Szkoda mi aktorów którzy grają tylko jeden rodzaj ról. Tak, po prostu. Odczuwam wtedy takie wewnętrzne przekonanie, że to żaden aktor, a po prostu dana osoba ze swoim prawdziwym ''ja'' która chce się zaprezentować, a tym samym daje się niesprawiedliwie zaszufladkować, co jeżeli chodzi o moją ocenę, jest dla aktora po prostu samobójstwem. Z drugiej strony wychodzę z założenia, że lepiej już grać ten sam rodzaj ról niż grać wszystko jak leci, a byle jak (przykładów daleko szukać nie trzeba bo wystarczy włączyć chociażby Polsat).
Nie mówię, że jest zły czy coś, ale mógłby wnieść jakiś powiew świeżości na więcej niż 5 minut.