David Cronenberg

David Paul Cronenberg

7,4
3 119 ocen pracy reżysera
powrót do forum osoby David Cronenberg
Wirginczyk

Mimo wszystko stawiam na Davida. Potrafi on umiejętnie operować atmosferą grozy i tajemniczości oraz wysublimowaną, a nie prostacką przemocą. W dodatku jest mistrzem w opracowywaniu precyzyjnego scenariusza z mistrzowskimi elementami mindfvckowymi.

gowniarz_wyniosly

Lynch też ma na imię David.

grafoman

Oczywiście chodziło mi o Lyncha.

Wirginczyk

Równie dobrze można zaproponować: David Cronenberg i David Fincher. Na jedno wyjdzie. Poza identycznym imieniem, nic wspólnego.

La_Pier

Jak to nic wspólnego, oboje tworzą nietuzinkowe filmy.

użytkownik usunięty
Wirginczyk

W twojej definicji kina - owszem. Są twórcy dobrzy i są twórcy źli, na takich powinno się podział zrobić.

Wirginczyk

Cronenberg nie dorasta Lynchowi do piet.

ApolloCreed_

O właśnie, tak samo uważam, Cronenberg jakieś słabe i nudne te filmy tworzy...

ApolloCreed_

Przy Cronenbergu, to siusiak mały, bo choć wchodzi w umysł, to nie próbuje już zgłębić ludzkiego ciała. No ale Złotą Palmę ma. Wiadomo, komercha i do tego często kręci reklamówki. Niech stary cap lepiej weźmie się za pełnometrażowy film, bo filmiki o duszących perfumach, to każdy głupi potrafi kręcić.

użytkownik usunięty
La_Pier

To nakręć.

Porównanie obu Panów jest rzeczywiście głupie. Owszem tworzą nietuzinkowe kino, ale jeden do drugiego pasuję jak pięść do nosa. A Lynch niech nie gwiazdorzy tylko nakręci coś nowego, w pełnym metrażu. Cronenberg coraz coś kręci, a mimo to każdy jego film jest inny. Ma swój styl, ale robi różnorodne filmy. Lynch to mistrz klimatu. Mało kto potrafi budować atmosfera jak on. Obaj świetni. Ale wolę Cronenberga.

"To nakręć."

Za żadne skarby świata.

użytkownik usunięty
La_Pier

Tak myślałam, tchórzysz. Faceci to jednak mięczaki.

użytkownik usunięty

Co prawda to prawda. Dzisiaj nie ma już prawdziwych facetów, zresztą widać czym się zlewająna okrągło. Na okrągło Paco Rabanne 1 million i A*Men od Muglera, a zero prawdziwych samców alfa. Gdzie te czasy Polo Ralpha Laurena czy Green Irish Tweed? Odeszły w niepamięć. Chłopcy teraz są tchórzami, chcą żeby baby na nie pracowały, chcą dogodne, bezstresowe życie. Gdzie Ci mężczyźni prawdziwi tacy? Oj nie ma.

Lepiej napisz kogo to nogi masz w awatarze :-)

użytkownik usunięty
Kamileki

Nikogo, to są nogi od google :) Słabo widać, ale zauważ, że nie ma nic poza nogami i to mi się podoba, bo oryginalny obrazek nie ma tułowia. Puenta? U kobiet najważniejsze nogi ... :)

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
bjolog

Hmm no Verhoeven też ciekawy twórca kina, jego filmy też są dość oryginalne...

Wirginczyk

Wg mnie Lynch to najlepszy reżyser (być może kiedyś zmienię zdanie), podobnie jak S.King wśród pisarzy. Filmy Lyncha odciskają się na mózgu niczym, odcisk buta w mokrym betonie. Raz tylko usłyszałem, że ktoś nie oglądał Twin Peaks :) To mówi samo za siebie :) Cronenberg'a też lubiłem, ale wracając do lat '70-80 stwierdzam, że jednak nie podobają mi się aż tak te filmy jego. Może zaskoczę, ale te nowsze są o kilka klas lepsze :)

wmbco

nie no mówienie, że king to najlepszy pisarz to gruba przesada.

