Alan RickmanI

Alan Sidney Patrick Rickman

8,9
88 785 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Alan Rickman

Najlepszy, Najbardziej utalentowany aktor z całej obsady Harrego Pottera

Dawid_Klosowski

To jak zagrał Snape'a to było niesamowite! :) Od razu zwróciłam na niego uwagę.

Dawid_Klosowski

Pewnie tak, tylko zastanawiam się co robi na 4 miejscu w rankingu TOP 100 :-0

użytkownik usunięty
cinek_1988

figuruje

cinek_1988

Owszem, figuruje, i to na dość wysokim miejscu w rankingu, a to nie byle co. Cóż się tu dziwić, że jest na tak wysokim miejscu? Przy takiej niesamowicie fenomenalnej grze aktorskiej, jaką prezentuje... Zresztą osobiście uważam, że pierwsze dziesięć miejsc to najwyższa liga, taka jakby ekstraklasa albo i jeszcze lepiej.

Dawid_Klosowski

O tak. Według mnie to jeden z niewielu przypadków (jeśli nie jedyny), gdzie postać filmowa jest przedstawiona lepiej niż książkowa.

Anabell_

W pełni się z tobą zgadzam :)

Anabell_

Absolutnie się nie zgodzę. Postać Snape'a została bardzo zaniedbana we filmach. W sumie dopiero w Insygniach miał dłuższy i ważny pobyt na ekranie. W książkach niezależnie w jakiej części, cały czas czytelnik czuł, że jest w nim ukryte jakieś dno do całej historii.

Kurzi32

Cóż, pretensje o to można mieć tylko do autorów scenariuszy tych filmów.

joanna_kordus

Właśnie, ale też moim zdaniem nie zawsze da się wyszczególnić w filmie wszystkie drugoplanowe postacie. Poza tym filmy są głównie o Harrym, a nie o kimś innym.

kronikarz56

Też racja.

joanna_kordus

A wiesz, czego żałuję? Bo w powieści "HARRY POTTER I KOMNATA TAJEMNIC" napisali, że jak Dumbledore powiedział, że Lockhart nie będzie więcej nauczycielem, to wszyscy uczniowie byli zadowoleni i wśród osób okazujących euforię z tego powodu nie zabrakło też nauczycieli. Chciałbym bardzo zobaczyć Snape'a, jak okazuję euforię z tego powodu. Szkoda, że nam tego nie pokazali xD

kronikarz56

Ech, Profesor Snape raczej był powściągliwy w pokazywaniu emocji. Twoje marzenie i tak byłoby nie do spełnienia. ;)

joanna_kordus

No, w sumie to masz rację, ale przecież mógłby się lekko uśmiechnąć lub coś w tym stylu. Bo przecież wyraźnie nie cierpiał Lockharta xD

kronikarz56

No, mógł. Ale chyba tego w filmie nie pokazali. :) A któż lubił tego nieuleczalnego niezgułę? Tylko uczennice wzdychały jak głupie do Lockharta tylko dla jego pięknej buźki... :D A ja powtórzę to, co napisałam w swoim poście na inny temat: Gdybym miała wybrać, kogo wolę jako swojego nauczyciela - Profesora Snape'a czy Lockharta - wybrałabym pierwszego z tych panów. A dlaczego, zapytacie mnie może. Prosta sprawa - u mnie więcej uznania w oczach zyskałby nauczyciel surowy i wymagający, ale spec w swoim fachu, niźli ktoś, kto tylko udaje, że się zna na tym, czego naucza, a tak naprawdę tylko się ośmieszający na każdym kroku. Poza tym nauczyciel surowy i wymagający lepiej mnie przygotuje do egzaminu niż fujara będąca lichą imitacją nauczyciela. Kropka. :) I tak szczerze mówiąc, to dziwię się Hermionie, że w "Więźniu Azkabanu" szemrała, kiedy Profesor Snape kazał uczniom otworzyć podręczniki na temacie o wilkołakach. Gdybym ja była na miejscu Hermiony, nie narzekałabym, tylko rzuciła tekst w stylu: "No to co, że tego jeszcze nie przerabialiśmy? Nie zaszkodzi nam ta dodatkowa porcja wiadomości. Nawet jak się nie spotkamy z wilkołakiem w życiu, to ta wiedza przyda się nam na egzaminach." Może bym i nie dostała punktów za tę odzywkę, ale co poniektóre zrzędy, zazwyczaj łaknące wiedzy, zamilkłby. :)

