W scenie w której (SPOILER) Charlotte ręką robi dobrze Willemowi, po czym z jego penisa tryska obficie krew. Następnie ona wychodzi z pomieszczenia i wtedy! Przedziwna praca operatora. Kamera w pierwszej kolejności wykonuje najazd wprost na owłosionego bobra Charlotty, a dopiero później obejmuje całą sylwetkę aktorki. Liczy się jednak pierwsze ujęcie. Geniusz operatora, czy Larsa? A może jednego i drugiego?
Lars, Lars, oh Larsie, nieposkromiony prowokatorze. Wydawało się, że już się skończyłeś ("Pięć nieczystych zagrań" - "Manderlay" - "Szef wszystkich szefów"), ale "Antychrystem" pokazałeś, że wcześniej tylko na chwilę przyczaiłeś się, aby móc przypuścić atak frontalny. Wciąż jesteś twórcą zaskakującym i niezniszczalnym. "The Nymphomaniac" będzie filmem jakiego świat nie widział. I znów zaprosiłeś do wspólnej gry seksowną Charlottę. Szacunek. To będzie tryumf, wielki powrót syna marnotrawnego do zepsutego Cannes.
Z tym młodym daruj sobie.
Owszem lubię Triera i jego filmy, ale tutaj napisałem w mocno sarkastycznym tonie. To ujęcie jest kompletnie niezrozumiałe. Po co to zbliżenie na intymne miejsce Charlotty? We wcześniejszych scenach przecież widać wszystko. Ta praca kamery wygląda tak jakby Trier chciał powiedzieć: zobaczmy jak z bliska prezentuje się pusia? Rozbawiło mnie to ujęcie. Kompletnie nie pasuje do całej sceny. Nie sprawia wrażenia przypadkowego, a wręcz odwrotnie - czysty voyeuryzm. Wielki geniusz prowokatorski Larsa, tylko tyle, bo z pewnością nie ma mowy o nadzwyczajnym ujęciu.
Na dobry początek, dodajmy się do znajomych na Filmwebie, bo widzę po ocenionych przez Ciebie filmach, że wiesz, co w trawie piszczy. A później zobaczymy, co dalej będzie z tym ślubem ;)