Michael MannI

Michael Kenneth Mann

8,0
3 924 oceny pracy reżysera
powrót do forum osoby Michael Mann

zakładam ten temat tutaj a to dlatego, że najlepiej o twórczości ulubionego reżysera rozmawia się z ludzmi, którzy mają podobne zdanie a ni z burakami, którzy objadą dany film na prawo i lewo nie wiedząc zbytnio o czym piszą. Zatem....

szczera ocena filmu po długich przemyśleniach: 8/10
bo na gorąco dawałem 5/10.

oceniam na chłodno bo wtedy wychodzi to najlepiej. Film widziałem w całości (bo mam zwyczaj oglądać kilka razy najlepsze wg mnie sceny z filmu) żeby nie skłamać ok 5 razy w tym 2 w kinie. Za pierwszym razem naturalnie byłem zaskoczony nieco na minus ale właśnie tu dochodzimy do kwestii słabego przyjęcia obrazu:

1. nastawienie na akcję, dynamizm, gorący klimat -> sprawcą całego nieszczęścia jest zwiastun. Jak pierwszy raz zobaczyłem 30 sekundową zajawkę to o mało przez okno nie wyskoczyłem z podniecenia. Naturalnie obejrzałem zwiastun kilkanaście razy upajając się basem, kolorystyką (mmmmm...) i w ogóle wszystkim. Dawno nie czekałem na coś tak bardzo jak na Miami V. I tu pierwsza nauczka... wg mnie nalezy wziąć poprawkę na to iż Mann zawsze będzie robił filmy po swojemu a studio zrobiło zwiastun pod wakacje aby przyciągnąć oprócz fanów Manna ledwie mogących uśiedzieć w kinie w fotelu widząc pierwsze napisy (ja tak mam :P) zwykłych wyjadaczy popcornu i tu dzięki tym drugim Miami V. zebrało TYLE ZŁYCH OPINI.

2. drugim błędem a raczej odejściem od własnego stulu było gwałtowne cięcie ujęć i przechodzenie do nowej sceny. Często miałem wrażenie, że czegoś brakuje, że film jest na siłe skracany lub tak jak by Mann zapomniał czegoś dokręcić. Ale jak powiedział R. De Niro w "Heat" : 'there is a flip side to that coin' :D . Postawmy sprawę tak... Ajeśli Mann tak chciał? ja np. nie sądze żeby jakieś ujęcie było przypadkowe (do tego nas przyzwyczaił). Zatem po dłuższej chwili namysłu te cięcia uznaje za plus. Zmiana sposobu narracji to spore zaskoczenie alewszystko nowe jest zawsze źle przyjmowane.

3. w zasadzie mógłbym pisać i pisać ale nie mam aż tyle czasu :]
rzecz najważniejsza: gdzie jest schemat filmów Manna??? gdzie akcja tocząca się od punktu A do E?? gdzie przedstawianie postaci, gdzie to wszystko?

Ano Mann zrezygnował z tego na rzecz i tu bardzo ważna sprawa STWORZENIA NOWEGO RODZAJU FILMU AKCJI (powiem Neu Mann). U Michaela akcja nigdy nie była ważna, liczą się bohaterowie, realizm, konsekwencja i prawdziwość. O co mi chodzi z tym nowym rodzajem?

każdy z nas czuł podskórnie, że coś jest nie tak... wkraczamy w film jakby od środka, bez wyraźnego początku (zakończenia sprawy Neptuna) i z wyraźnym końcem, który tak naprawde nim nie jest bo... film ógłby się toczyć w nieskończoność... Farell idzie do szpitala a dalej możemy wyobrazić sobie milion innych akcji z naszymi bohaterami. zatem film jest tak jak by od C do E bez typowego wprowadzenia do jakich przyzwyczaiły nas filmy o partnerach typu "Zabójcza broń" czy "Seven". My jako widzowie poprostu wkraczamy w sytuacje jaką podaje nam reżyser i to wszystko. To cholerny plus i ukłon nieco w stronę fanów serialu bo przecież nie jest tłumaczone to co serial wałkował od początku (wspolne poznawanie siebie itd). Tutaj mamy rozmowy w stulu "chyba wiesz co robisz?" "albo nigdy w ciebie nie zwątpiłem" nie np gdy jadą autem "masz żonę?" tego było już od zarzygania w kinie i Mann stworzył coś nowego.

