nie rozumiem dlaczego używasz określenia 'nieznany'...

dla mnie to właśnie jeden z najbardziej znanych operatorów

Na pewno chodziło o to, że niedoceniony na forum. Ja już się do tego przyzwyczaiłam, że ludzie interesują się wyłącznie aktorami i ewentualnie reżyserami.

Wzruszyły mnie jego zdjęcia do "Manhattanu". Dzisiaj oglądałam ten film 2 raz, tym razem z moją siostrą i cały czas trącałam ją łokciem i wychwalałam wyjątkowość kadru, wykwintność kompozycji... Gordon Willis to artysta.

Większość ludzi, którzy nie wdrażają się w kinematografię nie maja pojęcia kto to jest, a prawda jest taka, że gdyby nie jego robota to takie filmy jak Ojciec Chrzestny nie miałyby swojego klimatu. Operator to jedna z najważniejszych osób na planie(tzw. trójka operatorska: reżyser, kierownik produkcji i operator).

trójka operatorska? chyba coś Ci się pomieszało ;)

Tak, chodziło mi o to, że nieznany na filmwebie, niedostrzegan, niezauważany, niedoceniony
Ale czyż tak samo nie jest z innymi:
OWEN ROIZMAN,
CONRAD L. HALL,
VILMOS ZSIGMOND,
LASZLO KOVACS,
ARTHUR ORNITZ,
ADAM HOLENDER,

to oni sprawili, że zobaczyliśmy wreszcie Amerykę, taka jaką ona była. Może brudną, biedną, ciemną, burą, pozbawioną kolorów, ale za to jakże autentyczną (oczywiście na tyle, na ile to możliwe, w końcu to wciąż tylko kino).

GORDON był jednym z najważniejszych autorów obrazu naówczas
i ALAN J. PAKULA doskonale o tym wiedział
(on chyba najmocniej wyzyskał jego styl, w końcu opisywał wsółczesną Amerykę, Coppola jednak cofał się do przeszłości, a Allen był nostalgiczny, Pakuli zależało na reporterskiej wręcz prawdzie i efekt do dziś pozostaje piorunujący
"SYNDYKAT ZBRODNI"
"KLUTE"
"WSZYSCY LUDZIE PREZYDENTA").

Fajfus Pfister stoi wyżej w rankingu niż mistrz Willis. Filmwebowy plebs nie ma zielonego pojęcia o zdjęciach.

Ależ ta wypowiedź była mała.
Nie rozumiem czego wy oczekujecie. Że ludzie masowo będą się interesować technicznymi aspektami filmów? Kogo oni jeszcze powinni znać? Scenografów, charakteryzatorów, montażystów, dźwiękowców? Istotą całej tej kinematografii jest film. To on jest elementem nadrzędnym i nic dziwnego że to na nim skupia się uwaga ludzi. Zdjęciami interesują się osoby, których zajmuje również techniczna strona filmu. A takich naturalnie jest stosunkowo mniej.
Nie wspominając o tym iż ilość ocen w ogóle nie jest jakimkolwiek wyznacznikiem. Ja przykładowo w ogóle nie oceniam osób. Uważam że to jest spore nadużycie. Samo ocenianie filmów jest już bardzo dużym uproszczeniem. Dodatkowo dyskusje pod twórcami kina należą do najbardziej jałowych. Ile można odpowiadać na posty w stylu: "wymieńcie wsze ulubione pozycje tego autora".
No i skąd tutaj te unarodowienie tego problemu. Twierdzicie że w USA każdy zna Willisa? Przecież to jakaś bzdura. Tak samo w Stanach większość go nie zna jak nie zna go w Polsce. Po prostu w USA mieszka więcej osób więc statystycznie ma większe szanse na rozpoznanie. No i masowość kultury w Stanach jest nieporównywalnie większa, więc te grono zainteresowanych musi być większe. Nie zmienia to faktu, że na całym świecie ludzi skupiają się na tym czego doświadczają, czyli samym filmie. Nie każdy widz musi interesować się historią i technika tworzenia tegoż filmu.

Jeszcze Michael Chapman. Wystarczy wymienić 2 filmy: Taksówkarz i Wściekły Byk.

Należy jeszcze dodać nowatorskiego Zeliga Allena

Malice - pośladki Nicole Kidman w jego świetle wyglądają jak ósmy cud świata!

zgadza się