Wirginczyk

Lynch, to autor kina, który wymyślił i nakręcił "Mulholland Drive" - pozornie zagmatwane, a tak naprawdę dogłębnie przemyślane arcydzieło kina, które żeby było jeszcze piękniej ogląda się z wypiekami na twarzy. Lwia część jego wybitnych prac, to wytwór jego nieskrępowanego umysłu. Jest mistrzem w budowaniu specyficznej, tajemniczej atmosfery. U Lyncha każde kolejne ujęcie może być ogromnym zaskoczeniem.

Cronenberg, to w najlepszych filmach reżyser cudzych pomysłów, na których odciska autorskie piętno. Filozofia zawarta w jego filmach jest często przedłużeniem cudzego spojrzenia na świat, a nie jest aż tak wytrawnym stylistą jak np. Kubrick lub Hitchcock(po kilku ujęciach widzimy, że to ich kino), żeby to, czy adoptuje cudzy materiał nie miało przy finalnej ocenie twórczości żadnego znaczenia.

Wyżej stawiam Lyncha, zawsze ceniąc Cronenberga, szczególnie za "Crash". Poza tym wiadomo, że kino amerykańskie jest mocniejsze od kanadyjskiego;)))

GhostFace

Obaj okupują u mnie dwa pierwsze miejsca, jeśli chodzi o reżyserów, ale Cronenberga stawiam ociupinkę wyżej. Równiejsza filmografia, bardziej różnorodna. Lynch to surrealista, zaś Cronenberg to intelektualista (nawet w swoich bardziej body horrorowych początkach), wypełniający swoje filmy masą podtekstów, przez co są trudniejsze do oceny i bardziej zwodnicze. Lynch zaburza chronologię narracyjną, związki przyczynowo-skutkowe i unicestwia logikę w swoich filmach, przez co na pierwszy rzut oka wydaje się trudniejszy do ogarnięcia, zaś Cronenberg jest narracyjnie bardziej przejrzysty i zdystansowany w tonie, nie tak nęcący wizualnie, ale szalenie miesza w treści, jest eliptyczny, stąd chyba bardziej nawet utrudnia rozwikłanie znaczeń. Wystarczy poczytać analizy jego filmów, a nagle okaże się, że każdy krytyk (mówię o tych dobrych akurat) widzi co innego. Obaj reżyserzy są awangardzistami, którzy jakimś cudem zrobili karierę w mainstreamowym kinie, przetwarzając po swojemu kino gatunkowe. Ciężko znaleźć ich odpowiedników.

"Cronenberg, to w najlepszych filmach reżyser cudzych pomysłów, na których odciska autorskie piętno".

Twoja pół-krytyka Cronenberga jest zupełnie nietrafna, bowiem spokojnie można użyć jej wobec Kubricka (ten to w ogóle jest twórcą praktycznie samych adaptacji), Hitchcocka i niemal każdego wybitnego reżysera (Lynch się opiera jako jeden z nielicznych). Cronenberg dokonuje rzeczy niemożliwych adaptując tak niefilmowe książki jak Nagi Lunch, Pająk czy Kraksę - i owszem, wszystkie wpisują się w jego filozofię kina, ale widać że on je mocno wzbogaca, nie są to tylko kalki, idzie jeszcze dalej. Przewagę Lyncha widzę w kategorii najlepszy film - Mulholland Drive (to zresztą obecnie mój ogólnie ulubiony film ever) jest lepsze od największego triumfu Cronenberga (Crash), więc chłopaki dzielą sobie po równo. Zresztą, wystawianie ich na pojedynek jest bezsensowne, bo obaj są jednak znacząco inni :)

nasty2222

Szczerze mówiąc mój wybór lepszego został nieco zachwiany po przypomnieniu sobie "Zagubionej autostrady", której w sumie nigdy szczególnie nie lubiłem. Uważam, że to pusty film Lyncha opierający się w 90% procentach na atmosferze, gra z konwencją to za mało. I żadne rozgryzanie fabuły mnie tu nie przekona, ostatecznie jest to trochę takie bardziej odjechane "whodunit" i tyle.