Mann zaskoczył... to fakt... ale czy aż tak? czy zwiastuny muszą nam zawsze robić wodą z mózgu?

4. innym i tu moge powiedzieć sporym błędem jest brak wywarzenia między akcją a wątkiem romansowym, którego jest o 2-3 sceny za dużo.

w sumie pewnie to lekki bełkot ale ciężo się pisze pod wpływem emocji :P ale teraz podsumuję:

PLUSY:
- genialna oprawa wizualna (Mann już od informatora zaczął zmieniać styl na bardziej dynamiczny i niespokojny i tu właśnie mamy apogeum)

- scenariusz (zawsze na plus, dla niektórych tu może mniej ale dla mnie nowatorskością jest rozłożenie środka ciężkośći -> punktem kulminacyjnym jest odbicie Judy z przyczepy a nie finałowa strzelanina oraz właśnie akcja od C do E anie od A do E - wielkie brawa). Dodatkowo jest to jedyny film, w który pokazano jak trudno nawiązać kontakt z prawdziwym bossem (Jose Jero płotka)

- reżyseria (zarzucano Mannowi brak umięjętności poprowadzenia aktorów itd ale wg mnie jest właśnie na odwrót: Mann zrobił to tak jak chciał... koniec kropka) dodatkowo umijętnośc budowania klimatu, dramaturgi, poprostu klasa

- kapitalna końcówka... ckliwa? przewidywalna? szczerze wątpie ale jak kto woli... Faktem jednak jest że nikt tak nie łączy muzyki z obrazem właśnie w końcowych momentach filmu (strasznie podobało mi się ujęcie ze środka domku gdzie pokazuje nam puste łóżko, w którym wiadomo co się działo) nic dodać nic ująć.

- muzyka! (w pewnym momencie leciały aż 4 kawałki po sobie) teledyskowo? raczej nie, poprostu obraz w połączeniu z muzyką wyraża tu często więcej niż 1000 słów :P (scena przeszukiwania lodówki przez nazistę - chyba wiecie o co chodzi)

- inne techniczne sprawy (dźwięk, montaż itd) wszystko na stówe

MINUSY:

- zbyt dużo o wątku miłosnym farrel vs. dziewoja
- zbyt dużo kamery z ręki w finałowej scenie (robi wrażenie fakt ale w pewnym momencie w kinie zakręciło mi się w głowie bo mój wzrok nie znalazł oparcia)
- mało klimatu samego Miami. Oczekiwałem więcej słońca, dziewczyn, no i tego czego nie było w filmie a było w zwiastunie: głowie wyścig motorówek. Na początku można byspokonie powiedzieć, że jest to LA choć pewnie Mann by od razu zaprzeczył tłumacząc, że Miamia ma inne klory świateł niż są w Los Angeles :P wcale bym się nie zdziwił

OGÓLNIE SZACUNEK! czekam na wasze opinie, kulturalnie i z rozwagą żebym nie musiał czytać między wierszami. mam nadzieje, że wy nie będziecie musieli

użytkownik usunięty
neil__mccauley

ciesze sie ze chcesz o tym podyskutowac bo miami vice to jeden z najgorszych filmow jakie dane mi bylo ogladac, i mann powinien sie wstydzic ze zrobil takiego gniota

neil__mccauley

Tak samo w "Zakładniku" finałową sceną nie jest zabicie Vincenta ale scena z kojotem i wywrócenie taksówki przez Maxa :) Również nie doświadczymy jakiegoś przedstawiania bohaterów tylko wkraczamy w wydarzenia ot tak, w zwykły kolejny dzień taksówkarza, który przez przypadek wziął na wycieczkę płatnego zabójcę. W przypadku Miami Vice wkraczamy od razu w jakieś bardzo ważne wydarzenie nie mając za bardzo pojęcia o co chodzi.
Ja też po zobaczeniu tego filmu byłem trochę rozczarowany i szczerze mówiąc nie mam za bardzo podstaw aby w jaki kolwiek sposób ocenić Miami Vice. Powód jest natomiast prosty: oglądałem Miami Vice tylko raz a filmy Michaela Manna są zbyt inteligentne aby można je było oceniać na gorąco zaraz po seansie. To tak jak z gorącą zupą, gdy spróbujemy za wcześnie to nas oparzy i zero przyjemności z takiej konsumpcji :) Gdy spróbujemy ponownie trochę później okaże się że jest znakomita.
Dzięki twoim przemyśleniom zamierzam jeszcze raz wczuć się w historię przedstawianą w Miami Vice. Już zaczynam szperać po dysku w poszukiwaniu tego filmu i zabieram się do ogladania. :) We wszystkich punktach zgadzam się z założycielem tematu.
A teraz z całkowicie innej beczki. W finałowej strzelaninie, w której Foxx strzela z jakiegoś policyjnego shotguna wyraźnie widać, że nie celuje w bandziora tylko trochę obok. Zauważyłem to jeszcze w kilku innych filmach, innych reżyserów. Czy mimo to, że ta broń ma ślepaki albo jest sztuczna to jest w jakiś sposób groźna, że aktorzy nie celują do siebie??

P.S. Stwierdzenie, że ten film jest shitem i ocenianie go na 2/10 to jakieś kretyństwo. Owszem, nie jest to najlepszy film Manna ale na pewno nie jest taki słaby jak sugerują BlackShit czy enjoy. Ośmieszyliście się w tym momencie, po prostu amatorstwo z was bije (prawo do własnego zdania nie ma z tym nic wspólnego)

Pozdrawiam fanów Michaela Manna :D

_Pablos_

chyba z każdą bronią jest tak, że nie celuje się nią w stronę aktora conajmniej w przybliżoną. aby temu zapobiec trzeba wszystko umiejętnie zmontować i sfotografować.

myśle, że to jak bardzo jest groźna jest ta broń można by spokojnie spytac manna ;)

a tak na poważnie to bywa różnie, my jako widzowie nie czujemy jaka odpowiedzialność spoczywa na osobach tworzących srzelaniny itp.

pewnie wiele osób może się doczepić tego co powiedziałeś, konkretnie: "filmy Michaela Manna są zbyt inteligentne aby można je było oceniać na gorąco zaraz po seansie" i chyba dla wielu slowo inteligencja może wydać się absurdem bo gdzież inteligencja w filmach sensacyjnych lub kryminalnych ano odpowiedź prosta, tylko u Manna. Wg mnie wystarczy obejrzeć sobie chociażby "Zakładnika" z komentarzem reżyserskim i wszytko nabierze nowego znaczenia co do inteligencji a jeśli nie będziemy nawet świadomi w jakiej scenie Mann co chciał przekazać too wtedy się okaże jak bardzo facet ma pokolei w głowie. Dla mnie osobiście była to mała lekcja pokory i kolejny pokłon w jego strone.

a co do Zakładnika to masz racje ale teoretycznie Mann przez cały film przedstawia nam bohaterów, począwszy od pierwszych dialogów a w Miami vice tego nie robi. Być może tak chciał lub uznał, że dla dobra ogółó nie będzie tracił czasu na tak znane postacie skupiając się na czymś innym na czym niemógł skupićsię w serialu.

pozdrawiam (ciekawe czy enjoy lub shit sie odezwią ;P)

neil__mccauley

Dzięki za obronę tego filmu..
Filmy M.Manna charakteryzują sie specyficznym klimatem.Nie każdy potrafi się wczuć w tę atmosferę(czasami nieco wydawałoby sie spokojną i leniwą).Sa ludzie,którzy kochaja filmy ze Stevenem Seagalem(mogą naogladać sie mnóstwa absurdalnej "akcji") i są ludzie którzy kochają rzeczywistość,którą w swoich filmach tworzy Mann.Na szczęście i jedni i drudzy mogą znaleźć w kinie coś dla siebie..
Wracając do "Miami Vice"-ten film jest nieco inny niż poprzednie,ale to nie znaczy,że gorszy.Przeciez chyba nikt sie nie spodziewał,że Mann będzie tworzył tylko arcydzieła pokroju "Gorączki"..W dopracowaniu detalów,sposobie filmowania,pokazywania bohaterów,krajobrazu i akcji ten reżyser nie ma równych sobie.Taka jest prawda.
Co do sceny ostatniej strzelaniny(dlaczego Foxx celował obok strzelając ze strzelby gładkolufowej):być moze chodziło o kwestie bezpieczeństwa, albo używał nabojów np. typu 12\70 LFT-6.8"Loftka" lub ich amerykańskich odpowiedników ,w których to pocisk stanowi 12 szt. ołowianych kul o średnicy 6.8 mm,więc pole rażenia nie skupia sie tylko w jedym punkcie jak w przypadku 1 pocisku(nie pamietam dokładnie jak wyglądała rana gangstera,który oberwał).Skupienie- w odległości 35 m-min. 50% trafień w kole o średnicy 60 cm.To tylko moja hipoteza,chociaż z tego co wiem to Mann bardzo dobrze zna sie na broni palnej albo ma znakomitych specialistów(jeżeli zaobserwujesz rodzaje uzytej w filmie broni i bardzo realistyczny sposób w jaki pokazane są "strzelaniny"np. w "Gorączce" a czego kompletnie brak w innych filmach).
Cóż, pozostaje nam tylko czekać na kolejny film Manna..