joanna_kordus

Wiesz, ja tam nie chciałbym być surowy jako nauczyciel dla swoich uczniów, a na pewno bym nie faworyzował nikogo, zwłaszcza kogoś takiego jak Draco Malfoy. Naprawdę Snape w tej sprawie nie był profesjonalny. Ale masz rację, przynajmniej posiadał wiedzę, czego o Lockharcie nie da się powiedzieć. W sumie czemu Hermiona też wzdychała za Gilderoyem? Sądziłem, że ona ma nieco lepszy gust. Tak czy inaczej muszę ci powiedzieć, że mnie teraz rozbawiłaś naprawdę mocno. Myślę, że takie słowa, jakie tutaj dałaś, bardzo by się spodobały drogiemu profesorowi Snape'owi xD

kronikarz56

Wiesz co, o faworyzowanie uczniów nie można mieć pretensji do Profesora Snape'a, bo nie on pierwszy i nie ostatni z nauczycieli Hogwartu, co tak robił. Fakt, że był surowy i potrafił nawet urywać uczniom głowy (ależ mi się zrymowało ;) ), ale lepszy taki nauczyciel niż żaden. A Lockhart tylko zaklęcie zapomnienia umiał rzucać, no i smarować książki, i tyle. Myślałam, że Hermiona będzie patrzeć, czy dany nauczyciel nauczy ją czegokolwiek pożytecznego, a nie czy będze on ładnie wyglądać. <prych> Ja w swoich słowach nie widzę nic śmiesznego. A gdyby Profesor Snape spojrzał na mnie tak, jakby chciał odjąć mi punkty, powiedziałabym tonem usprawiedliwienia: "Przepraszam, panie profesorze, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie powiedzieć tym zrzędom czegoś do słuchu." :) Spodobałoby się to Profesorowi, czy nie, ale przynajmniej mógłby na głos albo po cichu powiedzieć, że przynajmniej jedna osoba w klasie rozumie, po co się wszyscy uczą o wilkołakach. Mogłoby to zabrzmieć jak sarkazm, ale ja bym się tym nie przejmowała. :)

joanna_kordus

W sumie to masz rację, że Snape nie był pierwszym, który w Hogwarcie faworyzował uczniów. W końcu Slughorn również miał swoich ulubieńców pośród uczniów, choć należy przy tym zauważyć, że jego ulubieńcy byli z różnych domów, a nie tylko ze Slytherinu. Tak czy inaczej nie on pierwszy i nie ostatni, tu masz rację. Lockhart to w ogóle jakby z innej bajki, bo poza tymi zaklęciami zapomnienia i pisaniem książek niewiele umiał. No i naprawdę widzę, że nie tylko mnie zaskoczyło to, iż Hermiona za kimś takim wzdychała. No cóż, ale widocznie taki wiek, bo potem jej przeszło xD Nie no, ale jesteś pyskata. Twoja wypowiedź na pewno by dała niejednemu do myślenia, choćby pannie Granger. Nawiasem mówiąc coś mi mówi, że miałaby w tobie godną rywalkę xD

kronikarz56

Mogę się założyć, że nawet Fineas (albo Phineas - co za niekonsekwencja w przekładzie polskim...) Black, prapradziadek Syriusza, też miał swoich faworytów wśród uczniów, szczególnie Ślizgonów. Więc i Profesor Slughorn nie był pierwszym nauczycielem, który faworyzował uczniów. Chyba w ogóle to zjawisko miało swoje korzenie u początków Hogwartów. Ale Lockharta za Chiny Ludowe bym nie tytułowała "profesorem", bo ani na jotę na to nie zasługiwał. Nie dziwię się, że zarówno uczniowie, jak i nauczyciele z prawdziwego zdarzenia szybko mieli go dość. Mnie też denerwował jak nie wiem co. Chyba rzeczywiście taki wiek... :D Tiaaa... A może ja, oprócz wkuwania na pamięć, jeszcze lubię do głębi przeniknąć dany temat? ;) Wróćmy na chwilkę do Profesora Snape'a. Jestem ciekawa, czy zgadniesz, do jakiej sceny i z której części nawiązałam z tym "urywaniem uczniom głów"? :D

