Życzę jej jak najlepiej.

Ma duży potencjał, w "Charlie", "Bling Ring" czy "Noe" była bardzo przekonująca, nawet bardziej niż jako Hermiona momentami. ;) Ma genialny głos i bardzo podoba mi się jej uroda. :)

Mam całkiem inne zdanie na ten temat. Potencjał? Owszem, był. Jako Hermiona bardzo mi pasowała. Lubiłam ją nawet, gdy grała przemądrzałą kujonicę w początkowych częściach. W Charlie nie przemówiła do mnie zupełnie. Obok Lermana i boskiego Millera wypadła naprawdę blado. Kiedy opowiedziała o swojej okrutnej przeszłości, to zachowywała się tak, jakby streszczała jakąś bajkę dla dzieci. W wesołych scenach wypadła lepiej.
W Bling Ringu zagrała poprawnie. Mogę nawet napisać, że poradziła sobie w roli irytującej i pustej złodziejki, ale nie sądzę, by było to za specjalnie trudne.
W Noe kompletnie mnie rozczarowała. Kiedy obejrzałam początek, to pomyślałam sobie, że postać Sema odegra jakąś większą rolę, ale Emma zgarnęła jego czas ekranowy. Jakoś okropnie rzucało się to w oczy. Jej cierpiętnicza mina (którą zresztą dobrze znałam z HP) strasznie mnie irytowała. Rozumiem... film nie należał do najweselszych, ale reszta obsady zachowywała się zaskakująco naturalnie w obliczu katastrofy. Connelly zagrała świetnie w dramatycznych scenach, więc dlaczego Watson sobie nie poradziła? No cóż... brakowało jej doświadczenia i wyczucia. Poza tym każdy aktor ma swoje silne strony. W poważnych dramatach się akurat nie sprawdziła.