Kurtem Russelem, ale było to w latach 80-tych i miałem wtedy naście lat. Zawsze sprzeczałem się o to z kumplem.
Było pewne podobieństwo fizyczne, z tym że Russell nie miał dołka w brodzie. ;) Największe różnice tkwiły chyba w aktorstwie (podejście do roli) i repertuarze. O ile Keith bywał angażowany do ról introwertyków i "chętnie" grywał psychopatów, to Kurt grał "ciałem" i z dużo większą ekspresją.