Meryl Streep aktorka tak bardzo nagradzana, że chyba jej odbiło i myśli, że może stawiać tezy jako słuszne i jedyne, które są nie do podważenia.
Meryl między innymi mówiła, że filmach jest więcej kobiecej nagości od męskiej np. Hollywoodzkich produkcjach, i dla niej to dyskryminacja kobiet. Ciekawe, ale Ja się z nią nie zgodzę. Po pierwsze Hollywood to nie pępek świata, istnieje też kino azjatyckie, europejskie i tam więcej jest pokazywana męska nagość. W prawie każdym nowym filmie można zobaczyć męskie genitalia, nagrody dostaje tylko takie filmy. Jakoś kobiecych łon, (nie mówiąc już o okolicach krocza) nie oglądamy w filmach które dostałyby np. Oscara. Meryl przesadza i nie chce się pogodzić z tym, że jeżeli ktoś jest dyskryminowany to aktorzy płci męskiej, bo pokazują wszystko. Widocznie pasuje jej naginanie faktów i taki stan rzeczy, żeby go podtrzymać wyolbrzymia skromną kobiecą nagość do mega rozmiarów.
Drugim ciekawym spostrzeżeniem tej aktorki, tym razem na historię, jest upadek komunizmu w Polsce. Dla niej upadek komuny to oddawanie władzy z rąk męskich w kobiece. Meryl Streep to taka szowinistka i często wszędzie widzi męski spisek, ale żeby walkę społeczeństwa, kobiet i mężczyzn z systemem który doprowadzał ich do głodu i zamykał drzwi przed rozwojem porównywać do szkolnej walki pomiędzy dziewczynkami a chłopcami o to kto jest lepszy to źle świadczy o niej. Wiem, że fanów Meryl to nie rusz ( może mnie zaczną obrażać ) ale nie każdy autorytet jest nieomylny i nie zawsze ma rację.

Jako aktorkę ją cenię, ale jako człowiek to mam wątpliwości.