Kiedyś uznawałem tego aktora za przeciętnego, który najlepiej nadawałby się do ról epizodycznych.
Nawet w filmie Harry Angel nie zrobił na mnie wrażenia. Może nie utwierdził mnie w mojej opinii, bo
źle nie zagrał, ale na pewno też jej nie zmienił. Jednak po obejrzeniu Zapaśnika i Sin City, muszę
przyznać, że byłem w błędzie. Świetnie zagrał w Zapaśniku, a w Sin City przeszedł samego siebie. Z
doborowej obsady (B.Willis, C.Owen, E.Wood, R.Dawson, B.Del Toro) wypadł zdecydowanie
najlepiej, a jego wątek i rola to kwintesencja tego świetnego filmu. Myślę, że każdy po obejrzeniu SC,
zapamiętał postać Marva.