Znakomity zarówno jako aktor i reżyser. Za jego życiową rolę uważam wcielenie się w postać Martina Riggs'a z "Zabójczej broni" u boku równie świetnego Danny Glovera ale takich ról miał wiele, gdzie na planie daje z siebie wszystko i filmy z jego udziałem czy też gdy zasiaduje po drugiej stronie przy kamerze są z najwyższej półki. Fakt, że ma już swoje lata (58) w niczym nie przeszkadza, gdyż jest profesjonalistą w każdym calu. Oceniam go jako aktora i reżysera a nie człowieka bijącego żonę bo trochę było rozgłosu, nie on pierwszy i ostatni o którym dowiemy się czegoś złego tak jak w przykładzie Sean Connery również bije żonę a Steven Seagal, z którym laski sypiają dra roli. Takich przykładów jest więcej a przecież nikt nie jest świętym i każdy ma coś za uszami.