joanna_kordus

W sumie co racja, to racja. Naprawdę nie wiem, jak to jest, ale to zjawisko powszechnie stosowane w szkolnictwie i chyba się nigdy to nie zmieni, no cóż... Tak czy inaczej masz rację, że Gilderoy Lockhart nie zasługiwał na miano nauczyciela. No, ewentualnie może sztuk Szekspira powinien uczyć - ten żart nawiązuję do tego, że aktor grający Lockharta zasłynął jako reżyser filmowych wersji wielu sztuk Szekspira (np. "HAMLETA" oraz "HENRYKA V") i sam w nich zagrał. Dlatego też sugeruję, że on jest z innej bajki, takiej szekspirowskiej xD Ciebie też Gilderoy denerwował? Nie dziwię ci się. A wiesz, kto mnie jeszcze denerwował? Fleur Delacour, chociaż pod koniec powieści "KSIĄŻĘ PÓŁKRWI" polubiłem ją, bo przecież jej postawa wobec Billa była godna podziwu. Choć trochę za bardzo akcentowała, jaka to ona jest piękna i że jej urody starczy dla nich obu xD No, chyba wiem, do czego nawiązujesz - do filmu "HARRY POTTER I CZARA OGNIA", jak pilnuje uczniów piszących chyba egzamin i wali ich po głowach xD

kronikarz56

Tak. To chyba jedyne, co się w szkole nie zmieni mimo wielu reform. ;) Nie tylko odtwórca roli Gilderoya Lockharta znał się na Szekspirze, nasz czcigodny Mistrz Elikisirow także. I nie wiem, czy ja się nie przesłyszałam, ale mam wrażenie, że ci z wydawnictwa Hachette, co teraz rzucili na rynek serię dzieł Szekspira, w swojej reklamie wykorzystali głos naszego drogiego Mistrza Eliksirów. Po prostu mogli jego głos kiedyś nagrać i puścić to nagranie w reklamie. W końcu zagrał też w sztukach Szekspira nagranych przez BBC, a które zostały wydane w kolekcji "Gazety Wyborczej" kilka lat temu. :) Mnie denerwował Lockhart, i to do tego stopnia, że gdybym wtedy była w Hogwarcie, to chyba byłabym jedyną uczennicą, która zaczęłaby się poważnie zastanawiać, czyby nie poprosić Profesora Snape'a o truciznę. :D Ale jeszcze gorsza była Umbridge i Knot. James Potter też mnie wkurzył. A co do Fleur, to ją jako tako dałoby się znieść. Ale pod koniec "KSIĘCIA PÓŁKRWI" zachowała się naprawdę w porządku, że podkreślała odwagę Billa. Troszkę mnie rozbawiło, że przez Fleur pani Weasley i Tonks musiały wytknąć Lupinowi jego postawę wobec Tonks. :D Bingo, to była naprawdę "CZARA OGNIA". Ale muszę cię skorygować. Uczniowie odrabiali lekcje, a Ron i Harry (bo to oni byli tymi, którym profesor Snape o mało nie urwał głów) rozmawiali o zbliżającym się Balu Bożonarodzeniowym. I najpierw jeden z nich oberwał po głowie książką, a potem obu Profesor zgiął karki. W sumie dość zabawna scena, myślę, że wszyscy trzej mieli niezłą zabawę i trzeba było tę scenę kręcić kilkakrotnie, bo na pewno nie mogli się powstrzymać od śmiechu. :D

joanna_kordus

Są pewne sprawy na świecie, które są tak ludzkie, że aż oczywiste i nigdy ich nie zmieni żadna reforma ani rewolucje. No cóż, teraz to mnie zaskoczyłaś. Mówisz, że wykorzystali głos Alana Rickmana w tej reklamie sztuk Szekspira z wydawnictwa Hachette? Ja wiem, że on grał w "ROMEO I JULIA" w wykonaniu BBC - grał Tybalta, ale czy w innych dziełach Szekspira grał, to ja niestety tego nie wiem. A ty może wiesz? Ha ha ha! Aleś mnie teraz rozbawiła i wiesz co? Miałabyś w tej zbrodni wspólnika. Moją szacowną osobę. Potem tylko transmutować ciało w kość i zakopać gdzieś, gdzie nikt je nie znajdzie xD Oj tak, Umbridge byłą podła do szpiku kości i szkoda, że Dumbledore zabrał ją od centaurów. Powinna tam zostać jako ich gosposia. Może jakby im sprzątała manele, to by się milsza nieco stała. Albo by zwariowała do końca i zamknięto by ją u Św. Munga xD Właśnie, mnie się wydawało, że Fleur to tylko lalunia, która wie, że jest piękna i wykorzystuje to przeciwko facetom, a tu proszę, jak Billa pokochała szczerze. Zabawnie powiedział Lupin do Fleur "Pamiętaj, że Bill będzie teraz wolał krwiste steki", a Tonks "Mój mąż jak coś powie" xD Ha ha! Wiedziałem, że zgadłem, choć ja myślałem, że to może egzamin czy coś, bo potem Hermiona oddała swój zeszyt Snape'owi, ale masz rację. Jakby to był egzamin, to by oni nie siedzieli tak blisko siebie, bo by mogli sobie pomagać lub ściągać, a tego nie wolno robić. Też jestem pewien, że ta scena ubawiła zarówno Rickmana, jak i innych odtwórców xD

kronikarz56

Dokładnie... Ja nie jestem tego pewna. Na wszelki wypadek napisałam maila do tych z Hachette z zapytaniam, czyj to był głos, ale dranie mi nie odpowiedzieli. A ja mam tylko takie przeczucie. Gdyby mi ci z Hachette raczyli odpowiedzieć, to byłabym na stówę pewna. A tak... Mogę tylko polegać na swoim słuchu i na swoich przeczuciach. ;) Ja też nie wiem, ale nawet jeśli tak, to i tak oprócz Kennetha Grahama byl specjalistą od ról szekspirowskich. :) Ciebie nie ma w moich planach. ;) Ale myślę, że Profesor Snape nie odmówiłby mi wydania trucizny, tym bardziej, gdyby się dowiedział, na kogo to. :D Umbridge też by się przydała trucizna. :D No, koniec końców, Fleur aż taka zła nie jest. Jak nie nawija o swojej urodzie, to da się wytrzymać. Choć w drugiej połowie "Insygniów Śmierci" znacznie spoważniała, i chwała jej za to. :) Musieli akurat odrabiać zadanie z eliksirów, skoro Hermiona oddawała swoją pracę do sprawdzenia Profesorowi Snape'owi. Poza tym egzaminy mieli w czerwcu, a nie w połowie grudnia, więc to na sto procent było odrabianie lekcji. Ciekawe, czy i na ten temat nakręcono dodatkowy filmik w ramach rozluźnienia widzow? W każdym razie wszyscy trzej i ich sąsiedzi, nie mówiąc już o reżyserze i operatorach pysznie się bawili, kręcąc te scenę. :D

kronikarz56

Ja jeszcze dziwię się Harry'emu, że jak dostał ten szlaban za użycie Sectumsempry, to narzekał. Kto inny, pokorniejszy, na jego miejscu by się cieszył, że skończyło się na szlabanie, bo równie dobrze mógłby być wywalony z Hogwartu. :/ A ja osobiście nie miałabym nic przeciwko tej "papirusowej robocie", którą Profesor Snape zadał Harry'emu. Wprost przeciwnie: zabrałabym się do pracy z takim animuszem, że nawet północ by przeminęła i następny dzień by nastał, zanim bym się oderwała od tego "skrybania". Jakbym się wciągnęła w to smarowanie, to od biurka trzeba by było mnie siłą odciągnąć. Tak już mam. Gdy się wciągnę w jakąś pracę, to najchętniej wykonywałabym ją bez żadnej przerwy. I tak bym się tłumaczyła Profesorowi Snape'owi, gdyby mi kazał przerwać, a ja dalej bym skrobała, aż w końcu by sarkastycznie spytał: "Czy ty wiesz, co to jest przerwa, czy mam ci słownik sprezentować?" A przy jakiejś okazji komuś bym powiedziała, i to na tyle głośno, żeby mnie Profesor Snape usłyszał: "Nic tak dobrze nie uczy nas pokory i cierpliwości, jak porządny ostry szlaban." :)

joanna_kordus

Oj tam, moja droga... Mówisz tak dlatego, że profesor Snape wpadł ci w oko, zresztą nie tobie jednej. Pewnie wiele pań miałabyś za rywalki, jestem tego pewien xD Ale tak czy inaczej Harry nie należał do miłośników Snape'a, a poza tym wtedy, gdy on miał szlaban, jego drużyna walczyła o puchar i Snape złośliwie kazał mu wtedy bawić się w papirusową robotę. Ale widzę, że ty masz taką słabość do Severusa, jak Hermiona swego czasu miała słabość do Gilderoya xD

