Jak w tytule. Główny bohater powinien zyskać sympatię widza, a ona jedynie mnie irytuje. Nie wiem, czy to jej wybór, że gra takie role, ale dla mnie była Aktorką bez polotu. Irytująca i żenująca w każdej roli, mimo, że niektóre komedie romantyczne, w których grała nie były aż tak bardzo złe. Nie wiem czy taki był zamysł produkcji, że bohaterka ma być głupia i niedorozwinięta emocjonalnie, czy tylko ja mam takie wrażenie oglądając np. Brzydką Prawdę. Już od dawna zaczęłam unikać tej Aktorki jak ognia...
Ale... Rola w "Chirurgach" zmieniła moje zdanie o niej. Filmowe bohaterki są po prostu zagrane. A rola Izzy Stevens jest inna. Daje w tej postaci coś od siebie i mam nadzieję, że jej przyszłe role zyskają u mnie taką sympatię jak ta w "Chirurgach"