Swego czasu była jedną z naszych najpięknijszych aktorek. Nic dziwnego, że tak często była obsadzana w rolach szlachcianek, skoro swoją subtelną urodą i miłym dla ucha głosem, idealnie pasowała do takich ról. Szkoda jednak, że reżyserzy ją zaszufladkowali i nie miała zbyt wielu okazji, by pokazać się od innej strony. Mnie się szczególnie podobała jako niezrównoważona Celina w "Nocach i dniach", chociaż lubię ją także w "Ziemi obiecanej" czy "Rodzinie Połanieckich". Była też jasną stroną kiepskiego "Doktora Judyma". Myślę, że mogła być znakomitą Izabelą Łęcką w serialowej "Lalce" Bera, zamiast nieprzekonującej Małgorzaty Braunek.
jAK DLA MNIE bezbarwna, mARTINIE...
JUŻ WOLĘ BRAUNEK, W KTÓREJ COŚ TAM ISKRZYŁO, NIŻ TĘ PANIĄ, KTÓRA MIŁO SIĘ OGLADAŁO, ALE RÓWNIE SZYBKO SIĘ O NIEJ ZAPOMINAŁO...
OSTATNIO W "LONDYŃCZYKACH"...MIGNĘŁA...
ŁADNA LI TYLKO....
Mnie ujęła jej delikatność i niesamowity urok osobisty. Szkoda, że nie wykorzystano jej potencjału. Na pewno mogłaby zaskoczyć widzów, wcielając się w jakiś czarny charakter. Braunek nie lubię, zwłaszcza za rolę Łęckiej, w której była beznadziejna.