kronikarz56

No cóż, nie będę ukrywać, zresztą nie ja jedna mam słabość do tego pana. Choć ten pan i tak jest na drugim miejscu po innym profesorze z innej bajki, animowanej dla odmiany. Co ja mam z tymi profesorami... :D Ty sobie żartujesz, ale mówiąc serio, tak naprawdę za użycie Sectumsempry Harry powinien był wylecieć z Hogwartu. Powinien się cieszyć, że skończyło się na szlabanie. Więcej gadaj zdrów, ale ja naprawdę na miejscu Harry'ego byłabym rada, że mnie nie wyrzucono i że tylko szlabanem ukarano. A że to Profesor Snape tak ukarał Harry'ego, to co się dziwić, w końcu Harry użył tej klątwy na Draconie Malfoyu, jak by nie patrzeć, podopiecznym Profesora Snape'a. Więc spróbuj spojrzeć na to poważniej i rozsądniej, no i bardziej obiektywnie. <prych> Hermiona leciała tylko na piękną buźkę tego gostka, a ja wysoko cenię osoby, które znają się na swoim fachu i które potrafią przekazać swoją wiedzę uczniom. A chociaż nie są aniołami, ale za to potrafią pokazać swoje prawdziwe uczucia i emocje, nawet jeśli inni tego nie dostrzegają. A ja tak naprawdę bronię Profesora Snape'a, bo go rozumiem, a w każdym razie staram się go zrozumieć. Myślę nawet, że czasami w niektórych sprawach jestem taka jak on. To może ci się wydawać dziwne, ale ja czuję, że po części jestem bratnią duszą Profesora Snape'a. Więc nie śmiej się, że ja go lubię.

joanna_kordus

No właśnie, co ty masz z tymi profesorami to ja naprawdę nie wiem xD Normalnie w filmach to ci się podoba profesor Snape, w anime podoba ci się profesor Aizo. Na pewno by jeszcze kilku uczonych filmowych bądź animowanych podbiło twoje serce, jakby tak dobrze poszukać. A ja dalej będę go oskarżał, bo może człowiek ma ciężkie dzieciństwo, ale wyżywanie się na innych nie jest metodą leczenia kompleksów. Wiesz, czemu to mówię? Bo mój osobisty i rodzony ojciec wyżywał się psychicznie na mnie i na mojej matce za swoje niepowodzenia w życiu. Robił to publicznie i kiedy tylko miał ku temu okazję. Na co dzień był normalnym człowiekiem, pracowitym i ambitnym, miał sporą wiedzę, ale co z tego, skoro własnej rodziny nie tylko nie kochał, ale ją poniżał i dawał im do zrozumienia, że są nikim? Pomyśl, jak się musiało czuć jego dziecko od najmłodszych lat uczone, że jest nikim dla swojego ojca? Pomyśl, ile to dziecko miało kompleksów. Snape przypomina mi nieco lepszą wersję mojego ojca. Mówię "nieco lepszą", bo mój ojciec na pewno by mnie nie ratował z opresji, jak Snape ratował Harry'ego parę razy. On by patrzył, jak zdycham i jeszcze by mówił, że zawsze uważał mnie za nic i miał rację. Snape był o tyle dobry, że miał resztki przyzwoitości, ale to nie usprawiedliwia jego podłych czynów w moich oczach. No, a co do Gilderoya to masz rację. W sumie jak Hermiona mogła polecieć na jego buźkę? Taka mądra dziewczyna, a taka głupia. Nie rozumiem tego. A co do Snape'a to powiem tak: psychoanalityk, gdyby on takiego miał, poleciłby mu zmienić zawód, bo on nie ma zadatków na dobrego pedagoga. Wiedza to za mało. Trzeba umieć być sprawiedliwym człowiekiem jako nauczyciel. On miał wiedzę i umiał przekazać ją w ciekawy sposób, ale był niesprawiedliwy, a nauczyciel musi być sprawiedliwy.