Moja pół-krytyka miała na celu tylko i wyłącznie wykazanie tego, iż Cronenberg poza powtarzającymi się motywami treściowymi(które czynią z niego jak najbardziej autora), nie ma aż tak wyrazistego stylu w sferze wizualnej(oczywiście można powiedzieć, że wizualnym spoiwem jest ludzkie ciało, nowoczesna technologia, ale to bardziej wynika z treści i jest niejako częścią scenografii) . Dla mnie kino to na pierwszym miejscu obraz. Niektóre filmy Cronenberga, choć zawsze inteligentne, bywają trochę nijakie filmowo - poza niektórymi wyjątkami wydają mi się zbyt statyczne(szczególnie ostatnimi czasy), a gdy ujęcia są statyczne, to powinny być niezapomniane jeśli mamy człowieka umieszczać wśród największych. Może to kwestia operatora, przydałaby się jakaś zmiana IMO. Miło byłoby zobaczyć Richardsona, Lubezkiego lub Deakinsa na pokładzie;) Trochę więcej życia i szaleństwa wizualnego(powtórzę raz jeszcze - męcząca statyczność, teatralność) i ileż by zyskał "Nagi Lunch". Z kolei Lynch bierze takiego Deminga(który ma na koncie masę wizualnych średniaków) i wyczarowuje cuda - czujemy tęsknotę za każdą... nadchodzącą minutą. Oczywiście generalizuję trochę, ale z grubsza tak to widzę.

"Mulholland Drive" to również moja ścisła czołówka(podobnie "Człowiek Słoń, "Głowa" - do powtórki), czyste kino w Hollywood. Niebywałe;) Swego czasu obok "Oczu szeroko zamkniętych" moje najbardziej niesamowite doznanie kinowe.

Który lepszy. Sam tego nie cierpię, ale zawsze dam się złapać:)

GhostFace

Dla mnie kino to też głównie obraz, ale ty trochę krytykujesz z poziomu technicznego, patrząc na stylizację zdjęć, ich nastrój, kolorystykę, sposób kadrowania, pracę kamery itd. Ja jak najbardziej lubię statyczne obrazy, bo nie dość, że są hipnotyzujące, to sprawiają wrażenie malarskich - oczywiście w dobrych rękach. I z tym stylem kręcenia to bywa różnie - gdyby porównać np. Jancso z Ophulsem, obaj korzystają z długich ujęć, ale robią to trochę inaczej, zaś Tarr czy Angelopoulos to spadkobiercy Jancso, pod tym względem czyste kalki, ale różnicą jest jak wspomniałeś to, co dzieje się w obrazach. I to jest kryterium, w którym Cronenberg dostarczył ich masy, a taki Nagi Lunch jest świetnie nakręcony, ma idealnie dopasowane, przygaszone barwy, kamera pozwala istnieć tym wizjom, jest to film studyjny, zaskakująco zamknięty, choć sprawia złudzenie egzotycznej lokalizacji (wszystko oczywiście w duchu książki). W kinie Davida nie ma głupiej popisówy, bo jest zupełnie zbędna - tam się tyle dzieje, wszystko jest tak formalnie przemyślane, że jakaś przesadna wizualna stylizacja byłaby tylko dystrakcją. To, co robili Kubrick czy Lynch pasuje do ich kina i wynika też z tego, na czym się wychowali, jak kiełkowała ich wrażliwość artystyczna. Cronenberg wychował się na nowojorskim undergroundzie (pierwsze filmy najdobitniej to pokazują), gdzie ostatnią rzeczą były operatorskie cuda. Deakins jest świetny, ale jego biorą Scorsese i Coeni, ludzie uwielbiający ekwilibrystkę i wielkie widowiska. To już kwestia tego, co kto lubi. Ja kocham wszystko - od wirtuozerii De Palmy i Kurosawy, po oszczędność Akerman i Hou Hsiao-Hsiena. Zatem temat zamknięty :)

nasty2222

Zapomniałem dodać, że Lynch jest przecież malarzem, a Cronenberg pierwotnie zamierzał być pisarzem. To jakby wyjaśnia predylekcje obu do kompletnie innych sposobów wyrażania swoich wizji. Dlatego zestawianie tych panów jest tym bardziej głupie.

użytkownik usunięty
Wirginczyk

Cenię obu. Kocham Lyncha, którego kosmos i fraza wydają mi się bardziej spójne. Poza tym - w moim przekonaniu - mówi on
o psychice więcej i głębiej. Pozdrawiam.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones