...jeden z najwybitniejszych aktorów w całej historii kinematografii. Zaraz obok takich osobistości jak: Al Pacino, Robert De Niro, Marlon Brando czy Jack Nicholson. To dla mnie 5-ka najlepszych.
W takim razie pozdrawiam fana Clint`a;)
Ja co prawda dopiero zacząłem nadrabiać filmy z jego udziałem i mam jeszcze dużo do oglądnięcia, ale już jestem nim zachwycony.
Również pozdrawiam :) nie mogę powiedzieć że jestem jego fanem, po prostu jest świetny i tyle ;) Nie widziałem wszystkich jego filmów, nie mam plakatu z jego filmów, nie znam go do końca, nie mam autografu, itd.
Aha no rozumiem;)
A widziałeś "Dobry, zły i brzydki" Podobno jego najlepszy film. Ostatnio sobie zamówiłem na allegro i właśnie czekam aż przyjdzie.
Nie, ale również mam zamiar "nadrobić" Jego filmy. Dzięki za info jak tylko będę miał czas to sprawdzę, wiem od czego zacząć ;) .
Mam nadzieję że podzieli się Pan opinią po obejrzeniu ?
Eastwood to bezapelacyjnie jeden z najlepszych aktorów naszych czasów. Nie porównywałbym go jednak do De Niro, który upodobał sobie ostatnio płytkie komedie.
No ale weź pod uwagę wcześniejsze role De Niro:
1.Dawno temu w Ameryce
2.Wściekły byk
3.Chłopcy z ferajny
4.Kasyno
5.Przylądek strachu
6.Gorączka
7.Taksówkarz
8.Misja
9.Ojciec Chrzestny II
10.Łowca Jeleni
Filmy, które wymieniłem, to dla mnie jego najlepsze i w ogóle jedne z najlepszych obrazów kinematografii.
Tym bardziej jestem poirytowany równią pochyłą po jakiej ostatnio stąpa. Za sprawą takich filmów jak wymieniłeś, De Niro był kiedyś dla mnie Numer Jeden. Być może powinien zająć się reżyserią, "Prawo Bronxu" i "Dobry agent" trzeba zapisać mu na duży plus. No, ale tu też Eastwooda nie pobije :-) Clint jest niesamowicie wszechstronny, do tego jeszcze komponuje. Mistrz!
Ten człowiek to fenomen. Wielki aktor i na dodatek świetny reżyser.
Moim zdaniem, równie dobry jak aktor. Robi wspaniałe filmy. I zaczął już w latach 70 ...
Szkoda - jak wspomniał jeden z przedmówców powyżej - że Robert de Niro nie poszedł tą samą drogą i po dwóch świetnych, wyreżyserowanych filmach, skupił się na aktorstwie. Niestety, na dosyć marnych rolach.
Nie wystarczylo napisac "jeden z moich ulubionych aktorow"? Po co uderzac w taki ton, zeby z gory uciszyc tych, ktorzy sadza inaczej?
Żeby podsycić siłę mojej wypowiedzi. Nikogo nie chce uciszać, co Ty tak od razu. Jeśli ktoś uważa inaczej, to ja to szanuje i nic mi do tego.
Jako aktor to raczej nie. Niestety dość jednowymiarowy. Solidny, ale rzemiosło aktorskie oparte raczej na wyglądzie i chrakterze wrodzonym niż ekspresji i umiejętnościach. Ta dziewiątka to za dokonania reżyserskie a przede wszystkim za transformację z ponurego typa zabijaki w wybitną postać filmową. Lepszym, jeśli chodzi o warsztat zdecydowanie de Niro czy z świetnych aktoro-reżyserów Clooney.
