Ci aktorzy mnie czasami przerażają. Czego oni poszukują w takich filmach i rolach? Przecież to dzieło nie było warte ani jednego kilograma. Jedyne co było ciekawe to zdjęcia i sposob ukazania LA nocą. Skąd taka moda? Rozumiem, że nowe Hollywood zaczyna poszukiwać innych sposobów artystycznego wyrazu i sięga po nowe środki, ale te ich tzw. ambitne filmy, często są nieudane i tylko udają kino intelektualne.
Wyobraź sobie, iż zauważyłam, ale uważam tę rolę za przejaskrawioną na maksa i dlatego mi się nie podoba. Wolę rzeczy niedopowiedziane niż pokazane na siłę, po to tylko żeby dostać Oskara. Lubię Jake'a i cenię go jako aktora, ale to nie jest jego najlepsza rola.
Fakt, że nie spodobała się tobie, wcale nie świadczy że była to słaba rola. Każdy ma swój gust, dlatego rozumiem, że fabuła mogła ci się nie spodobać ale nie mogę zrozumieć, dlaczego ty nie rozumiesz, że inni ludzie wpaasowali się w ten klimat. Bezsprzecznie, czy film się komuś podobał czy nie, Jake zagrał wybornie.
Ja też się dziwię..jak dla mnie jedna z lepszych kreacji Jakea, a sam film wywarł na mnie ogromne wrażenie..
Na mnie wywarło wrażenie ukazanie miasta nocą, świetne zdjęcia, ale już samo przedstawienie postaci, takie trochę na siłę. Nie będę dołączać do peanów pochwalnych, bo krytycy coś tam napisali. Taki jest mój subiektywny odbiór tej postaci, moim zdaniem, jednak przekroczył granicę i stał się karykaturalny. Film opiera się na tym bohaterze, jest on jego punktem centralnym, już sam sposób zachowania , mówienia , charakteryzacja nadaje ton temu obrazowi. Według mnie ta postać przez to, że tak przeszarżował nie jest do końca realna.
Szanuję Twoje zdanie, ale mam prośbę do Ciebie abyś nie robiła ze mnie żałosnego konformisty. "Nie będę dołączać do peanów pochwalnych, bo krytycy coś tam napisali" - nie czytałem wypocin żadnych "krytyków", a mojej osobie daleko jest do ślepego pędzenia za ich opiniami. Stanowisko na temat tego filmu (zresztą, jak i wszystkich które obejrzałem) wykreowałem indywidualnie. Nie musiałem opierać się na przekonaniach innych ludzi.
Pozdrawiam.
Być może nie należy mierzyć tego taką miarą, ale to jest kolejny aktor po 30, który zaczyna poszukiwać siebie i pokazuje , że tak naprawdę kasa się dla niego nie liczy, a przede wszystkim niskobudżetowe kino, które stanowi dla niego synonim kina intelektualnego, artystycznego etc. Jak wiadomo filmy indie nie zawsze są udane, często próbują coś naśladować. Nightcrawler jest interesujący,, ale napuszenie Gyllenhaala w tym filmie , wyzierające z każdego ujęcia patrzcie na mnie zrobię wszystko dla no wiecie sztuki, jest aż nazbyt oczywiste. I z tego też względu nie przemawia to do mnie. Zagrał by tą postać bez odchudzania i udzielania wywiadów w których to podkreśla oddanie dla no wiecie sztuki... Nie do końca wierzę w to oddanie i poświęcenie, myślę , że tak naprawdę gdzieś tam z tyłu głowy czaił się wielki apetyt na Oscara oraz komercyjny sukces. Ale nie twierdzę , że to źle , iż powstają tego typu produkcje, to bardzo dobrze, chodzi mi jednakże o samą otoczkę, która jest również grą - tym razem z widzem. Nie do końca wierzę w to granie w filmach komercyjnych, żeby mieć za co finansować projekty offowe.