Robercik jest uważany za boga (metalu). Wniosek jednoznaczny; bóg jest pedałem! Ciekawe co na to Watykan i papież B16.
Metal god, czyli bóg metalu. Watykanowi w przypadku innych bogów niż ten chrześcijański nic do tego :P Tu mamy (metalowego) boga jakiego mamy ;]
Swoja drogą świetny głos, duża charyzma.
Po pierwsze: "bóg metalu" to nie jest bóstwo w sensie dosłownym.
Po drugie: Rob Halford nie jest pedałem. Jest homoseksualistą. Jest w tym różnica.
Następny "political corectness". Ok pójdziemy na kompromis. Jest homosiem. A tyradę o bogu metalu, i bogu boskim mogłeś sobie odpuścić. Zwyczajnie po ludzku jaja se robiłem. Ciekawe czy do "se" też się doczepisz.
Może być nawet zielonym gremlinem o wzroście 130 cm. Jeżeli istnieje to pewnie mu i tak wszystko jedno jak wygląda.
A tak ciężko to napisać po polsku? Po co ten angielski? Chcesz komuś zaimponować? A poza tym co mnie interesuje gość, który nie żyje od 2000 lat?
Tak bardzo cię nie interesuje, że poświęciłeś mu komentarz na filmwebie i spinasz dupsko o to, że ktoś napisał po angielsku. Hahaha, spoko.
Gratuluję czytania ze zrozumieniem. Według ciebie to Halford, a nie Jezus nie żyje od 2000 lat. Prawdą jest że gdyby głupota umiała latać etc. A poza tym jest takie piękne powiedzenie. "Jak cię nie pier...lą to nie wierzgaj nogami".
Chciałam Ci pajacu zaimponować. Respekt u Ciebie to jak wygranie życia.
Intersuje Cię bóg, nie interesuje Cię Jezus. Rozluźnij dupsko, sam zacząłeś temat o religii.
Sit back, settle down and admire Halford. He's the only one real god.
Kochanie to nie był temat o religii. Możesz mi wskazać miejsce skarbie gdzie napisałem że bóg mnie interesuje, bo chyba coś przeoczyłem. Z tym "pajacem" nieco się zagalopowałaś, ale puszczam to mimo uszu. Jak na razie. Pa złotko;).