciemno z pewną piękną Włoszką z bostońskiego North Endu. Jake nie jest Włochem i jest przekonany, że tak atrakcyjna kobieta jak Marisa nie spotykałaby się z kimś, kto nie ma włoskich korzeni. Dlatego postanawia udawać imigranta z Italii.

W rolę Jake'a wciela się aktor polskiego pochodzenia, Jay Jablonski. Zapraszamy Was do przeczytania wywiadu z nim. Jay opowiada o tym, jak o mało nie został komandosem i dlaczego chciałby zagrać w filmie pt. "Każdy chce być Polakiem".


Słyszałem, że w przeszłości chciałeś zostać marine. To chyba mało pokrewny zawód z aktorstwem?

Fakt, niewiele mają ze sobą wspólnego (śmiech). Kiedy uczyłem się w podstawówce, dużo grałem. Potem jednak poszedłem do szkoły średniej i tam zacząłem uprawiać wrestling, amerykański futbol i baseball. Z kolei w college'u studiowałem ekonomię, ale brałem też udział w szkoleniu z korpusem marine, bo chciałem zostać żołnierzem. Niestety, w trakcie jednego z meczów futbolowych doznałem uszkodzeń ramienia i dłoni, w związku z czym konieczna była operacja. Gdy wojsko odrzuciło moją kandydaturę, zacząłem się zastanawiać, co mogę dalej robić. Wtedy przypomniałem sobie, że kocham przecież teatr. Zacząłem więc studiować aktorstwo. Potem przeniosłem się do Nowego Jorku, gdzie kontynuowałem naukę.  A potem przeprowadziłem się do Los Angeles i po prostu odleciałem. Aktorstwo strasznie mnie kręci. Kocham i bardzo szanuję ten zawód. Wiem, że to nie jest tak poważna praca jak, na przykład, bycie doktorem, ale pozwala ona ludziom zapomnieć na dwie godziny o problemach i po prostu cieszyć się.

Występujesz zarówno w filmach, jak i serialach, np. w "Ostrym dyżurze" i "Kryminalnych zagadkach Nowego Jorku". Widzisz jakieś różnice pomiędzy graniem w obu mediach?

Telewizja jest bardzo formalna. Twórcy muszą wyrobić się w określonym czasie z kolejnym odcinkiem, nie mogą przekroczyć terminów, tak jak twórcy filmów. Co tydzień widzowie zasiadają przed telewizorem i  trzeba im dostarczyć rozrywki. Tuż po tym, jak skręciłeś jeden odcinek, ruszasz z realizacją następnego. Im szybciej, tym lepiej. Podobne tempo było na planie "Każdy chce być Włochem", bo to produkcja niezależna. Ograniczały nas budżet i czas – wszyscy czuliśmy na sobie oddech kłopotów, które pojawią się, gdy będziemy się ociągać. Niestety, nie mieliśmy tak  komfortowej sytuacji jak twórcy "Piratów z Karaibów". Tam, gdyby Johnny Depp stwierdził, że potrzebuje dodatkowych dwóch tygodni, otrzymałby je. Dostałby, co tylko chce. Różnice, jak widać, są, ale efekt ma być taki sam: widz powinien po wszystkim odczuwać satysfakcję.

Przy "Każdy chce być Włochem" po raz drugi w swojej karierze współpracowałeś z reżyserem Jasonem Toddem Ipsonem. Chcecie zostać nierozłącznym duetem reżyser - aktor jak Scorsese i De Niro albo Scott i Crowe? Co z trzecim wspólnym filmem?

Jason pisze teraz scenariusz następnego obrazu. Postaci są jednak dużo starsze ode mnie. Oczywiście chcemy ze sobą współpracować i dużo ze sobą gadamy na ten temat, ale wątpię, czy pojawię się w tym filmie.  Mam w zanadrzu parę projektów, w których będę pewnie występować zimą. Nie mogę za dużo o nich mówić, ale jeden będzie przerażającym thrillerem. Kręcę w tym roku również pilot serialu komediowego, ale nie wiadomo, czy telewizja go kupi. Gram tam boksera. Ponadto piszę dużo różnych rzeczy razem z moim przyjacielem. Jak wrócę z Polski do USA, zamierzam poważnie wziąć się za szukanie kasy na rozwój tych projektów.

Tytuł filmu, w którym grasz główną rolę, głosi, że każdy chce być Włochem, bo wszystkie kobiety pragną facetów Półwyspu Apenińskiego. Sam jesteś w połowie Włochem, więc możesz mi powiedzieć, czy to rzeczywiście prawda, czy tylko stereotyp...

Nie sądzę, aby to była prawda. Osobiście chciałbym zagrać w sequelu pt. "Każdy chce być Polakiem". Tytuł jest nierozłączny z filmem z powodu miejsca, w którym go kręciliśmy, czyli bostońskiej dzielnicy North End.  Nazywa się ją Małą Italią, gdyż jest niemal w całości zamieszkana przez Włochów. Mnie, niestety, żadna kobieta nie podrywała z powodu moich korzeni, choć mam nadzieję, że jeszcze doczekam się takiej chwili.

Gdy myślisz o sobie, czujesz się bardziej Polakiem czy Włochem?

Myślę, że w tej kwestii jest remis. Jeśli twoja rodzina mieszka od pokoleń w Stanach Zjednoczonych, to czujesz się przede wszystkim Amerykaninem. Aczkolwiek moi rodzice odwalili kawał roboty,  utrzymując we mnie świadomość dotyczącą tego, jakie są moje korzenie i skąd pochodzą moi przodkowie. Uważam się zarówno za Polaka jak i Włocha. To dwa wspaniałe narody. Zamierzam wrócić w przyszłości do Polski, ponieważ jest tu pełno różnych rzeczy, które chciałbym bliżej poznać.  

Wróćmy na koniec do filmu. Powiedz mi, jak to możliwe, że te wszystkie piękne kobiety wybaczają Twojemu bohaterowi zdrady i oszustwa. Przecież to cholerny łajdak!

Zgadzam się, ale będę go bronić. Jego wielka miłość rzuciła go osiem lat wcześniej, bo ją zdradzał. Jasne, że zachowywał się podle, ale z drugiej strony był wtedy młody i, jak każdy, robił głupie rzeczy.  Ja nigdy nikogo nie zdradziłem i nie planuję tego, ale myślę,  że łatwiej przebacza się komuś jego gówniarskie błędy. Jake przez tyle lat próbował odzyskać ukochaną, że zapomniał zupełnie o innych kobietach. Kiedy w jego życiu pojawia się Marisa, nie ma pojęcia, jak z nią postępować. Przez ten długi czas otaczali go przecież sami faceci. Jake'owi wciąż zdarzają się wzloty i upadki, ale razem z reżyserem chcieliśmy, żeby tak to wyglądało. To nie miał być typowy bohater komedii romantycznej, lecz człowiek z krwi i kości. A w życiu zdarzają się takie historie.  Parę razy baliśmy się, że Jake przestanie być sympatyczny z powodu swoich wybryków. Znam go jednak dobrze – ma złote serce, tylko cały czas coś schrzania.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones