A nie była? Przecież to pierwszoplanowa rola, gdzie można było zagrać dużo bardziej dynamicznie niż tylko wypowiadać od niechcenia swoje kwestie bez żadnego wczucia się w grę. Mówię o jej roli tylko w Silent Hill. To zresztą chyba jej pierwsza do tej pory tak duża rola.
Przepraszam, pomyłiły mi się karty :D Myślałem o innej aktorce... Mój błąd :D A co do gry Adelaide, nie była tak dobra jak Radhy Mitchell w Silent Hill, ale myślę, że nie jest tak tragicznie
A kogo to obchodzi? Słaby film to od razu do gry aktorskiej się przyczepiacie. Zagrała co miała zagrać i tyle.
To chyba nie ten gatunek filmowy, żeby oczekiwać "wybitnych kreacji". Miała być ładna nastolatka i multum efektów? Było to wszystko. Mniejsza o to, że bez sensu i napięcia z pierwszej części. Jak ktoś chce się delektować popisem umiejętności dramatycznych to zapraszam do teatru. :)
Nie zgodzę się, że nie ten gatunek. Przykład Sigourney Weaver z Obcego czy Nicholsona z Lśnienia temu przeczy. Nie spodziewałem się po niej roli tysiąclecia, ale grania, a nie tylko bycia. Inna sprawa, że w tym filmie nic nie zagrało tak, jak powinno. Może jedynie pielęgniarki ;)