Oczywiście że słyszałem. A możesz mi powiedzieć, na jakiej podstawie widać wybitność aktorstwa Clinta? Minimalizm uprawiał też Schwarzeneger. Czy to znaczy że był wybitnym aktorem? Nie zrozum mnie źle, jestem fanem Eastwooda, ale akurat na pewno nie powiedziałbym, że to „jeden z najwybitniejszych aktorów w całej historii kinematografi”. Bo w tym momencie krzywdzi się wielkich aktorów potrafiących zagrać pełną gamę uczuć i ról. Eastwood to raczej osobowość. Myślę, że zdaje sobie sprawę z luk w warsztacie, bo odpowiednio dobiera role. Jak Cohen piosenki do głosu.
Tak samo, delikatnie mówiąc był bym ostrożny w osądzie '' najwybitniejszy w całej historii'', jest dobry do specyficznych ról ale ''naj..'' przy charakterystycznym wyrazie twarzy towarzyszącym przez całą karierę to troszkę za mało .
O tym, właśnie piszę. Aktorstwo to nie jest kreacja osoby tylko roli. Wybitnynaktor nie ma osobowości. Potrafi zagrać wszystko. Streep mimo bardzo przeciętnej urody potrafi przekonać, że jest laską we „„ Śmierci Jej do Twarzy”. Nie widziałem Eastwooda w roli np. geja, albo starego policjanta homofoba mającego uczyć się śpiewu od geja, albo męty życiowej na samym dnie, która znajduje odkupienie w pomocy komuś. To właśnie jest wielkie aktorstwo: nie widzimy aktora, widzimy postać. Wielcy aktorzy, bez względu na emploi czy chrakter, potrafią przekazać istotę każdej postaci. A czy potrafimy wyobrazić sobie Clinta w roli słabego, załamanego i rozdygotanego narkomana gotowego na kążdą podłość dla działki?
Nie myl "drewniakowatości" z minimalizmem , bo zaraz dojdziesz do tego , że wybitnym minimalistą był Seagal czy Van Damme a to po prostu braki warsztatowe i kiepskie aktorstwo.
A dla mnie to najwybitniejszy aktor w całej historii kinematografii.
Skoro uważasz , że Eastwood nie umie wyrazić całej gamy uczuć to widać mało filmów z nim widziałeś , oglądałeś nieodpowiednie albo nie potrafisz tego dostrzec. Wykreował dwa uniwersalne wzorce postaci i , skoro wielu ludzi kina nie ukrywa , że jest ich ulubionym aktorem ( w tym i rzeczony Schwarzenegger ) to musi , to o czymś świadczyć. Nie wspominając już o tym ilu ludzi kina inspirowało się jego rolami czy też bezczelnie je plagiatowało.
A De Niro ostatnio popisał się dobrym aktorstwem ( o ile mnie pamięć nie myli ) w 2000 roku. To co teraz robi urąga aktorstwu , gra na tak śmiesznym poziomie , że lepiej to przemilczeć ze względu na jego wcześniejszy dorobek. Różni się od Eastwooda jedynie tym , że nie wie kiedy przestać i nie potrafi odejść w chwale. Zamiast tego parodiuje swoje wcześniejsze role albo gra u boku miernot typu Wilson czy Stiller.
Clooney natomiast to typ faceta , który lepiej gra w reklamach niż filmach. Jego aktorski dorobek jest strasznie lichy o reżyserskim nie wspominając , a porównanie z Eastwoodem jest tak abstrakcyjne jak mrówka chwaląca się wzrostem przy słoniu afrykańskim.
O, to idealnie trafiający w sedno sprawy opis jego aktorstwa. Zgadzam się z tym. Najwybitniejsi to np. De Niro, Al Pacino, Hoffman, Nicholson, Brando.
Coś w tym jest, kiedyś grał bardzo jednowymiarowe postacie w stylu twardego kowboja czy Brudnego Harry'ego i to mu wychodziło, ale trzeba zaznaczyć - bardzo się rozwinął i aktorsko, bo podjął nowe role, i reżysersko. A jeszcze jest ciekawy wątek jego talentów muzycznych.