kronikarz56

Ech, przede wszystkim lecę na ich inteligencję i na ich charakter. Wygląd zewnętrzny, to akurat dla mnie warunek numer trzy. :D Może to wyżywanie się na innych nie było najlepsze, ale jak inaczej Profesor Snape miał sobie poradzić z tą traumą z dzieciństwa, skoro nie miał w nikim oparcia? A co do tej sprawiedliwości, to chyba w nią po prostu nie wierzył, to może dlatego był taki. Sam jednak mi powiedz, ale tak uczciwie, z ręką na sercu: jak ty byś ukarał ucznia, który użył Sectumsempry albo innego czarnoksięskiego zaklęcia na innym uczniu? Ja bym takiego ucznia wyrzuciła z Hogwartu. A jak Profesor Snape ukarał Harry'ego? Dał mu szlaban. To jak nazwać coś takiego? Przecież ukaranie ucznia szlabanem za użycie przez niego czarnoksięskich zaklęć w moim przekonaniu wygląda tak mniej więcej, jakby jakiś sędzia ukarał grzywną oskarżonego o morderstwo.

joanna_kordus

To bardzo dobrze o tobie świadczy, moja droga. Jeśli chodzi o mnie, to Snape nie nadawał się na nauczyciela. Powinno się w Hogwarcie mieć coś takiego, jak psychologiczne testy. Snape oblałby je za każdym podejściem. To było więcej niż pewne, że zacznie się wyżywać na innych za swoje niepowodzenia w życiu. Poza tym dostał posadę po znajomości od Albusa, który mu chciał podziękować za bycie jego wiernym podwójnym agentem. Taki mały nepotyzm. A co do Sectusempry Harry nie użył jej specjalnie - nie wiedział nawet, do czego to służy, a Snape go ukarał szlabanem, bo Harry nie chciał mu oddać tego podręcznika do eliksirów, który kiedyś należał do Severusa. Ranienie Dracona było tylko pretekstem. Tak czy inaczej Snape to przedostatnia osoba, która nadaje się na nauczyciela. Przedostatnia, bo ostatnią osobą była Umbridge. No i Lockhart. Oni byli ostatni na liście najbardziej nadających się na nauczycieli. Snape miał wiedzę, ale cechował go brak umiejętności przekazywania wiedzy. Już Slughorn, choć nie tak genialny i bardziej próżny, umiał lepiej wiedzę przekazywać. Poza tym powiedziałem... Snape przypomina mi mojego ojca, a zapewniam cię, że nikomu takiego ojca nie życzę.

kronikarz56

A czy tylko Profesor Snape był taki dla uczniów? W naszym zwykłym świecie znajdziemy więcej nauczycieli, którzy są nawet jeszcze gorsi od niego, ba nawet gorsi od Umbridge i od Lockharta, co jest nie lada wyczynem. Tak czy inaczej nie przekonałeś mnie.

joanna_kordus

No oczywiście, nie tylko profesor Snape był niesprawiedliwy wobec uczniów, w naszym świecie zaś możemy spotkać jeszcze gorszych nauczycieli bez powołania. Ale tak czy inaczej sprawa jest taka, że cóż... Ty też mnie nie przekonałaś. Snape to był człowiek, co dostał posadę nauczyciela z braku innej i wcale nie czuł do tego powołania. Chyba, że miałby uczyć tylko Ślizgonów. Ty też mnie nie przekonałaś.

kronikarz56

Hm, ciekawe, jaką posadę (wykluczając nauczycielstwo) ty byś dał Profesorowi Snape'owi. Czekam na oferty. <sarkazm>

joanna_kordus

Nie lubię twojego sarkastycznego tonu, moja droga, ale cóż... Powiedzmy, że dałbym mu posadę naukowca. Chemik zajmujący się badaniami nad... czymś tam. W tym by się sprawdził. I dałbym mu Filcha na asystenta. Na pewno by się obaj ze sobą dogadali xD

kronikarz56

Sorki, chyba w momencie, gdy pisałam tamte słowa, nawiedził mnie duch Profesora Snape'a. Nie byłabym zdziwiona, gdyby w teście, do jakiej postaci z Harry'ego Pottera jestem podobna z charakteru, wypadłoby, że posiadam też pewne cechy charakteru właśnie Księcia Półkrwi. ;) Ale twój pomysł jest całkiem niezły, aczkolwiek zabawny. :D