Wokulski

Najlepiej taki z wielką strzelaniną w mieście jak w "Gorączce" - coś niesamowitego...

neil__mccauley

zgadzam sie z Toba w 100%... Ja ocenilem film na goraco bo od pierwszego razu mi sie cholernie spodobal przez to ze nie byl to kolejny durny film z cyklu "zbili go i uciekl", nie pisze ze nie lubie takiego kina ale trzeba czasem czegos innego a ten film jest wlasnie takim czyms. Obraz i muzyka wgniataja w fotel (dwie piosenki z ostatniego albumu Audioslave powalily mnie na kolana) Tylko Mann w swoich filmach moze miec takie zdjecia, zauwazylem to juz w Goraczce, Zakladniku i Miami Vice (Informatora jeszcze nie widzialem). Dla mnie rewelacja a dla innych to juz mnie to wali, najwazniejsze ze mnie sie podoba. pozdrawiam

makoshark

cieszy fakt, że ktoś ma podobne zdanie bo czasem wątpie w siebie ;) a tak na serio to film web stał się zbyt wielką dziecinadą gdzie często złe noty wystawia ktoś kto jest zwyczajnym popcornowcem.

nie wiem czy pisałem już o tym wcześniej ale zwróciliście uwagę jak często błyskają błyskawice w tle? mnie to powaliło już na pierwszym seansie.

I jeszcze jedna kwestia... byłem na tym filmie 2 razy w kinie: 1 raz - Bałtyk, 2 raz Silver Screen. I okazuje się niestety, że kina są bardzo rozrzucone pod względem jakości. wiem, że Silver to multiplex i ma wiele sal ale dźwięk był postokroć słabszy niż w Bałtyku. Odgłosy snajperek aż przerażały i aż zniechęcają do strzelania z tej broni ;)

zauważyliście też, że Mann zapoczątkował coś co nazwe "rozróżnialnośia militariów" w sensie każda broń ma inny dźwięk?

neil__mccauley

Nie wiem czy to on zapoczątkował tą "rozróżnialność militariów" ale faktem jest, że broń w jego filmach wydaje się brzmieć najbardziej realsitycznie no i zróznicowanie. W większości filmach huk z pistoletu brzmi jak wystrzał z armaty a u Manna jak prawdziwy pistolet, dźwięk jest wyższy i nie taki przepotężny. Natomiast sekwencja strzelaniny w "Gorączce" to istna muzyka dla uszu, którą można się upajać do woli.

_Pablos_

dokladnie strzelanina w goraczce jest obledna.

neil__mccauley

witam,
dołączam się do dyskusji. od razu precyzuje- film podobał mi się bardzo.
zanim napiszę dlaczego, dwie rzeczy, które warto wyjąć przed nawias:
1- nie ma co porównywać filmu do filmu (nawet tego samego reżysera, bo w każdym z osobna może on pragnąć pokazać zupełnie coś innego, mimo że cały czas jest to kino sensacyjne).
2- można, trzeba lub po prostu wypada 'poznać' trochę warsztat Mann'a
i wtedy zdecydowanie wyraźniej film odkrywa wiele ukrytych elementów.

dlaczego mi się podobał?
1- świetna plastyczność obrazu, kolorystyka nocy (i fajnie, że było to Miami nocą)
2- klimat panujący w filmie: niedomówienia bohaterów, zamyślenia farella, ciemna-przestępcza strona miasta, samotność, niezależność
3- genialne zdjęcia
4- muzyka. muzyka byłatuwręcz rewelacyjna- kawałki nieistniejącego już audioslave (np. shape of things to come), czy moby'ego.

boycot

"mało klimatu samego Miami. Oczekiwałem więcej słońca, dziewczyn, no i tego czego nie było w filmie a było w zwiastunie"
No mi też tego trochę brakowało,generalnie mało scen dziennych,ale Mann pokazał nam Miami od cimnej "mrocznej" strony by obraz był jeszcze bardziej sugestywny.....Takie same miałem odczucia po seansie najpierw 5/10 póżniej 9/10 po ochłonięciu i przetrawieniu.

aronn

Podchodze do tego filmu jak autor. Świetnie zapowiadający się zwiastun, który obejzałem w kinie. Poszedłem do kina na Miami Vice i wyszedłem z sali zdziebko podkurwiony. Spodziewałem się tego co mi narzucił na umysł zwiastun, a wiadomo że prodeucenci i sponsorzy chcieli jak najbardziej zachęcić ludzi, wiec wrzucili do zwiastunu jak najwięcej by tylko zachęcić widza. Przez ogłupienie związane ze złą interpretacją gatunku i treści filmu nie doceniłem co zaoferował mi pan Mann. Obejżałem film 2 raz na Gwiazdkę kiedy to został wypuszczony na DVD. Za drugim podejściem film oglądało mi się świetnie. Scenariusz, montaż, zdjęcia i świetna muzyka sprawiły że bardzo polubiłem ten film. Ten film jest bardziej dla osób chcących trochę posiedziec i odpocząc na kanapie ogladając to, że tak ujme dokumentalne dzieło. Film trzymał mnie w napięciu, nawet podczas pierwszego seansu. Uważam, że jest to film godny obejżenia, ale z góry trzeba się nastawić na sensację i dobry tekst niż na pełną wybuchów i strzelanin akcji. 7/10

boycot

Amen!

boycot

To co Mann zrobil z Audioslave w Miami Vice to mistrzostwo swiata. Scena na lotnisku kiedy Isabella idzie w strone samolotu a jej biodra poruszaja sie w rytm Shape Of Things To Come. W Zakladniku tez kilka kawalkow Audioslave lecialo. W ogole chyba nie ma drugiego takiego rezysera ktory potrafilby tak podbic klimat muzyka.

dewille

No doookładnie!

neil__mccauley

Właśnie mi się wydaje, że z tym filmem tak jest. Za pierwszym razem się wyłączyłem trochę - niezbyt mi się podobał- pewnie dlatego, że spodziewałem się czegoś więcej np. stylu podobnego do serialu. Za drugim razem trochę poczułem klimat. Myślę, że gdyby Mann chciał nakierować klimat filmu na pierwowzór to by tom zrobił. "Nijakie" (w sensie pozytywnym) zakończenie, charakter zdjęć nocnych, zdjęcia z ręki, "brudność" ,realizm strzelanin (zwłaszcza ta z egzekucją zdekonspirowanych agentów, scena jest rzeczywiście świetna i realistyczna, wiecie - kiedy M82 odrywa jednemu rękę) wydaje się, że miała pokazać prawdziwszą stronę walki z przestępczością zorganizowaną. Taka przeciwwaga dla stylu "high life" policjantów i narkobiznesmenów.
Inną sprawą jest, że rzeczywiście ma się wrażenie, że jest to jeden z odcinków serii (brak napisów początkowych i zakończenie nie w pełni zamknięte).

neil__mccauley

MIAMI VICE wersja reżyserska! CHOLERNIE POLECAM i zaprawdę nie mogę dojść CZEMU??!! Mann wyrzucił kilka naprawdę świetnych ujęć i kilka nieco wyjaśniających sprawę.

Dodam na zachętę, że film skoczył w mojej ocenie przynajmniej o pół oczka bo naprawdę dla tych kilku scen (wyścig motorówek, rozmowa Rico-Trudy w barze, rozmowa Crocket-Izabella + kilka niewykorzystanych a fantastycznych wizualnie zdjęć) warto jest zrobić polskie wydanie.

Marzy mi się jednak takie wydanie z komentarzem Manna, w których powie czemu zrobił tak a nie inaczej.

neil__mccauley

Gdzie można wersje reżyserską znaleźć ?? Z chęcią jeszcze raz obejrze film, bo po pierwszym razie nie został mi wogóle w pamięci, a to nie dobrze chyba.

marek_section8

PS: Ile trwa wersja reżyserska ??

neil__mccauley

zgadzam się z założycielem tematu, tylko co do jednego mam ale - muzyka chyba najsłabiej ze wszystkich filmów Mana jakie widziałem a widziałem prawie wszystkie..tą tendencje zauważyć można już w Zakładniku choć, czym to jest spowodowane nie wiem a szkoda bo jako człowiek w doborze muzy Man jest majstersztykiem (nie tylko w tym) sama Gorączka czy Informator to jedne z najlepszych Soundtracków, różnorodnych w artystach a tak trzymających ten klimat a to jest niebywała sztuka. Nie jest zła ale u Mana przyzwyczaiłem si chyba ze powala na kolana a tu(poza dwiema czy trzema perełkami) stety albo i niestety tylko pasuje(świetnie zresztą) ;()...cała reszta jest absolutnym majstersztykiem (ehh Mann to geniusz nocnych zdjęć) opłacało się czekać....niektórzy mogą mieć wrażenie pewnego wyrwania fabuły ... ale biorąc pod uwagę formę czyli Epizod z życia policjantów z Miami, to był chyba najlepszy sposób na Miami Vice. Ja jako fan serialu od połowy lat 80ych, nie wyobrażam sobie innej koncepcji - postacie są dobrze zagrane bez zbędnego pieprzenia banialuków, nie będą nam opowiadać o sobie...i nieoczekiwał bym tego od nich,,szczególnie trakcie inwigilacji takiego środowiska wiemy o nich tyle ile nam potrzeba na ten fragment z ich filmowego życia ;)

Goranos

Facet co ty chcesz od muzyki w Miami Vice? a juz nie wspominając o rewelacyjnej w Zakładniku.

aronn

to co napisałem - Najsłabsze ogniwo, to ze jest tam parę dobrych lub mniej kawałków nie tworzy dla mnie spólnego soundtracku. No słucham argumentów?

Goranos

miało być "spójnego" ;)

Goranos

mogę zgodzić się z Tobą co do kwestii muzyki z Miami Vice. Mann dobierał lepsze kawałki i kompozytorzy pisali mu lepsze utwory. Ale w muzyce filmowej najważniejsze jest to czy pasuje do obrazu, czy nie przeszkadza i czy nie zmienia tempa filmu itd itp. W Miami Vice tak jak i we wszystkich filmach Pana M. muzyka spełnia swe zadanie w 101%. Dodatkowe brawa należą się z korzystania niemal przez cały film z muzyki samodzielnych twórców co rzadko się zdarza. John Murphy zrobił chyba tylko 3 kompozycje i to bardzo krótkie. Reszta, sami wiecie.

Więc reasumujac masz rację bo przecież napisałeś, że : "u Mana przyzwyczaiłem si chyba ze powala na kolana a tu(poza dwiema czy trzema perełkami) stety albo i niestety tylko pasuje(świetnie zresztą)".

Ale w "Zakładniku" nie ma żadnej tendencji spadkowej. Wręcz przeciwnie, ubogi stosunkowo Soundtrack, i kilka świetnie dobranych piosenek dają radę. Szczególnie do nocnego LA w obiektywie Manna

neil__mccauley

Mann dość często korzysta z samodzielnych twórców, i robi to genialnie bo prezentował naprawdę niszowe acz genialne perełki. Ja nie twierdze że nie pasuje do filmu, lecz w Zakładniku jest coraz wiecej bardziej komercyjne muzy. Mam wrażenie że wraz ze zdjęciami (z ręki i cyfrówki) zmienił trochę tempo w muzyce i dobór utworów. W Zakładniku jest parę świetnych utworów od Spanish key Miles'a Davis'a (fragment całej kompozycji) przez oba utwory Antonio Pinto a na JAMES NEWTON HOWARD skończywszy. Reasumując jest w pytę ale dla mojego upierdliwego gustu już mniej ;) Poza tym to już jest kwestia upodobań i podniebienia. I tak bronie obrazu jakim Miami Vice.

