Barbara Białowąs

1,9
1 348 ocen pracy reżysera
powrót do forum osoby Barbara Białowąs

Obejrzałam wywiad B.B. z filmwebowym krytykiem i po prostu nie mogę pojąć jaki sens
ona widziała w konfrontacji z jedną z wielu osób, którym jej film po prostu się nie
spodobał. Krytyk to krytyk i ma swoją rolę w świecie kina oraz filmu, jego zadaniem jest
rzetelna ocena tego, co zobaczył (poza tym jest to jedynie subiektywny pogląd). Każdy
reżyser powinien chociażby umieć wysłuchać paru słów krytyki. W tym przypadku próba
obrony każdego słowa wypowiedzianego pod adresem JEJ FILMU, a nie jej jako osoby
wyglądała śmiesznie. Nawet jeżeli skończyła dwa kierunki (ciekawe w ogóle gdzie) nie
znaczy, że powinna wszystko wiedzieć. Jej słowa wskazują jedynie na bezkrytyczną ocenę
własnej osoby, co w tym fachu, jak sądzę, nie jest dobre. Trochę skromności i pokory -
chyba tylko tego można jej życzyć.

9kiss

wydaję mi się, że jej nie chodziło jej o to by obronić film. Zabolało ją tylko to, że krytyk przystąpił do oceny filmu bez zrozumienia treści, którą B.B chciała przekazać.

wiktornina

Może w pewnym stopniu rozumiem jej punkt widzenia, bo chciała przedstawić swoją wizję, może wytłumaczyć jej sens, ale jak wiadomo ocena krytyka była tylko subiektywną oceną osoby, która zna się na filmie. Poza tym sądzę, że nawet jeżeli miałby zrozumieć rzekomą treść w nim zawartą, to nie zmieniłby opinii na temat filmu, bo ani ogólny zamysł ani forma nie wydawały się satysfakcjonujące.

9kiss

Moim zdaniem film krytykować może WYŁĄCZNIE widownia. Abstrahując od ww. nieszczęsnej pani reżyser, uważam (zawsze uważałem) że tak zwany zawód krytyka jest niepotrzebny, bez żadnego sensu. Człowiek, który mówi innym, jak powinni postrzegać film, obraz czy piosenkę?

Zrozumiałem to, gdy pewnego razu Robert Leszczyński mocno zjechał płytę całkiem dobrego żeńskiego trio r'n'b. Powiedział o płycie, że jest wtórna, pretensjonalna i niczego nowego nie wnosi do muzyki. Ale cóz to jest u licha za opinia? To tak, jak by o daniu w restauracji powiedzieć "nie smakuje mi, bo jest niedobre". A jakieś konkrety?

W "Birdmanie" jest fajna scena dotycząca krytyki. Warto obejrzeć.

Sony_West

Krytyk jest widzem, który to, dlaczego mu się dany film podoba czy nie, umie przelać na papier. Jak się Ciebie znajomy pyta czy Ci się film podobał czy nie co mu odpowiadasz? Nie podobał by się bo - po prostu mi się nie podobał? Czy może popierasz to jakimiś argumentami, choćby... (tutaj moje przemyślenia)... aaaaa... znowu obsadzili w głównej roli Ryana Goslinga, który zagrał cały film błagalnymi psimi oczkami. Ktoś może się ze mną nie zgodzić, ale gotów jestem to napisać i się pod tym podpisać. Pan Walkiewicz także powiedział czemu mu się film nie podoba... tylko przelał to na papier. A los tak chciał, że zrobił to na stronie, która ma jakąś tam markę. Ot, zawód krytyka, ale równie dobrze może to być każdy z nas. Przecież można umieszczać na FilmWebie recenzje. Prawda?

wiktornina

Sens? Zaproponowała widzom "zrzynkę" z filmów, których naoglądała się na studiach. Wymyśliła sobie, że jeśli poskłada do kupy scenki i pomysły z różnych och, jakich ambitnych dzieł, to stanie się nagle drugim Almodovarem. Słusznie mówił Walkiewicz: trawestowanie dla samego trawestowania nie niesie za sobą żadnej treści. no, może zasugerować nie do końca uczciwe podejście reżysera, który ściąga od innych, zamiast zaproponować coś swojego.

_Banshee_

Ale zapominasz, że ona jest zdecydowanie przedstawicielką na pewno tego postmodernizmu, bo inaczej już się teraz nie da.

_Banshee_

No moim zdaniem ona ma prawo się inspirować, a nawet niech sobie tam "zrzyna" od Almodovara. Białowąs pokazuje film w polskich realiach, o polskich "dzieciach" o polskiej "psychice". Dla mnie fakt, jest wiele "zrzynek" od mistrza Almodovara, ale ona pokazuje drugą stronę medalu. Idzie w nia inaczej, inaczej ją wykorzystuje i tak jak Almodovar jest inaczej, a moze nawet tak samo wnikliwym obserwatorem. Mogła przecież zastosować absurd, mogła zrobić o wiele gorzej. Wielu ludzi zrzyna z Allena i jest to tak samo dobre. Ona stosuje pewne schematy, które są podobne do Almodovara, albo i nawet są jego, ale tu chodzi o wykorzystanie tego do innych celów, całkowicie to jest inaczej. Nie wiem w sumie jak to napisać, ale w schemacie wyglądałoby to tak:

<-----------Białowąs Almodovar--------------------->
Ona wykorzytsuje pewne cechy twórczości Almodovara, idąc zupełnie gdzie indziej, szukając zupełnie czego innego.
Mi osobiście film Big Love wydaje się, może nie kinem najwyższych lotów, ale kinem ciekawym. I pod wzgleem fabuły i warsztatu samej Białowąs.

prix22

Bo film taki najgorszy nie był. Można powiedzieć, ze stanowił powiew świeżości w polskiej kinematografii. Nie za bardzo podobała mi się końcówka, rzeczywiście taka "z miłości leczy tylko śmierć". Czy nie lepiej byłoby, aby zostawić widzowi pole do interpretacji: czy to było samobójstwo, jak w tej infantylnej piosence, czy zwyczajne morderstwo dokonane przez faceta, którego psychopatyczne skłonności widzieliśmy aż nadto?

Problemem jest tu postawa samej autorki, która po pierwsze poskładała film z rozwiązań zgranych, widzianych w innych produkcjach a po drugie, co ważne, nie umiała tego logicznie uargumentować. Mało tego, podczas rozmowy z Walkiewiczem w kółko domagała się właśnie samego dostrzeżenia jej twórczych horyzontów bez wyjaśnienia, czemu to miało służyć. Stąd moja konkluzja, opisana w poście powyżej.

_Banshee_

Fakt merytorycznie rozmowe przegrała, ale troche miałem wrażenie, ze ten recenzent jest jakims ...fobem.

wiktornina

Ty tak serio?

wiktornina

CO ?!

9kiss

Mi się wydaje ze trochę rozumiem problem pani Białowąs. Podczas rozmowy było widać jak bardzo ceni samą siebie za skończone kierunki i posiadaną wiedzę - brawa dla Pani za determinację, jednak widać że jest zwyczajnie przemądrzała i nie potrafi znieść konstruktywnej krytyki. Podczas tworzenia filmu za dużo myślała i za bardzo chciała naładować go artyzmem, uczynić dziełem niespotykanym w polskiej kinematografii. Trochę jej to nie wyszło i nie potrafiła pokornie zmierzyć się z krytyką, siąść na dupie i przemyśleć sprawę na spokojnie - wada ludzi przemądrzałych, przeświadczonych o swojej nieomylności. Może fala krytyki po premierze Big Love utarły jej trochę noska, ale szczerze w to wątpię.

Poza tym, tak w kontekście filmu: mam totalną 'bekę' i z niej i z jej męża. Miałam z nim zajęcia z filmoznawstwa (chyba tak się nazywał ten przedmiot :D) na Uniwersytecie Opolskim - lubiłam je tylko i wyłącznie ze względu na ich temat, bo jako wykładowca facet był okropny. Bądź co bądź gość miał wiedzę, był inteligentny, ale do tego strasznie przemądrzały i ciężki w dyskusji (podobne jak pani Białowąs). Po premierze Big Love nie mogłam uwierzyć że mężczyzna tak dumny ze swojej wiedzy w dziedzinie filmu i tak wysoko myślący o sobie (podobnie jak pani B.) z racji posiadanych mrg i dr z jakiś tam kierunków po przeczytaniu scenariusza nie powiedział jej że "chuj dupa i kamieni kupa" i nie doradził jej jak zrobić prawdziwe arcydzieło.

Następujące podsumowanie mi się nasuwa na podstawie tej pary: Możesz mieć pierdylion tytułów z tysiąca uczelni, możesz mieć ogromną wiedzę z miliona mądrych książek, jednak talentu nic ci nie zastąpi. Pani Białowąs studiowała reżyserię i z zamiaru stworzenia wielkiego dzieła wychodzi jej słaby film, a taki Tarantino nie skończył nawet szkoły średniej i jest filmowym geniuszem.

/ Po premierze Big Love powstrzymałam się od napisania tego komentarza. Dzisiaj, po powtórnym obejrzeniu dyskusji pani B. z filmwebowym krytykiem nie mogłam się powstrzymać ;)

9kiss

Ta Pani jest najmocniejszym argumentem potwierdzającym tezę, iż młode polskie pokolenie filmowców to banda beztalenciów ;-)

PabloAbruzzi

Ale generalizowanie to zła rzecz. Przecież ta kobieta z taką mentalnością, uczuciem wyższości i narcyzmem nadaje się co najwyżej do sprzątania sali kinowej po seansach albo na kasę do sprzedaży biletów. Kiepski z niej reprezentant "młodego pokolenia" i na pewno nie najbardziej reprezentatywny.

9kiss

Też obejrzałem ten "wywiad" (debatę albo "walkę dupy z batem", jak to określił pewien "jutuber"). Jest takie kolokwialne określenie na osoby pokroju Pani Białowąs: "wyżej sra niż dupę ma", a oznacza ono osobę, która - delikatnie rzecz ujmując - pozjadała wszystkie rozumy, ale - i tu delikatność się kończy - raczy współrozmówcę potokiem gówna. Przepraszam za dosadny język, ale czasem jestem prosty, jak sztacheta od płotu z wbitym zardzewiałym gwoździem :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones