Która z jej filmowych kreacji zachwyciła Was najbardziej? Czy jesteście, w ogóle, w stanie dokonać wyboru? :)
Na przekór wydźwiękowi tematu myślę, że Ava nie miała szczęścia do dobrych ról i chyba ani jedna jej kreacja nie porwała mnie.
Ta bardzo zdolna, piękna, energiczna i charyzmatyczna aktorka nie doczekała się roli skrojonej dla siebie, nie wystąpiła w ani
jednym filmie, który bezdyskusyjnie przetrwał próbę czasu.
Paradoksalnie szerszej publiczności znana jest dzięki małżeństwu z Sinatrą - wspaniałym piosenkarzem i marnym aktorem,
któremu "wychodziła" i załatwiła rolę w filmie "Stąd do wieczności", za którą dostał Oscara.
Dla mnie Gardner to najbardziej zmarnowany talent Hollywood.
"Na przekór wydźwiękowi tematu myślę, że Ava nie miała szczęścia do dobrych ról i chyba ani jedna jej kreacja nie porwała mnie (...)"
Będę musiała się zgodzić. Pamiętam, że założyłam ten temat po obejrzeniu filmów tj.: "Ostatni brzeg" czy "Słońce też wschodzi", mając wciąż w pamięci role Maxine ("Noc Iguany") czy Marii Vargas ("Bosonoga Contessa"). Byłam przekonana, że "potem może być już tylko lepiej". Niestety, nie dość, że najczulsze struny mojej wrażliwości zostały nieporuszone, to jeszcze pozostał spory niedosyt - właśnie po "Ostatnim brzegu" i "Nocy Iguany"... Femme fatale z krwi i kości: niesamowicie tajemnicza, równie piękna, co wyrachowana; przynosząca zgubę i cierpienie - takiej roli zabrakło w jej repertuarze!
Nie będę zbyt oryginalna. Dla mnie najlepsza była w "Nocy iguany", ale świetna była również w "Bosonogiej Contessie" i "Mogambo".