joanna_kordus

No cóż, muszę przyznać, że naprawdę musiał cię nawiedzić duch profesora Snape'a, bo naprawdę mówiłaś takim sarkastycznym tonem, że hej :) No cóż, możesz mieć w sobie kilka cech Księcia Półkwi, nie zdziwiłbym się więc, gdyby takie coś ci wyszło w ankiecie xD Tak czy inaczej jak widzisz, mam całkiem dobre pomysły. A co do śmiechu, to na pewno mogło zabawnie zabrzmieć, że jego asystentem ma być Filch. Przyznasz chyba, że taki asystent to normalnie taki, że doprowadziłby człowieka do szału. Tylko Snape miałby do niego tyle cierpliwości, aby wytrzymać w jego towarzystwie.

kronikarz56

O rany, ciekawe, co by filmowy Profesor Snape o tym podobieństwie charakteru powiedział. :D No, już wyobrażam to sobie. :)

joanna_kordus

He he he. No cóż, na pewno filmowy Snape poszedłby do tego, o czym rozmawiamy tak, jak zawsze - ponuro niczym noc listopadowa xD He he he. Ale w sumie wyobrażam sobie współpracę Snape'a i Filcha. Zapewne by takie dwa ponuraki się ze sobą dogadały xD

kronikarz56

A do czego by poszedł, można wiedzieć? ;) Ponuro niczym noc listopadowa albo niczym cmentarz o północy. :D Cytując Freda i George'a Weasleyów, komentujących w filmie "Zakon Feniksa" przemowę Dolores Umbridge: "Już to widzę". :D

joanna_kordus

Wybacz, literówka. Błąd w mojej wypowiedzi. Snape by PODSZEDŁ do tego, o czym właśnie mówimy, o naszych żartach na jego temat tak, jak zawsze do wszystkiego podchodził - ponuro jak cmentarz w noc listopadową xD He he he... Masz rację, moja droga. Ja również już widzę tę ich współpracę, na pewno by się nieźle pokłócili ze sobą xD

kronikarz56

Ale mnie osobiście ciekawi, co by Profesor Snape powiedział, gdyby testy podobieństwa charakteru wykazały, że pod pewnymi względami przypominam właśnie jego. Chyba byłby nieco zdziwiony, choć jak zwykle zgrywałby niewzruszonego. :) Na YouTubie w swoim komentarzu do filmiku z tym numerem ze śpiworem napisałam, że o wiele rzeczy mogłabym posądzić Profesora Snape'a, ale nie o takie poczucie humoru. :D Ostatecznie doszłoby do tego, że Profesor Snape otrułby Filcha. :D

joanna_kordus

Właśnie, gdyby profesor Snape się dowiedział, że na testach wyszło, że masz podobny charakter do jego, to cóż... Jestem pewien, że byłby nieźle tym wszystkim zdumiony, co najmniej zdumiony, ale na pewno by tego nie okazał xD Myślisz, że współpraca profesora Snape'a i Filcha by się zakończyła tak, że Snape by otruł Filcha, tak by się na niego wkurzył? xD

kronikarz56

Ja też jestem tego pewna. :D Tak sądzę. Bo w końcu, ile można wytrzymać z takim trepem, jakim był Filch? Świat chyba nie widział gorszego woźnego. :D

joanna_kordus

Snape byłby na pewno zdziwiony, gdyby się dowiedział, że masz charakter podobny do niego (przynajmniej według testów), ale pewnie podszedłby do tego z udawaną obojętnością xD Trep! Ale dobre xD W sumie to masz rację, Filch był najgorszym woźnym w historii nie tylko Hogwartu, ale i świata xD

kronikarz56

Tak. Ale mnie by nie oszukał, o nie. :D No co? A jak to było w tej scenie z "Insygniów Śmierci", gdy Filch zameldował Profesor McGonagall, że uczniowie nie są w łóżkach? Dlatego uważam, że Filch to trep i najgorszy woźny na świecie, nie tylko czarodziejskim, ale i mugolskim. :D

joanna_kordus

Mówisz poważnie, że ciebie jego tajemniczość by nie oszukała? No cóż, zobaczymy na żywo, jakby ci to wyszło, moja droga xD Oj tak, doskonale pamiętam tę scenę i w sumie masz rację. Jak można być tak tępym, to ja nie wiem xD Snape by go naprawdę szybko otruł, bo nie wytrzymałby z nim nerwowo xD

kronikarz56

Pewnie, że nie. Musiałabym z nim pogadać jak Mała Mi, a wtedy - czy by tego chciał, czy nie - pewnie by nie wytrzymał i wyznał prawdę. :D Że był charłakiem, to jeszcze można było zrozumieć. Pani Figg też była charłaczką, ale mimo iż sprawiała wrażenie kopniętej, to jednak była też inteligentna. Ale Filch? Kto mu dał posadę woźnego w Hogwarcie? Ta osoba chyba wonczas wypiła za dużo miodu albo wina. :D Jestem gotowa o to się założyć i nawet by mnie to nie zmatwiło, gdyby naprawdę Książę Półkrwi otruł tego starego trepa Filcha. Co więcej, nie miałabym nic przeciwko otruciu Filcha. :D

joanna_kordus

W sumie ciekawi mnie, jakby Snape zareagował na taką Małą Mi z "MUMINKÓW"? Czy by go ona wytrąciła z równowagi, czy może jednak zachowałby wobec niej stoicki spokój? xD Masz rację. Pani Arabella Figg była nieźle kopnięta, ale miała swoją inteligencję i naprawdę umiała myśleć. Filch z kolei... Moim zdaniem praca woźnego nie wymaga posiadania inteligencji godnej nauczyciela i pewnie na tej podstawie Argus Filch dostał posadę w Hogwarcie. Założę się, że masz rację. Gdyby Snape w końcu otruł tego starego trepa, to by nikt mu tego nie miał za złe xD Nawiasem mówiąc... niezłe określenie. Stary trep xD

kronikarz56

A może robiłby miny w stylu tego niewiernego męża z komedii "TO WŁAŚNIE MIŁOŚĆ", kiedy ten czekał, az Jaś Fasola wreszcie skończy pakować ów nieszczęsny naszyjnik. :D No, myślę, że możesz mieć rację co do Argusa Filcha. :) Czyś ty się nie zorientował, że ja zacytowałam kogoś z powieści i filmu "Zakon Feniksa"? :D No co, młody ten Filch nie był. Poza tym, był głupi jak but. :D

joanna_kordus

He he he. Proszę cię! Teraz to mnie naprawdę rozbawiłaś. Przecież jak sobie przypomnę tę scenę, którą przywołałaś oraz miny pana Rickmana, to zaczynam się dusić ze śmiechu xD Właśnie tak. Woźny nie musi być inteligentny, choć nie zaszkodziłoby, gdyby był. W sumie przypomina mi się, jak Skipper raz powiedział, że nie przyjmie małego Morta do swego oddziału, bo nie przeszedłby on testów na inteligencję, dodając "Jak Rico się przez nie prześlizgnął pozostaje nadal tajemnicą". Jeśli więc w Hogwarcie były testy na inteligencję, to cóż... Jak Filch się przez nie prześlizgnął pozostanie tajemnicą głęboką jak lochy w Hogwarcie. Wybacz, ale nie kojarzę tego cytatu ze starym trepem.

kronikarz56

A myślisz, że mnie to nie bawi? Nie pamiętam już, na jakich lekcjach to było, ale oglądaliśmy to w szkole z klasą i wszyscy ryczeliśmy ze śmiechu, bardziej z Jasia Fasoli niż z jego klienta. Chociaż pan Rickman w ogóle w tym filmie mial niezłe teksty. :D Ładne określenie - "tajemnica głęboka jak lochy w Hogwarcie". :) Nie nadążasz za moimi myślami, braciszku. Ja powiedziałam, że zacytowałam kogoś z powieści i filmu "Zakon Feniksa", kiedy ten ktoś przy jakiejś okazji powiedział, że nie miałby nic przeciwko otruciu innej osoby. Kapujesz teraz? :D

joanna_kordus

Właśnie, masz naprawdę zwariowane sny. Mówię ci, tym snem, jak mi go opisałaś, to po prostu mnie do łez rozbawiłaś. Nie wiesz nawet, jak bardzo :) Widzę, że spodobał ci się mój tekst "Tajemnica głęboka jak lochy w Hogwarcie". No tak, Snape powiedział "Jeśli pani nie chce otruć Pottera, a zapewniam, że chętnie bym na to popatrzył, to obawiam się, że nie mogę pani pomóc" xD Teraz kapuję. A czy podoba ci się tekst z testami na inteligencję? xD

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones