Przy Nicole Kidman w "Stoker" wypadła fatalnie, jest kompletnie bez wyrazu,
w Alicji... Błagam, gdyby nie Johnny Depp i Helena Bonham Carter, to film nie dostałby takich
wysokich not, a Jane Eyre, do takich ról nie potrzebny jest polot, ekspresja, wystarczy być na
ekranie, oczywiście dobry aktor nawet taką rolę zagra tak, że chce się obejrzeć drugi raz, a tutaj, od
patrzenia na tą dziewczynę oczy bolą...
Jeśli rodziców stać było na to, żeby trenowała, ćwiczyła, itp. to stać też ich było na to, aby zapłacić
komu trzeba, żeby dziewczyna dostała role i oto jest, nic nie wnosząca do świata kinematografii
:gwiazda" od siedmiu boleści. Ale na szczęście jest wiele od niej lepszych i oby jak najrzadziej
dostawała takie role, jak ta w "Stoker", bo zepsuła po prostu świetny film :(
Nie uważam, żeby wyszła słabo - momentami wręcz świetnie (scena z grą na pianinie czy z winem przy stole). Nie jest to typowo hollywoodzka gwiazda,a zapowiada się na ten moment swietnie i widać, że zostaje doceniona i zobaczymy ją na pewno w wielu filmach. Ja jej osobiście życzę powodzenia - niech się dziewczyna rozwija, z chęcią będę śledzić jej karierę..
W "Alicji..." też mi się nie podobała, nie pasowała do roli. Natomiast w "Stokerze" zagrała świetnie. Do klimatu filmu wpasowała się idealnie.
a moim zdaniem w Stokerze wypadła świetnie. Grała socjopatkę- musiała być zimna, zdystansowana i wyrachowana. Przy neurotycznej postaci matki, którą grała Nicole, rzeczywiście wydaje się ,,sztywna", ale właśnie taka powinna być.
malaga510 - zgadzam się w zupełności! Żeby odpowiednio ocenić jej grę, trzeba zrozumieć, że wciela się tu w postać socjopatki. W jej rzekomej sztywności tkwi tajemnica, którą w sobie nosi. Jest przerażająca kiedy poluje z tym swoim uśmiechem albo kiedy je lody obok zamrażarki, w której znajdują się zwłoki. Aa!! Elektryzuje!