neil__mccauley

Miami Vice mi się podobał, w zasadzie wszystkie filmy Mann'a mi się podobają bo nie kręci rasowej komerchy na przygłupów, która ma jedynie zarobić jak najwięcej kasy. On potrafi w każdy film tchnąć jakiegoś ducha, coś głębszego i refleksyjnego. Filmy Mann'a mają niepowtarzalny klimat, m.in z powodu muzyki jaka jest w filmach;
Przykłady:
"Ali" - nie będę się rozpisywał, ale ten film ma zajeb... saundtrack
"Zakładnik" - muzyka, która leci gdy taksówkarz wiezie panią adwokat
"Miami Vice" - muzyka w scenie gdy "Krokiet" płynie z tą laską motorówką...miodzio
"Ostatni Mohikanin" - muzyka kultowa

Ali72

http://www.youtube.com/watch?v=DlfNw6v5e38
http://www.youtube.com/watch?v=gVE7xW5ma54 - od 8 minuty
http://www.youtube.com/watch?v=tqCO0fEUS28
http://www.youtube.com/watch?v=6Cpyb8xRjIQ -

neil__mccauley

mam nadzieję ze doczekam II część i powróci znów Isabel. Pięknie to zagrała z Farelem. Muzyka wymiata .....Właśnie oglądałem po raz....... na ale kino +hd tylko te ich hd jakieś kiepskie

magik30

Mann powiedział, że jeśli ktoś przedstawi mu interesujący scenariusz, to się za to zabierze. Aktualnie nie ma na to żadnych szans, mimo że Farrell i Foxx wyrazili chęć ponownego wcielenia się w Crocketta i Tubbsa.

Oceniłem MV na 10 - fantastyczny film, sugestywny, a do tego niepowtarzalny. Całość zrobiona jak jeden z odcinków serialu.

neil__mccauley

na filmie byłem w kinie. Poszedłem od tak...bo nie było nic innego. Nawet za bardzo iść nie chciałem bo przeczuwałem, że 'ktoś' chce tylko odciąć kupony od genialnego i kultowego serialu. Piszę 'ktoś' bo wtedy za bardzo nie zwracałem uwagi na reżyserów, Mann nic mi za specjalnie nie mówiło, chociaż bardzo lubiłem Gorączkę czy Informatora. W każdym razie poszedłem na jakiś późny seans, gdzie było kilka osób na krzyż z brakiem jakiegokolwiek pozytywnego nastawienia. Po 90 minutach zbierałem szczenę z podłogi..... To był drugi film (po Braveheart który oglądałem 20 lat wcześniej w podobnej sytuacji w kinie) który tak mną wstrząsnął... I nie tyle fabuła co klimat, zdjęcia, muzyka...generalnie realizacja. Wtedy dopiero sprawdziłem kim jest Mann i od tamtego momentu zupełnie inaczej podchodzę do filmu i kina. Więc mówię - dla mnie fabuła w MV mogłaby być jeszcze bardziej spłycona czy mogłoby jej w ogóle nie być bo to co zrobił Mann z obrazem, muzyką itp w tym filmie to mistrzostwo świata. Szczególnie siedząc w prawie pustym kinie, nie nastawiając się na nic, nie mając żadnych oczekiwań itp i nagle dostajemy obuchem w łeb.. ;)

neil__mccauley

Rola MICHAELA MANNA w tym przedsięwzięciu od początku była dyskusyjna.
Np.
To jemu przypisuje się współautorstwo serialu "POLICJANCI Z MIAMI", tymczasem ani go nie reżyserował, ani nie pisał,
pilota serialu napisał Anthony Yerkovich, reżyserował Thomas Carter,
Mann pełnił tam ledwie funkcję producenta wykonawczego,
a to przecież pilot ustanawia ton, styl, kształt serialu,
trudno zatem się dziwić, że film kinowy tak bardzo odbiega od pierwowzoru, nie tylko upływ czasu odgrywał tu rolę.

AutorAutor

Ja sie bardzo dziwie,ze na ta kinowa wersja tyle osob narzeka,przeciez ten film idealnie wpisuje sie w nasze czasy,Miami noca,przestepczy swiatek,praca policji od kuchni,rewelacyjny soundtrack,zdjecia,wiarygodne sceny strzelanin i duet policjantow,obaj dali rade.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones