Kevin Spacey

Kevin Spacey Fowler

8,8
82 025 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Kevin Spacey

Z wypowiedzi pana Rappa wynika, iż nie tylko do dziś czuje się zdołowany zachowaniem Kevina Spacey, stwierdził też: "Im jestem starszy, tym bardziej cieszę się, że do niczego nie doszło". Otóż to. Prócz wciąż żywej traumy, pan Rapp od ponad trzech dekad odczuwa rosnącą satysfakcję. Gwiazdor nie tylko go zaprosił do siebie, ale nawet wziął na ręce, zaniósł do łóżka, a potem zległ na nim (na łożu i Rappie). Można zatem bez cienia przesady rzec, iż zachowanie Kevina Spacey jest dla ofiary żywym źródłem zawodowej inspiracji. Rola skrzywdzonego seksualnymi awansami czternastolatka, zapewne okaże się ukoronowaniem aktorskiej kariery pana Rappa. W pamięci potomnych pozostanie tym, który zaszkodził Spacey'emu. Po prostu rola życia. Setki tysięcy amerykańskich nastolatków każdego dnia przenosi choroby weneryczne, nie tylko w ramach szczeniakich eksperymentów, ale również świadczonych odpłatnie usług seksualnych; odurzają się narkotykami, pod wpływem których kradną, gwałcą i mordują; tworzą gangi, wobec których policja gotowa jest stosować najbrutalniejsze metody. To wszystko jednak tylko nudna amerykańska codzienność. Trzydzieści lat temu u progu kariery aktor poleżał chwilę na jednym małolacie, w efekcie czego, jak sam przyznał trwale "okaleczony" Rapp: "do niczego nie doszło". Ameryka trzęsie się w posadach, a to ci imperium, moralny żandarm światowego porządku. Gdybym tak miała trochę więcej życiowego fartu, mógł mnie kilkadziesiąt lat temu molestować np. Hoffman lub Spacey. Ależ by to była kariera. Rozkładałabym swe traumy na czynniki pierwsze we wszystkich dostępnych mediach, za kasę, przy której moje roczne dochody to zapewne ledwie skromny napiwek. Istota sprawy sprowadza się do tego, żeby udupić kogoś naprawdę znacznego. Podobne rewelacje podniecały kiedyś świat m.in. w sprawie Jacksona. Prokurator niczego nie udowodnił, ale rodzice skrzywdzonego fana przytulili w ramach "ugody" dwadzieścia milionów. Gdzie byli rodzice pana Rappa, gdy ich nastoletnia pociecha brylowała na przyjęciu pełnym podchmielonych aktorów? Być może ofiara mogłaby dziś dochodzić swych roszczeń również z tytułu kiepskiej kurateli rodzicielskiej. Państwo Rapp, o ile jeszcze żyją, a pamięć ich nie zawodzi, na pewno zechcą się publicznie i odpłatnie uderzyć również we własne piersi, oczywiście dla dobra dziecka.

użytkownik usunięty
Polindak

Istnieje też wiele dziwnych, w zależności od wyznawanego światopoglądu, związków, zarówno łóżkowych, biznesowych, jak i biznesowo-łóżkowych, bez których przemysł filmowy prawdopodobnie w ogóle by nie istniał. Pojęcie "dziwna współpraca" nic nie znaczy, zwłaszcza w ustach kogoś, kto się mimo wszystko na taką współpracę decyduje. Jeżeli posiada Pan dowody na przestępcze praktyki Kevina Spacey to proszę nie marnować czasu na tym forum.

dowodów nie ma nikt, nie przeszkadzało to Kevinowi w przyznaniu się do wszystkiego, a jego pracodawcom do zerwania wszelkiej współpracy :)

użytkownik usunięty
Polindak

Co znaczy "w przyznaniu się do wszystkiego"? Przyznał, że jest pedofilem?

Wiele oskarżeń prawdopodobnie jest przesadzonych, ale kiedy sam aktor przeprasza, a jego rzecznik ogłasza, że Spacey uda się na leczenie, to raczej nie robi tego bez powodu, W przeciwnym razie składałby pozwy o pomówienie.

użytkownik usunięty
1992kamil

Ilu artystów przechodziło rozmaite kuracje, terapie, odwyki? Byli zwalniani, zrywano z nimi kontrakty, odwoływano premiery, koncerty. W wyniku histerycznej i obrzydliwie nieszczerej nagonki Spacey stracił mnóstwo pieniędzy, a to znaczy, że ktoś na tym skorzystał. Uwikłanie w szereg procesów to również olbrzymie koszta, oraz kolejna porcja padliny dla mediów. Zobaczymy czy posypią się pozwy sądowe skrzywdzonych seksualnym rozbuchaniem aktora, a jeżeli tak się stanie, to czy Spacey zostanie skazany za molestowanie. Na razie kolejne ofiary wyłażą z każdego konta, zaś Rapp celebruje swoje pięć minut sławy, jako „nieruchomy poruszyciel”. Przerażające w całej sprawie jest nie to, że sławni i bogaci mają skłonność do nadużywania swojej pozycji, a raczej łatwość, z jaką oszczercza plwocina przywiera do człowieka, oraz to, jak plujący chełpią się swoją rolą. Trudno się dziwić, że gwiazdor woli się usunąć w cień pod byle pretekstem. W obecnej sytuacji to najrozsądniejsza strategia. Zastanawia mnie, skąd tyle chorej uciechy w komentarzach tych, którzy już „wiedzą” jak było i jak należy właściwie interpretować rozpętane w Hollywood polowanie na czarownice? Jedno jest pewne, teraz nikt nie jest bezpieczny.

"Polowanie na czarownice"? Ojej, tak mi żal tych wszystkich hollywodzkich grubych ryb, które mogły latami łapać wszystkich za cycki i tyłek, wymuszać seks za pracę, a teraz (zachodnie) media i publika się na nich uwzięły i chcą ukrócić takie precedery. Dobrze, że chociaż w Polsce (i Rosji, z tego co słyszę) mają obrońców. Biedny Spacey, którego ludzie opluwają za bycie pedofilem, jakby to było coś złego... Lepiej pluć na ofiary molestowania, że mają czelność o tym fakcie mówić.

użytkownik usunięty
mlg234567890

Zamiast szukać poklasku dla swej fałszywej pozy anonimowego podżegacza, spróbuj dla odmiany wysilić zwoje i wyobraź sobie, jak karuzela bezpodstawnych oskarżeń zamienia miejscami tych, których zwiesz ofiarami i tych, których w swym zacietrzewieniu rad byś dziś widzieć za kratami. Przestępstwo musi być dowiedzione, zaś Spacey do niczego się jeszcze nie przyznał. Wygłosił enigmatyczną formułkę i zszedł ludziom z oczu. Poza tym nie wiesz nic. Skąd ta głupia pewność, że za chwilę ktoś sobie nie przypomni, że np. Rapp dotykał go lata temu w sposób, którego nie akceptował i teraz chce o tym opowiedzieć, bo już czas, żeby ukrócić jego praktyki? Szukasz akceptacji? Najpierw naucz się odróżniać projekcje własnej wyobraźni od rzeczywistości. Ciebie też można zacząć przezywać pedofilem, może jeszcze nie teraz, ale za kilka lat na pewno.

Nie mam ochoty na pyskówki internetowe. Jeśli śledzisz sytuację, to wiesz, że nie chodzi o pojedynczy incydent z udziałem Spacey. Czytając kolejne doniesienie w temacie ciężko wysunąć wniosek o bezpodstawności wszystkich oskarżeń (delikatnie mówiąc). Tyle masz jadu dla mnie, a tyle serdeczności dla domniemanego pedofila...

użytkownik usunięty
mlg234567890

No i proszę, jak szybko dopadła Cię klątwa polowania na czarownice. Nie dość, że przeszła Ci ochota na pyskówkę, to jeszcze nie smakuje Ci mój jad. Domniemanym przestępcą, np. pedofilem, można "mianować" każdego. Sęk w tym, żeby temperować w sobie owo przeklęte pragnienie snucia domniemań. Cóż, teraz już wiesz, jak to smakuje. Lubisz domniemywać, domniemaj sobie i to, że i Ciebie można szkalować rozmaitymi domniemaniami, choć pewnie wolałabyś/wolałabyś nie musieć odpierać anonimowych domniemań na swój temat i w razie czego korzystać z ochrony prawnej, np. prawa do uczciwego procesu, prawa do obrony i możliwości odwołania od ewentualnego wyroku. Sądzisz pewnie, iż Tobie takie cyrki się należą, ale bogatym i sławnym już nie. Nie dziw się, że Cię traktują jak parcha, skoro domniemywać potrafisz jedynie w cudzej sprawie.

Grunt to na podstawie samych oskarżeń i bez sądu zgnoić i zniszczyć człowieka!!

Wszyscy mieli amnezje ze po tylu latach nagle im się przypomniało? Co za bezwstydni ludzie.

Kevin wielkim aktorem jesteś i będziesz !

USA ,,prawdziwe państwo prawa''...

,,Zamiast szukać poklasku dla swej fałszywej pozy anonimowego podżegacza...'' pisze najprawdziwszy i niefarbowany nie-podżegacz o imieniu? nazwisku? Fujfilm ;-) Ale wcześniej było też ciekawie: ,, Tamtego czternastolatka figlującego na przyjęciu już nie ma. Jest czterdziestopięcioletni nie spełniony aktor, który najwyraźniej postanowił wykorzystać medialną koniunkturę i wypłynąć z resztą tej substancji, co zawsze na wierzch wypłynie (nie, nie chodzi o oliwę). Mam gdzieś, czy trzydzieści lat temu Spacey przystawiał się do nastolatka. Mnie to nie gorszy, ani tym bardziej nie przeraża. Prostytucja wśród nieletnich to żadna nowość. W Hollywood załatwianie rozmaitych spraw przez łóżko jest praktyką powszechną, powszechnie też rozmaici „interesanci” próbują wyciągnąć z tego więcej niż są w stanie skonsumować. Czternastolatek to wciąż jeszcze dziecko i właśnie dlatego powinien się bawić z rówieśnikami, tyle że większość nastolatków bardzo chce się postrzegać jako osoby w pełni dojrzałe i ciągnie do starszych wiekiem, co często daje asumpt do wszelkiego rodzaju plotek. Z drugiej strony czternastoletni chłopiec dorastający w środowisku artystycznym, to najprawdopodobniej nie jest niewinne jagniątko, wleczone do łóżka na rzeź. Rapp nie musiał się szmacić dla zysku – wtedy. Dziś to już zupełnie inna sytuacja i rozgłos medialny może stanowić dla niego namiastkę kariery, której nie zrobił. Podobnie jak zdecydowana większość tych, którzy po latach przypominają sobie, że kiedyś byli niewłaściwie traktowani. Miliony ludzi, również dzieci są każdego dnia gwałceni, wykorzystywani w najokrutniejszy możliwy sposób, zmuszane do prostytucji, porywane itd., zaś Pan/Pani boleje nad losem dorosłego faceta, który kiedyś poleżał w łóżku ze starszym od siebie mężczyzną i „do niczego nie doszło”. Nawet gdyby doszło, to po trzydziestu latach takie „odkrycia” powinny mieć wartość co najwyżej sentymentalną, o ile nie istnieją twarde dowody na popełnione przestępstwo.'' Zarzucasz że nie ma dowodów na popełnienie przez Kevina przestępstwa, ale to co napisałaś/ eś jest prostacką demagogią, choć bardzo się starasz yntelektualnym bełkocikiem zasłużyć na posumowanie,, jaki idol taki fan'' ;-) Przeraża fakt że z taką łatwościa i bezwzględnością piszesz że nie interesuje Cie czy Twoj idol przystawiał się do nieletniego. Już to powinno zakończyć dyskusję z Tobą. Gdyby takie słowa padły ze strony adwokata- własciwie można cie za takiego uznać- sędzia przywołałby Cie do porządku abyś zakonczyla/ł drwiny z domniemanej ofiary. Bo widzisz, to działa w obie strony. Należałoby uznać Kevina za domniemanego niewinnego, a Rappa za domniemaną ofiarę. Właściwie Twoją obronę Kevina ratuje wypowiedź samej niedoszłej, na szczęście, ofiary, że ,,do niczego nie doszło''. A Kevin okazał się człowiekiem roztropnym i pragmatycznym- wie, że skoro Polański dobrowolnie nigdy więcej nie stanie na amerykańskiej ziemi, bo zgwałcił ( ciekawe czy jego ofiara wg.Twojej logiki, opowiedziała o tym aby zrekompensować sobie brak kariery), to jemu tym bardziej nic się nie stanie, bo do niczego nie doszło, przeprosił i idzie na leczenie ;-) To napomknienie o homoseksualizmie to słynne spojrzenie Franka Uderwooda w stronę kamery przekazujące krótkie info: Nawet K@#$* nie próbujcie ;-) Obetrzyj pianę z ust i poczekajmy wspólnie na dalszy rozwój wypadków, bo może się okazać że Twoja tyrada była pieniackim wyskokiem przerywanym zabawnymi wstawkami jak to: ,, Prawo do obrony i zasada domniemania niewinności to fundamenty demokratycznego porządku prawnego, nawet w toczonych degrengoladą USA.'' ;-) Toczone degrengoladą USA użyłaś jako wytłumaczenie prawdopodobnego braku niewinności 14 latków ;-) Może powinnaś zastąpić Kevina w HoC?

użytkownik usunięty
Montenegro

Nie przekonałeś mnie do swego przerażenia i oburzenia. Twoja wypowiedź jest po prostu zbyt nijaka. Niby się mną brzydzisz, a jednak próbujesz zlizywać pianę z mych ust. Tak przy okazji, to czy Polański skorzystał z usług stręczonej mu nastoletniej panienki, też jakoś mnie nie rusza. Martwisz się molestowaniem w Hollywood? Wątpię, ale fajnie, że tak bardzo próbujesz się przejąć moją demagogiczną tyradą. Chciałbyś ze mną „wspólnie” poczekać? No, nie. Po co od razu „wspólnie”? Ta „wspólnota” nie ma żadnej przyszłości. Lubię takich, którzy mają zasady i potrafią je łamać. „Wspólnotowi” gawędziarze mnie nudzą, zwłaszcza kiedy próbują swoje podjazdy okraszać interpunkcyjnymi uśmieszkami. To nieszczere i trywialne. Gdzie tu ta sugerowana „wspólnota” współodczuwania i identyfikacji z ofiarami? Błądzisz, jak większość niedoświadczonych obłudników.

Podziwiam Fujfilm Twoją cierpliwość i dyplomację w dyskusji z tymi samozwańczymi "obrońcami moralności". Typowi mieszkańcy "Dogville" von Triera.

Pełno jest niestety osób, które pod płaszczykiem obrony cnoty niewinnych "dzieci" chcą się wyładować na urojonych pedofilach i ponieważ obchodzi ich jedynie zaspokojenie własnych najniższych instynktów i to, oczywiście, zaspokojenie takie, za które sami nie poszliby siedzieć, to nic ich wcale nie obchodzi czy oskarżony jest faktycznie winny. Na tym to właśnie polega. Jeśli ma się jakiś przyzwoity poziom moralny człowiek nie jest taki szybki w osądzaniu. Widzi obie strony w sporze, wobec obu chce postąpić sprawiedliwie i nie ma własnego interesu w tym, by dążyć do egzekucji.

Bardzo mądrze zauważyła wyżej Fujfilm, że niestety dość mocno widać u tych obrońców domniemanych ofiar zajadłość i żądzę krwi tak silną, że ich samych śmiało można uznać za zboczeńców (choćby ze względu na tendencje sadystyczne). Tak więc jeśli mamy walczyć ze zboczeńcami, to proszę bardzo, równie dobrze możemy zacząć od tych, którzy sami tak chętnie otwarcie dają świadectwo swoim zboczonym skłonnościom.

użytkownik usunięty
Eleonora

Sama prawda w tym poście, mam wrażenie, że są ludzie, których sens istnienia sprowadza się do oczekiwania w napięciu na ,,pikantne'' newsy by mieć pretekst do sięgnięcia po widły i pochodnie. Do tego dokłada się jeszcze fakt, że media nauczyły wyręczać ludzi z samodzielnego myślenia, co głowa w kolorowym pudle powie to odbiorca bezrefleksyjnie łyka.

I uprzedzam, zanim ktoś oskarży mnie o bycie ślepym fanem Spacey'ego, aktor jest mi zupełnie obojętny (obejrzałem z nim dwa filmy raptem), jestem tu z socjologicznej ciekawości.

Polindak

Spacey do niczego się nie przyznał. Przeczytaj oryginalną wypowiedź Spaceya. Po prostu stwierdził, że jeśli Rapp poczuł się przez niego jakoś niekomfortowo to mu przykro i bardzo go za to przeprasza. To nie jest żadne przyznanie się do molestowania. Ludzie używajcie mózgu i czytajcie/słuchajcie ze zrozumieniem zamiast napalać się na nowe ploty.

To tak jakby jedna osoba przeszła koło drugiej, a ta druga po pewnym czasie stwierdziła, że ta pierwsza ją trąciła czy popchnęła i wysunęła takie oskarżenie w związku z czym ta "oskarżona" odpowiedziałaby na to, że nie przypomina sobie takiej sytuacji, ale jeśli tamta poczuła się przez nią nieprzyjemnie to przeprasza. Zrozumcie wreszcie różnice - to nie jest żadne przyznanie się. W dodatku tym co Rapp zarzucił Spacey'owi było to, że kiedy Rapp na imprezie poszedł do jego sypialni, do której potem wszedł Spacey, to ten ostatni przeniósł go na kanapę czy łóżko. Spacey nie był wtedy gwiazdą. Rapp był nastolatkiem. Siedział w sypialni być może na podłodze, bo jest wiadome, że nie na łóżku. Większość _normalnych_ ludzi widząc coś takiego pomyślałaby, że chłopak jest zmęczony i zaproponowałaby mu łóżko czy go na nie przeniosła i zapewne też powiedziałaby, że mogą zostać na noc (bo tak się reaguje na widok dzieciaka/nastolatka, który pod wieczór siedzi w sypialni nie na łóżku - myśli się, że jest zmęczony, a nie ośmielił się pójść na łóżko). To czy ktoś dorabia do tego podtekst seksualny już zależy od jego skłonności.

Rapp był młodym gejem akurat w wieku takim kiedy myśli się dużo o seksie i co krok widzi we wszystkim jakiejś podteksty seksualne, bo się jest w okresie dojrzewania lub dopiero co się weszło w dojrzałość tak więc jego jeszcze mogę zrozumieć, że interpretował nawet niewinne zachowania w tym jedynie kierunku, ale jak dorośli ludzie mają takie skojarzenia, to już jest zdecydowanie chore, a widać po komentarzach, że jest sporo takich dorosłych. Sam Rapp nie mówił o żadnym nieprzyzwoitym dotykaniu, żadnych pocałunkach - niczym o charakterze seksualnym. A to, że Spacey jest gejem to nie znaczy, że musi lecieć na każdego faceta i to też warto zauważyć (choć według mnie to jest zupełnie oczywiste i dziwne, że ludziom potrzeba na coś takiego dodatkowo zwracać uwagę). Ludzie ostatnio prezentują myślenie jakby byli przekonani, że jak ktoś jest mężczyzną homo, to leci na każdego faceta. A jak jest hetero to niby leci na każdą kobietę? Oczywiście odpowiedź w obu przypadkach brzmi: nie. Otrząśnijcie się i myślcie trochę!

I sprawdź sobie co to znaczy "pedofil", żebyś znowu nie walnął gdzieś takiego kretyńskiego wpisu jak wyżej: "...jest pedofilem, co najmniej" - byłoby to śmieszne, a ściślej to jest śmieszne, ale tę śmieszność drastycznie zmniejsza świadomość, że dotyczy to poważnych zagadnień i bardzo poważnych oskarżeń.

Wnerwiaja mnie wszystkie te oskarżenia o molestowanie z którymi panie i panowie lecą do mediów po 30 latach. Jeśli ktoś ma z tym problem, to niech pozwie molestującego do sądu, albo zamknie mordę.

mr_oziu

Nie wiesz do końca jak było. Tak samo w sprawie Jacksona. Rodzice jakiegoś dzieciaka wzięli 20mln. ugody. Właśnie rodzice. Bo pomyśleli, że krzywda już się stała a lepiej dla dziecka będzie jak dostanie za to pieniądze, może i głupia decyzja ale podjęta. Co nie znaczy, że dziecko musi się zgadzać z decyzją rodziców. To samo mogło być ze Spaceyem. Rodzice nie zrobili sprawy bo pomyśleli, że to nic wielkiego, dzieciak myślał inaczej lecz decyzje podjęli rodzice. Też by mnie szlag trafiał jakbym widział, że zboczeniec bryluje na salonach i zgrywa fajnego pana aktora. Spacey wygląda, że jest typowym hollywodzkim pedałem-pedofilem. Takich tam najwięcej co gwałcą małych chłopców i sypiają z facetami. Od zawsze sprawiał wrażenie w moich oczach jakiegoś dziwaka i nie dziwi mnie fakt, że wyszło, że jest zboczeńcem.

penetrator1981

Czyli otwarcie piszesz, że sądzisz ludzi po wyglądzie - niezbyt dobra podstawa do wydawania wyroków.

Co do Jacksona to przynajmniej w dwóch przypadkach oskarżeń zostało dowiedzione, że były one kłamstwami tak więc wyszedł Ci niezbyt dobry przykład, bo chciałeś dać przykład przestępcy seksualnego, a dałeś przykład osoby, której nic nie udowodniono i która była kłamliwie pomawiana, co akurat udowodnione zostało. Spytasz zapewne teraz o źródła, ale powiem od razu otwarcie, że w tej chwili nie chce mi się ich szukać. Ileś lat wstecz bym Ci je od razu podała, teraz nie mam pod ręką. Polańskiego też jedna kobieta oskarżyła o to, że ją zgwałcił w danym miejscu w danym czasie, a w toku badania sprawy okazało się, że był on wtedy zupełnie gdzie indziej (o ile pamiętam, to nawet w innym kraju).

Co do Spacey'a to przypominam, że jak na razie najpoważniejszym oskarżeniem dotyczącym osoby nieletniej jest to wystosowane przez Rappa, a według jego historii nie było tam właściwie molestowania - nie było obmacywania, nie było całowania, nie było próby gwałtu ani namawiania na seks, nie było żadnej przemocy. A Ty już piszesz o pedałach-pedofilach (weź sobie sprawdź co znaczy termin "pedofil", bo już ręce opadają..) i gwałceniu małych chłopców.... Przestępstwa seksualne są paskudne, ale ludzie tak łatwo i chętnie łykający i rozpowszechniający dalej (jeszcze rozdmuchane przez nich) plotki i pomówienia również są obrzydliwi i na szczęście co jakiś czas też dopada ich wymiar sprawiedliwości.

Eleonora

Sorry ale dla mnie ktoś kto się zachowuje jak Spacey to poprostu zboczeniec. Nawet musieli przerwać jakieś zdjęcia bo mu sperma na kut asa biła. Ktoś kto nie potrafi jak człowiek opanować swoich rządz seksualnych jest poprostu zboczeńcem i inaczej go nie nazwę. Co do wyglądu to nie stawiam wyroków poprostu wygląda jak zbocz, nie pomyliłem się.

penetrator1981

:) Serio? Przerwali zdjęcia bo mu sperma.... ? :) Skąd Ty bierzesz te wszystkie ploty?? Pewnie wyobraźnia sporo podpowiada....

Wiesz, Twój poprzedni wpis był głupi i niedojrzały, ale tym zdecydowanie go pobiłeś.

Eleonora

ZBO-CZE-NIEC-!!!-

Dla Mnie sprawa prosta, KTO puszcza 14 latka na imprezę dla dorosłych, gdzie byli jego rodzicie.

Po 30 latach nagle sobie przypomniał że go molestowali, ciężko się musi z tym żyć.

Yamato_filmaniak

Od razu nasuwa sie skojarzenie ze sprawa Polanskiego. Przy czym roznica jest taka, ze tam byla willa samego Jacka Nicholsona i towarzystwo wybitnego rezysera, przedstawiciela swingujacego Londynu:)
A Spacey 30 lat temu byl slownie nikim.

Qjaf

Dopiero lata 90 zrobiły z Kevina kogoś naprawdę liczącego się. Milczenie 30 lat też Mi jakoś śmierdzi.

Tak na zdrowy rozsądek, czekał by ktoś 30 lat gdyby naprawdę doszło do tego o czym się mówi ? Nie chciałbym sprawiedliwości wcześniej ? Za dużo tu niedomówień. Jak był 18 latkiem nagle zapomniał co mu się przydarzyło? Nie nam to oceniać, ale te sprawy wypływają nagle po tak długim czasie, molestowani sobie przypominają, jak gwiazdy hajsem srają.

Yamato_filmaniak

Ponoc ofiary takich przejsc przezywaja mniejsza lub wieksza traume (schemat wyparcia, obwinianie sie). Co czlowiek to inny przypadek albo przynajmniej jakas modyfikacja tego "ksiazkowego" przypadku:) Podobnie jest ze sprawa Billa Cosby`ego, ktora chyba wydaje sie byc bardziej ewidentna. Jednak tam tez wiekszosc ofiar czekala cale dekady na upublicznienie niechlubnej przeszlosci komika. Moze zadzialal efekt stadny? Jedna opowiedziala, to i inne kobiety poszly w jej slady.
Oczywiscie z puntku widzenia "normalnego" czlowieka jest to zagadkowe. Podobnie jaa rzekome stosunku Trumpa z gwiazda porno itd. :)
Hollywood nie od 30 czy od 40 lat jest specyficzne. Wlasciwie to od poczatku. W koncu to fabryka snow, czyli koszmarow rowniez.
Naturalnie kiedys facetom pewnie bylo wiecej wolno, ale to nie jest tak, ze kobiety dobrowolnie nie chcialy "byc molestowane". To sa rzeczy nie do uchwycenia.

Qjaf

Ofiary takich przejść nie mają ochoty o tych przejściach opowiadać, a jeśli już to tylko terapeucie czy komuś bliskiemu. Ostatnią rzeczą jakiej się pragnie po tego typu doświadczeniach to opowiadanie o tym w mediach. Tym dziwniejsze jest właśnie zachowanie wielu tych ofiar sławnych osób. Jakimś dziwnym trafem ofiary sławnych "zboczeńców" zachowują się zupełnie inaczej niż normalne ofiary - bez problemu wywnętrzniają się na portalach społecznościowych i w wywiadach. To jednak "troszkę" dziwne....

Tyle że znowuż można wziąć pod uwagę to jakiego typu są te ich oskarżenia - wielkie traumy bo ktoś kogoś złapał za udo ewentualnie krocze albo zaproponował seks ileś tam lat temu. Każdy kto choć trochę orientuje się w kwestii wpływu molestowania seksualnego na psychikę powie Ci, że po takim zajściu nie przeżywa się takiej traumy. Jasne, że możesz poczuć się nieswojo, ale nikt nie przeżywa czegoś takiego latami. To wszystko jest obrazą wobec ofiar prawdziwego molestowania seksualnego.

W Hollywood w latach czterdziestych było na porządku dziennym, że aktorka musi przejść przez szereg łóżek, żeby w ogóle zaistnieć. To było oczywiście paskudne dla tych kobiet, ale patrzy się na nie do dziś jak na puszczalskie (tak jakby one same tego chciały). Równocześnie teraz - kiedy sytuacja aktorek jest zdecydowanie bardziej komfortowa pod tym względem - ludzie zaczynają udawać, że niby dostrzegają problem i wszystkiemu są winni pojedynczy mężczyźni z branży. Pędząca hipokryzja.

Eleonora

Jestem ostrozny w poslugiwaniu sie slowami "nigdy" czy "nikt", bo wyjatki sie zdarzaja, prawda? :)
Kurcze, jestesmy ludzmi i na jednego molestowanie wplynie znaczaco, a na drugiego mniej. Ilu wiezniow lagrow wrocilo do normalnego zycia? Zreszta zalezy jak rozumiec slowo "normalny":) itd., itd.

W swiecie wielkich pieniedzy wiele rzeczy "wyplywa" na swiatlo dzienne. Naturalnie, ze status kobiety w latach 30. czy jeszcze 50/60 byl inny niz dzisiaj. Ale jak powiadam, wiele znanych aktorek (tzn. znanych ludziom, ktorzy lubia klasyczne kino) jak Ava Gardner, Lana Turner prowadzilo "wyzwolone" zycie nawet jak na dzisiejsze standardy. Same tworzyly i uczestniczyly w kreacji "zepsutego" Hollywood. Na dobra sprawe jednak NIKT nie zagladal im do lozek i po prostu nie wiadomo czy czesc z tych opowiesci, a moze legend, nie zostalo po prostu zmyslonych. Dzisiaj tez puszcza sie plotki, aby podbic popularnosc, czasem powalczyc o lepszy kontrakt.
Na mysl nasuwa sie romans Clarka Gable`a i Loretty Young, ktorego owocem bylo dziecko, wychowywane samotnie przez Lorette. Po smierci aktorki jakis krewny stwierdzil, ze Gable byl sprawca "date rape", a aktorka miala to wyznac przed smiercia.
Jednoczesnie warto zauwazyc, ze oboje grali w filmie po rzekomym "date rape" i utrzymywali kontakty towarzyskie. A sama Loretta romansowala z wieloma mezczyznami i to zonatymi i niezle znala meandry celebryckich imprez.
To tylko przyklad, ktory obrazuje, ze nie wiadomo jak po prostu bylo.

Qjaf

Jeśli być dokładnym, to nigdzie nie napisałam "nigdy" ani "nikt" i nie mówimy tu o jakichś wyjątkach tylko o całym tłumie niesamowicie medialnych "ofiar" hollywoodzkich sław.

Tu nie chodzi o oczywistą kwestię związaną z tym, że różne osoby różnie reagują tylko o to, że po prostu nie zdarza się by osoba np. zgwałcona (zauważ, że piszę o gwałcie, a nie położeniu ręki na udzie na dziesięć sekund) chciała to traumatyczne zdarzenie opisywać publicznie. A nie zdarza się dlatego, że to po prostu wynika z natury ludzkiej psychiki. Nie da się tego obejść. A to czy dana osoba poradzi sobie z takim przeżyciem i się po nim pozbiera, czy nie da rady do końca życia, to oddzielna sprawa (przy czym jeśli w ogóle nie odciśnie się to na niej piętnem to też o tym nie mówi, a to dlatego, że uznaje to za nieistotne). Osoby, które sobie radzą z gwałtem także nie chcą o nim opowiadać publicznie. Musisz wziąć pod uwagę, że tu nie tylko chodzi o to jak bardzo jest to traumatyczne, ale również jak bardzo intymne (o nietraumatycznych, ale intymnych przeżyciach ludzie też nie chcą opowiadać publicznie). A do tego dochodzi jeszcze szereg innych czynników jak choćby konsekwencja w postaci bycia postrzeganym jako ofiara, co jest kolejnym traumatycznym doświadczeniem, a zdaje się, że w ogóle nie bierzesz go pod uwagę.
Oczywiście w przypadku kobiet czy mężczyzn okrzykniętych ofiarami, bo ktoś na chwilę położył im rękę na piersi czy udzie obejmując ich albo np. spytał czy nie mają ochoty na seks, a po odpowiedzi odmownej dał spokój, nie ma tej dewastującej konsekwencji piętna ofiary. A nie ma dlatego, że te osoby faktycznie nie są ofiarami. Nie przeżyły traumatycznego wydarzenia, nie odebrano im kontroli nad ich własnym ciałem. Co więcej takie osoby, jako że rozsławiane są jako te, które przeciwstawiły się oprawcy-zboczeńcowi-sławie-Hollywood, nie dość że nie doświadczyły wspomnianej utraty kontroli, to jeszcze nabyły jej więcej - od nich zależy to, co stanie się z tym oskarżonym - one żądzą/kontrolują sytuację. Tak więc ich sytuacja wygląda wręcz odwrotnie niż w przypadku normalnych ofiar.

Używając określenia "normalna ofiara" mam i miałam na myśli ogół ludzi odnotowywanych jako ofiary nadużyć seksualnych. Nie da się nie zauważyć, że domniemane ofiary Hollywoodzkich sław zachowują się kompletnie inaczej niż cała reszta. Nadal uważam, że jest to, delikatnie mówiąc, podejrzane.

Odnośnie Spaceya jedna kobieta podająca się za jego ofiarę opisała jak to ileś lat wstecz pojechała do jego domu, przy wejściu pocałowała go na powitanie (nie on ją, ale ona jego), bo wedle jej słów uważała, że wypada pocałować gospodarza, następnie w związku z tym poczuła się niekomfortowo i powiedziała mu, że chce wyjść. On jej nijak nie powstrzymywał, ale też nie pomógł jej wrócić do domu, o co także ma pretensje (lol). I to zdarzenie, czyli że ona jego pocałowała na powitanie było według niej potwornie traumatycznym molestowaniem seksualnym z jego strony, przez które ona na wiele lat zapadła na depresję i miała/ma problemy w pracy.
Wybacz, ale jakoś nie potrafię uznać, że było to molestowanie no chyba, że jego osoby przez nią. I o to mi właśnie chodzi, że mnóstwo osób składa oskarżenia jakby się wygłupiało. Część z osób, które to czytają czy tego słuchają nawet zauważa tę absurdalność, ale przecież nie wypada nie widzieć tragedii tej "ofiary" w dodatku jakże odważnej, bo "mówiącej głośno o tym, co ją spotkało" i cyrk się nakręca.

Po oskarżeniach Weinsteina Ben Affleck potępił jego postępowanie na co jakaś kobieta zarzuciła mu, że nie powinien się na ten temat wypowiadać, bo sam molestuje kobiety, bo... UWAGA...14 lat temu podczas wywiadu w tv złapał Hilarie Burton za pierś! Osobiście nie dziwię się Affleckowi, że tego nie pamięta, bo wyglądało to na zupełnie przypadkowy dotyk (jeśli w ogóle naprawdę dotknął jej piersi, bo wcale tego nie widać) podczas obejmowania, ale co tam... Affleck znając wszechobecną nagonkę na potencjalnych zboczeńców od razu się pokajał i przeprosił wspomnianą "poszkodowaną". Co tak swoją drogą przez wielu filmwebowiczów jest równoznaczne z przyznaniem się do gwałtu ;)) (nie wolno przepraszać! trzeba zaprzeczać!). Na co "poszkodowana" odpowiedziała, że ona to nadal pamięta i że wtedy, te 14 lat temu, zaczęła się śmiać, żeby się nie rozpłakać... i łączy się w bólu, ze wszystkimi innymi ofiarami molestowania....
A jak wyglądała ta sytuacja z Affleckiem? Oto filmik dla osób, które nie widziały: https://www.youtube.com/watch?v=rzcanJigO6U
Po prostu ją objął. Być może zahaczył ręką o jej biust, ale sorry, nawet jeśli tak, to wątpię, żeby zrobił to specjalnie. I ile to mogło trwać? Sekundę?
Tak więc tak, faktycznie jest o co oskarżać. Faktycznie straszliwie ją zmolestował.... Prawdziwy zboczeniec.....

Po prostu ręce opadają. Tak więc powtórzę jeszcze raz - nie dziwię się, że o czymś takim, co wcale nie jest traumatycznym przeżyciem ludzie chcą i chętnie opowiadają na portalach społecznościowych, w wywiadach itd. dlatego właśnie, że NIE JEST TO TRAUMATYCZNIE PRZEŻYCIE. Istota traumatyczności jakiegoś przeżycia wiąże się z tym, że jest ono dla danej osoby tak silnym i strasznym doznaniem, że ma problem, by o nim mówić i do niego wracać. Z tego wynika mechanizm wyparcia, który jest szczególnie silny u dzieci, które są często w stanie wręcz natychmiastowo zapomnieć o przeżyciu, które było zbyt dramatyczne, by ich psychika je zniosła. Na tym polega traumatyczne przeżycie. Dlatego ludzie nie chcą publicznie opowiadać o takich przeżyciach. I nie chcą, i _nie_są_w_stanie_. To kwestia natury traumatyzmu. Późniejsze reakcje na przeżytą traumę są różne aczkolwiek też tylko do pewnego stopnia, bo wiele z reakcji jest dla ludzi wspólnych, bo znowuż jest to związane z naturą człowieka jako istoty - jest uniwersalne dla różnych ludzi tak samo jako uniwersalnym jest to, że ludzie źle znoszą poniżenie, odbieranie im intymności i seksualne działania wbrew ich woli. Jasne, że są ludzie, którzy łatwiej sobie poradzą np. z przeżytym gwałtem, ale nadal nie znaczy to, że będą chcieli o nim opowiadać. Nawet sama kwestia występowania w roli ofiary, której żałują obcy ludzie, jest dla wielu poszkodowanych bardzo niszcząca. A ściślej dla bardzo niewielu poszkodowanych jest do zniesienia. Często potrafi być bardziej destrukcyjna niż sam gwałt. I teraz porównaj sobie obecne afery, w których ludzie prześcigają się by ogłaszać się ofiarami. "Trochę" to chyba podważa ich wiarygodność, czyż nie?

Jeszcze co do afery wokół Weinsteina. Odkąd pamiętam otwarcie pisano i mówiono, że facet jest słynny z tego, że jest w stanie dużo pomóc w karierze, ale jeśli ma pomóc to prawie na pewno będzie się to wiązało z przejściem przez jego łóżko. Kiedy Rosati jakieś dziesięć lat temu prowadzała się z nim za rękę wszyscy domyślali się, że "pracuje" nad swoją karierą i otwarcie pisano jakiego rodzaju miałaby to być praca. Żuławski określał Weinsteina największym knurem dzisiejszego Hollywood. Jednym słowem wszyscy wiedzieli o co chodzi, pisano i mówiono o tym otwarcie. Absolutnie nie twierdzę, że to godne pochwały zachowanie, tak jak i nie uważam, że było w porządku to jak były traktowane aktorki w latach wcześniejszych, zwłaszcza, że były traktowane zdecydowanie gorzej niż obecnie, bo w ogóle nie było mowy o odmawianiu. Mierzi jednak udawanie, że to kwestia jednego zgniłego jabłka w koszyku i że niby wcześniej nikt o tym nie wiedział, że to niby jakiś sekret, który dopiero co wyszedł na jaw. Wszyscy nagle tacy oburzeni i pełni współczucia dla ofiar. Ofiarami obwołuje się kto popadnie, komu akurat potrzeba trochę zastrzyku sławy. Poważny problem molestowania został ośmieszony. Z intymności ludzkiej uczyniono coś, o czym rozmawia się na porządku dziennym bez skrępowania i co dla wielu osób jest już wręcz nudnym tematem. A przynajmniej całkowicie spowszedniałym. I oczywiście w związku z tym wszystkim ofiary prawdziwego molestowania są w sytuacji dużo gorszej niż wcześniej, bo teraz społeczeństwo oczekuje po nich, że będą bez problemu otwarcie mówić o swoich przeżyciach, bo skoro tyle "ofiar" udziela się w mediach to, co to za ofiara, która nie jest w stanie dawać wywiadów? Nie ma się co wstydzić! Tylko, że nie zawsze, a jeśli to nie tylko chodzi o sam wstyd. To naprawdę poważny problem. Z Twojego postu nawet już widać to jakie wyrabia/wyrobiło się w Tobie wyobrażenie ofiary molestowania - nie dostrzegasz już oczywistości niechęci takiej osoby do tego, by publicznie opowiadać o traumatycznych przeżyciach.

A co do tego, co piszesz o Loretty Young - fakt, że utrzymywała kontakty towarzyskie i grała z Clarkiem nie wyklucza ani nie czyni mało realnym tego, że ją zgwałcił. A już kompletnie bez związku jest tu pisanie o tym, że ona miała wiele romansów. A zwracam na to uwagę, bo napisałeś to tak jakby to wnosiło coś do sprawy.
Ludzie potrafią nie rozumieć, że może dojść do sytuacji, że mąż gwałci żonę, jak również nie rozumieją, że prostytutka może (a często jest) ofiarą gwałtu. Gwałt to zmuszenie do stosunku seksualnego wbrew woli gwałconego. Bycie aktywną seksualnie kobietą jak i lubienie seksu nie sprawia, że nie można zostać ofiarą gwałtu. Wszystkie rzeczy, które w stosunku seksualnym odbywanym z własnej woli są przyjemne podczas gwałtu są straszne. Tak naprawdę z punktu widzenia osoby gwałconej gwałt w ogóle nie przypomina seksu - jest potwornym, całkowicie nienaturalnym, odrażającym doświadczeniem. Ma się nijak do przyjemności seksualnej, nijak do bycia podnieconą. Zdaje się, że wiele osób w ogóle tego nie rozumie.

Eleonora

"Jeśli być dokładnym, to nigdzie nie napisałam "nigdy" ani "nikt" - ale ja nie pisalem tego do Ciebie, tylko o sobie. Notabene w swoim tekscie piszesz, ze "wszyscy domyślali się". No wiesz to trudno ocenic:) Co kto sobie mysli. To po prostu czyjes wrazenie. Zulawski jako recenzent Rosati? Przyganial kociol garnkowi zapewne:)

Romanse Loretty maja wiele do sprawy, bowiem lansowala sie jako gorliwa katoliczka, a romanse pozamalzenskie i kilka rozwodow rujnuja jej wizerunek. Moze to swiadczyc o tym, ze w rzeczywistosci byla hipokrytka. Ktos powie, ze "zycie sie tak ulozylo", ale fakt jest faktem. Trudno mowic o wiarygodnosci w tym przypadku, Tym bardziej, ze nikt inny nie oskarzal Gable`a o jakies naduzycia.

Jak mowie, to sa wszystko domysly, bo nikt nikogo za reke nie zlapal. W ogole zastanawiam sie na jakiej zasadzie procesowo da sie to ustalic.

Eleonora

Pawlikowska byla ofiara bodajze gwaltu, ale jednak szczerze o tym powiedziala po latach i teraz pytanie czy

Eleonora

Niestety, problemy z lacznoscia utrudniaja komunikacje:)
Chodzilo mi o to, ze sa ofiary gwaltow, ktore mowia o tym otwarcie. Mniejsza z tym czy od razu czy po latach. Ile jest kobiet, ktore zaraz po gwalcie, powiadamiaja policje? No wlasnie.

Kazdy jest inny, tego sie nie da rozstrzygnac. Naturalnie zgadzam sie z wiekszoscia Twojego tekstu.

Qjaf

Wiesz, jak masz możliwość to pisz sobie najpierw w notatniku, a potem wklejaj na forum, bo wiem jaki to jest ból kiedy się coś napisze, wciska się "wyślij" i pojawia się komunikat, że strona nie dała rady się przeładować :P Na filmwebie to się jednak zdarza od czasu do czasu tak więc polecam pisanie w notatniku :)

@ "Notabene w swoim tekscie piszesz, ze "wszyscy domyślali się". No wiesz to trudno ocenic:) Co kto sobie mysli. To po prostu czyjes wrazenie."

Napisałam łagodnie. Dokładniej rzecz biorąc mówiono i pisano o tym otwarcie jak i Weinstein się z tym w ogóle nie krył (raczej wręcz był z tego dumny), co było zrozumiałe, ponieważ przez lata miał całkowite przyzwolenie na takie właśnie zachowanie. Ludzie z branży mając z nim kontakt widzieli jego zachowanie w stosunku do kobiet na własne oczy, słyszeli co mówił itd., więc trudno tu mówić, że to tylko jakieś tam wrażenie nie poparte faktami. Zarzuty w stosunku do Weinsteina są różne, ale wśród nich są też takie rzeczy jak obłapianie i składanie propozycji seksualnych, co akurat jest łatwe do zaobserwowania przez otoczenie (w sensie nie trudno o świadków) zwłaszcza w sytuacji kiedy ktoś robi to bardzo często i się z tym nie kryje. Dlatego nie kupuję wersji, że jego zachowania w stosunku do kobiet to był niby jakiś sekret.

@ "Romanse Loretty maja wiele do sprawy, bowiem lansowala sie jako gorliwa katoliczka, a romanse pozamalzenskie i kilka rozwodow rujnuja jej wizerunek. Moze to swiadczyc o tym, ze w rzeczywistosci byla hipokrytka. "

Ale my tutaj piszemy na temat gwałtów i w tym potencjalnego zdarzenia, w którym ona została zgwałcona tak więc to czy była aktywna seksualnie i miała wielu kochanków nadal nie ma tu nic do rzeczy. Między innymi dlatego właśnie napisałam o tym, że gwałty są jak najbardziej możliwe i na ofierze, która jest prostytutką, a i są możliwe w małżeństwie. Teraz piszesz o tym, że lansowała się na katoliczkę, co także nie ma związku z kwestią gwałtów.
To czy była hipokrytką też jest bez znaczenia. To mogłoby mieć znaczenie dla oskarżenia w sądzie, bo obrona mogłaby podważać w ten sposób jej wiarygodność i zarzucać kłamstwo w kwestii zarzutu gwałtu, ale to zabieg czysto prawniczy, bo w rzeczywistości te kwestie pozostają bez związku. Zwłaszcza, że jeśli chodzi o religię to ludzie mają bardzo różne spojrzenie i nawet będąc katolikami niekoniecznie uznają seks pozamałżeński za coś złego. Ogólnie w ogóle nie rozważam tu kwestii czy mówiła prawdę odnośnie tego gwałtu, czy nie, tylko jedynie to, że jest zupełnie możliwym, że ten gwałt ją spotkał i jej zarzut brzmi również wiarygodnie z tego względu, że wyznała to dopiero u schyłku życia (co jest psychologicznie bardzo wiarygodnym zachowaniem). A Twój argument, że nikt inny nie oskarżył Gable'a o jakieś nadużycia jest bez sensu, bo jest masa przypadków, że dany mężczyzna zgwałci czy molestuje konkretną jedną kobietę, a w stosunku do innych nic takiego nie robi. Dodatkowo większość nadużyć seksualnych w ogóle nie zostaje ujawniona, więc tak naprawdę nawet nie wiemy czy były jakieś nadużycia z jego strony, czy nie (niezależnie od tego czy zgwałcił, czy nie Lorettę).

@ " W ogole zastanawiam sie na jakiej zasadzie procesowo da sie to ustalic."

No więc właśnie zwykle jest ogromnie trudno. W sytuacjach kiedy są ślady fizyczne także nie zawsze to wystarcza, choć też oczywiście wiele zależy od tego jak wyglądają owe ślady. Brane są też pod uwagę ekspertyzy psychologiczne. Do pewnego stopnia daje się odróżnić np. w sytuacjach, gdy chodzi o nadużycia w stosunku do osób nieletnich i w tym takie z przeszłości (czyli kiedy te osoby już są pełnoletnie i stawiają zarzuty) czy opisywane zdarzenia faktycznie miały miejsce, czy zostały sztucznie zaszczepione. Pojawia się też taki problem, że niestety wielu psychoterapeutów lubi sugerować pacjentom, a w szczególności pacjentkom, że ich problemy wynikają z nadużyć seksualnych (i w tym gwałtu/gwałtów), które spotkały je w dzieciństwie, i których nie pamiętają no bo je wyparły. Pacjentki to podłapują i potem faktycznie wierzą, że coś takiego miało miejsce. Niestety bardzo łatwe jest takie zaszczepienie sztucznych wspomnień, dlatego że wiele osób, choć nie spotkały ich tego typu przeżycia w realu, ma w sobie pewne lęki związane z seksualnością lub dające się łatwo z nią powiązać (w zasadzie jakikolwiek lęk, jakąkolwiek nerwicę da się "wyjaśnić" takim zajściem). W psychice ludzkiej seksualność leży u podstaw i rzadko który problem psychiczny/psychologiczny nie jest w pewnym stopniu związany z seksualnością, z tymże nie jest to w taki głupi prostacki sposób powiązane, jak wiele osób sądzi, gdy wspomina się np. o Freudzie, ale w sposób dużo subtelniejszy. Stosunek do własnej seksualności, stopień poczucia bezpieczeństwa czy niepewności, stosunek do płci przeciwnej - to wszystko rzutuje na całą psychikę i zachowania człowieka w sposób niesamowicie mocny, choć na pierwszy rzut oka zwykle zupełnie niewidoczny. Przykładowo postrzeganie świata u kobiet mocno się zmienia po utracie dziewictwa (choć oczywiście też dużo zależy od tego jak to przebiegnie, ale jeśli potoczy się pozytywnie to następuje zmiana tego typu, że kobieta robi się pewniejsza siebie, zmieniają jej się priorytety, inaczej ocenia różne rzeczy - trudno tak jasno to opisać, ale zachodzi pewna zmiana. U obu płci jest to pewien przełom, ale u mężczyzn trochę inaczej to wygląda, bo ten proces wchodzenia w aktywność seksualną jest taki bardziej jakby rozciągnięty w czasie. No ale też jednak ten pierwszy seks mocno wpływa na podobnej zasadzie i u mężczyzn.). To naprawdę bardzo ciekawe, bo wydaje się, że coś jest z seksem/seksualnością nie związane, a po głębszym przyjrzeniu się okazuje się, że jednak jest. To na ile dobrze czy pewnie czujemy się ze swoją seksualnością jak i na ile czujemy się potencjalnie zagrożeni ze strony innych (mężczyźni zwykle nie czują się w ogóle zagrożeni, ale w kobiecej psychice takie zagrożenie zawsze tkwi w mniejszym bądź większym stopniu) wpływa na ogólne poczucie bezpieczeństwa i postrzeganie swojej tożsamości. Dosłownie leży to właśnie u samych podstaw psychiki i dlatego też tak łatwo zniszczyć człowieka gwałtem, i dlatego też nie rzadko osoby zgwałcone popełniają samobójstwo. Ludzie komentują to słowami typu "o co jej/mu chodzi, przecież nie było tak aż takie straszne", ale tu nie o to chodzi jak to "wyglądało" fizycznie, dużo istotniejsze jest to na ile to zniszczyło strukturę psychiczną zgwałconego.
Ale wracając do tematu, wielu psychoterapeutów bardzo lubi iść w tym kierunku, bo w sytuacjach, gdy nie potrafią znaleźć przyczyn problemów pacjenta, a nie chcą się do tego przyznać (a ogromnie często nie chcą), łatwo mogą wybrnąć z impasu stwierdzając, że wszystkie problemy pacjenta wynikają z wypartych przeżyć związanych z molestowaniem. To bardzo przykre, bo nie dosyć, że nie pomaga się w ten sposób, a jeszcze szkodzi pacjentom, to często obrywają też fałszywie pomówieni niby sprawcy owych gwałtów/molestowania.

@ "Chodzilo mi o to, ze sa ofiary gwaltow, ktore mowia o tym otwarcie. Mniejsza z tym czy od razu czy po latach. Ile jest kobiet, ktore zaraz po gwalcie, powiadamiaja policje? No wlasnie."

Wiesz, jeszcze jest też takie rozróżnienie, że co innego powiedzieć o tym, że było się zgwałconym, a co innego opisywać przebieg tego zdarzenia. Idąc na policję, wnosząc oskarżenie trzeba już zeznawać i to wszystko opisywać. Nie znajdziesz osoby (płci dowolnej), która będzie chętnie to robić. W dodatku nie każdemu w ogóle zależy na tym, by była mowa o tym kto to zrobił. Często ważniejsze jest, że się to stało. Często człowiek chce się po prostu z powrotem choć trochę poczuć bezpiecznie i nie chce w kółko o tym opowiadać i utrwalać w sobie, i żeby inni w nim utrwalali, ten stan kiedy całe jego poczucie bezpieczeństwa i samostanowienia zostało zmiecione z ziemi. Do tego dochodzi jeszcze kwestia tego, że gwałty czy molestowanie (ale takie na poważnie, czyli nie na zasadzie na chwilę ktoś dotknął uda) są często dokonywane przez kogoś bliskiego. Bardzo często ojcowie molestują córki, co znowuż wynika z ciekawych mechanizmów w związku z którymi tacy mężczyźni nie przejawią tendencji do takich zachowań w stosunku do innych dziewczynek, ani też nie są pedofilami (koniec końców nie ma innych poszkodowanych i nie ma mowy o tym tak często powtarzanym argumencie, że powinno się to zgłosić, żeby w przyszłości nie spotkało to innej). W każdym razie pojawia się w takiej sytuacji problem, że niekoniecznie córka chce donosić na ojca. Z wielu powodów i w tym tego jak to by wpłynęło na jej sytuację życiową.

Może też się zdarzyć, że mężczyzna nieświadomie posunie się za daleko. Wbrew pozorom naprawdę takie rzeczy się zdarzają. Z punktu widzenia ofiary różnica jest ogromna, więc ona nie będzie miała wątpliwości czy dla niej był to gwałt czy nie, ale z punktu widzenia mężczyzny niekiedy może ta różnica nie być do uchwycenia. Naturalna relacja miedzy obiema płciami jest taka, że jednak mężczyźni są tą stroną dominującą, a kobiety dominowaną, więc niestety nie zawsze dla mężczyzny jest czytelne, że robi coś wbrew woli tej drugiej strony. Część kobiet to rozumie i mimo urazu jednak nie chcą takiego mężczyzny oskarżać, bo rozumieją, że jego wina nie była aż tak wielka czy też w ogóle go nie obwiniają (i_nie_chodzi mi tu o to, że biorą winę na siebie) lub/i nie postrzegają tego w ten sposób - nie chcą ustalać winnego, nie mają w ogóle takiej potrzeby, chciałyby raczej wyjaśnienia z jego strony - np. żeby im powiedział, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że robi im krzywdę albo/i żeby po prostu szczerze przeprosił. Raczej nie publicznie, bo wtedy ma to wymiar składania suchego oświadczenia (zwykle z przymusu, więc niekoniecznie szczerego) tylko żeby osobiście normalnie wyjaśnił/przeprosił - _zauważył_ ofiarę. Nie dlatego, że boi się jakiejś kary, zniesławienia czy krytyki, czy że sąd mu kazał, ale dlatego, że uznaje istotność poszkodowanej (w sensie to, że zauważa jej istnienie i jej prawo do bycia szanowaną)- coś takiego jest ogromnie ważne, bo chodzi o to, żeby zniwelować to poczucie bycia czymś przedmiotowym (niczym), czemu każdy może zrobić co chce, co nie ma nad niczym kontroli ani żadnych praw, nie ma żadnego znaczenia ani tożsamości.

Takie wyjaśnienie/przeprosiny są dla poszkodowanej osoby bardzo ważne i potrzebne, natomiast skarżenie sprawcy w sądzie zwykle czegoś takiego nie daje (choć oczywiście zdarza się, że czasem da), a ma jednocześnie ogromnie dużo negatywnych następstw. Tak więc nawet jeśli poszkodowana da radę przez to przejść to właściwie zwykle tylko na swoją szkodę.
I oczywiście szereg poszkodowanych zdaje sobie sprawę z tego, że oskarżenie to by było tylko słowo przeciw słowu, bo często nie mają żadnych solidnych podstaw do oskarżenia, a jest pewnikiem że byłyby w sądzie atakowane przez obrońcę oskarżonego.

To nie jest tak, że zgłaszanie gwałtów rozwiązałoby problem, bo tylko część z gwałcących jest seryjnymi gwałcicielami, a spośród nich i tak tylko części z nich uda się cokolwiek udowodnić (co wynika z tego jak przebiegają takie sprawy, co nie jest niczyją winą). Natomiast tych brutalnie gwałcących seryjnych gwałcicieli zwykle nie daje się złapać, bo wybierają przypadkowe ofiary. A nawet jeśli komuś coś się udowodni i jeśli osobie oskarżającej na tym w ogóle zależy, to koszt psychologiczny tego dowodzenia winy dla osoby oskarżającej (czyli ofiary) będzie tak duży, że dla własnego dobra często jednak lepiej nie zgłaszać gwałtu i nie jest to jakieś tchórzostwo czy bezmyślność tylko po prostu rozsądne liczenie się z konsekwencjami i branie pod uwagę własnych możliwości.

Eleonora

Ile ludzi, tyle przypadkow. Po prostu jestem "troche" zorientowany w temacie dawnego Hollywood i reputacja Gable`a i hipokryzja Loretty mialyby na pewno znaczenie przed sadem. Owczesnym i wspolczesnym. Jak sutyacja jest bez swiadkow. Nikt nic nie widzial, nie slyszal. To taki zarzut moze byc po prostu dety. Wizerunek jest brany pod uwage nawet jesli sedzia tego wprost nie powie. To po prostu ludzkie.

Qjaf

Najlepiej jak byście wzieli kije i zaczeli się okładać z powodu czyiś upadków. Jedni go kochają inni nienawidzą ale jedno jest pewne to rakowy przesiąknięty jadem temat.

ChubakaCieLubi

Chyba pomylka w odpowiedzi. O zadnym linczu nie pisalem.

Qjaf

Tak, ChubakaCieLubi coś pomieszał, bo wpisał się akurat pod pokojową i całkiem sympatyczną wymianą zdań, która w dodatku przestała dotyczyć Spacey'a.

Eleonora

Wlasnie, nie zdazylismy sie poklocic :D

Qjaf

:P

Zaraz, zaraz. Jedni molestują dzieci i są słusznie potępiani i kręci się o tym dokument, a ofiary drugich zboków są napiętnowane i ośmieszane? Parafrazując "klasyka": Jego pedofilia jest lepsza niż innych?

Motyl_Kobieta

Podstawowe pytanie jest takie gdzie tu widzisz pedofilię skoro nie było ani napastowania, ani próby gwałtu?

Fujfilm dawno nie czytałem tak ciekawej, merytorycznej i niepodyktowanej negatywnymi emocjami wypowiedzi. Trochę inne spojrzenie na ten oczywiście problematyczny i niemiły temat. Dla wszystkich szukających sensacji w mojej wypowiedzi oznajmiam, iż jestem przeciwny wszelkim kwestiom związanych z molestowaniem i przemocą seksualną, zwłaszcza jeśli chodzi o nieletnich, także darujcie sobie komentarze sugerujące, że popieram ten proceder. Niestety zazwyczaj czytam skrajne opisy, zawierające nienawiść i wulgaryzmy co często jest efektem wyładowania wewnętrznej frustracji a nie faktycznego odniesienia się do problemu czy też nawet danego wątku na forum. Nierzadko przypomina mi to "biblijne ukamienowanie grzesznika", gdzie zanim zapadł wyrok to już każdy rzucił przysłowiowym kamieniem. Często też jest to pożywka dla skrajnych politycznie stron, gdzie lewa strona obraża prawą i odwrotnie. Mało kto już dzisiaj odnosi się bezpośrednio do tematu, nie wyładowując swojej frustracji i tony nienawiści i to jest przykre. Nie mniej jednak cieszy mnie, że w dzisiejszych czasach ( choć nie wiem czy to stwierdzenie ma sens gdyż odpowiadam na post sprzed 4 lat) jeszcze ktoś chce pochylić się inaczej nad tematem niż tylko wylanie kubła pomyj na kogoś, kto ma inny punkt widzenia. Pozdrawiam wszystkich.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones