Bez przesady, nawet za jego najlepszych czasów było kilku lepszych lub na podobnym poziomie, że o teraźniejszych nie wspomnę.

mówię tylko o swoich subiektywnych odczuciach, ;) po prostu czuję tego aktora całą sobą, zawsze, we wszystkim, w ogóle sztuka sama w sobie kojarzy mi się z Nim - stąd ta gloryfikacja, ale obiektywnie oczywiście masz racje.

zabrzmiało trochę inaczej ;)
Ja tez mam swoich ulubieńców, do których jednak De Niro (ze względu na współczesne "dokonania") nie należy.
Btw. Gdzie on grał alkoholika i transwestytę? bo nie mogę sobie przypomnieć.

wybacz, następnym razem będę zaznaczać, że jestem w pełni świadoma swojego subiektywizmu ;)

alkoholika chociażby w filmie Being Flynn, tranwestytę - nawiązałam do postaci przebierającego się w damskie fatałaszki kapitana Szekspira z Gwiezdnego Pyłu. Strasznie mnie kręci jego lekkość transformacji, dlatego nigdy nie zrozumiem dlaczego ludzie patrzą na wielkie osobistości fragmentarycznie, jeśli kogoś szanuję, szanuję go za całkoształt, myślę że Robert zrobił dla kina bardzo dużo, stowrzył mnóstwo świetnych, wiarygodnych kreacji, nie wolno o nich zapominać, umniejszać tylko dlatego, że wziął też udział w banalnych, zwyczajnych produkcjach, przy których jedyną rozrywką jest zagryzanie chipsów.

wybaczam ;)

Mnie nawet nie chodzi o to w czym gra (choć to po części też ma wpływ), ale jak. A ta maniera wykrzywionych ust w kształt podkowy, jest dla mnie strasznie irytująca, a wręcz odstręczająca. Już w "Heat" mi działał na nerwy :)

nawet za jego najlepszych czasów było kilku lepszych lub na podobnym poziomie,' buehuehHEHEHEH:D

coś nie tak sanczo?

wszystko w porządku, po prostu dotarło do mnie kto to napisał^ i w sumie jakoś mnie to nie dziwi.

a co cie tak rozśmieszyło?

że niby tylu było równych ba! nawet lepszych od boba w złotym okresie jego twórczości.

w stanach może nie tak dużo, ale na holiłódzie aktorstwo się nie kończy

wiadomo że na świecie jest/było mnóstwo utalentowanych aktorów ale w latach 70 i 80 bob wiódł prym chociażby w takim holiłudzie co i tak jest ogromnym osiągnięciem,w końcu stany indie i rosja to kraje gdzie kręci się najwięcej filmów w ciągu roku już od kilkudziesięciu lat.

filmografie ma rzeczywiście miodzio, ale jak piszesz było wtedy równie (lub nawet bardziej) dużo utalentowanych aktorów, ja wolę oceniać aktorów względem talentu, a nie filmografii

dobór ról to też atut,spójrz na takiego nortona,talent ma ale ostatnią dobrą rolę miał w 25 h i to tylko monolog przed lustrem reszta kaszany.

wiadomo, im lepszy film, scenariusz, reżyser, tym więcej z aktora można "wycisnąć", poza tym Norton był jeszcze świetny w Królestwie Niebieskim

Ta spytaj się, czy zna w ogole jakiegos aktora spoza Holly xD

nie no Brytoli kazdy zna

a moim zdaniem w latach 70 i 80 Bob był najlepszym aktorem w Ameryce obok Nicholsona

De Niro też jest moim jednym z ulubionych aktorów tuż obok Pacino i Brando. W niemal każdej roli sprawdzał się doskonale (no może oprócz niektórych komedii z jego udziałem), ale od czasu zagrania w "Jestem Bogiem" wybiera w końcu role dzięki którym wraca do dawnej formy. Mam tylko nadzieję, że wypali film Irishman, gdzie mają zagrać Pacino, De Niro i Pesci, a reżyserią zająć się ma Scorsese :)

To już łatwo się domyślić ,że jednym z twoich ulubionych filmów jest Trylogia Ojca Chrzestnego ;) heheh ... Co do aktora to także bardzo go lubię nie przypadł mi do gustu w każdej jego roli lecz myślę,że pozostaną w mojej pamięci takie role z filmów jak : Prawo Bronxu czy Ojciec Chrzestny .

A coś nie tak z Ojcem Chrzestnym? Dla mnie to najlepszy film świata gę he he .

Nie widziałem jeszcze lepszej kreacji od Byka

a widziałeś Petera O'Toola w Beckecie?

Nie. Z O'Toole Lew w zimie mnie ciekawi. Btw. duże tyły mam i na razie chce oblukac te bardziej znane tytuły.

Co ciekawe w obu filmach O'Toole zagrał tę samą postać - Henryka II. Lew też jest dobry, ale Beckett to popis.

A ty widziałeś, Tramwaj z Brando? Bardzo sugestywna rola, gdy pojawia się w kadrze kradnie go całego dla siebie, swietnie wcielil sie w postac chama, nie panującego nad swoimi emocjami prymitywa, który jednak w paru momentach pokazuje swoją łagodną naturę. Widziałem też ostatnio Jak ptaki bez gniazd bdb kino, ta postać to kompletnie inny biegun niz Stanley, kapitalnie zagrał, chyba jeszcze lepsza kreacja.

Widziałem i uważam to za jedną z jego najlepszych ról. A za niedługo biorę się za reżyserski debiut Brando, ciekaw jestem jak wyszedł mu jeden z pierwszych antywesternów w historii kina.

Szczerze mówiąc jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do żadnej odmiany westernu, zdecydowanie nie mój gatunek, chociaż trza przyznać, że mało tego widziałem, ba cholernie mało, więc może kiedys będę miał w tej kwestii inny pogląd. Z klasycznego to do gustu zdaje się najbardziej przypadło mi 7 wspaniałych, całkiem fajnie pokazano budowanie grupy, ogólnie trzyma poziom, nie nużył mnie a obsada naprawdę zacnie się prezentuje i muzyka jest konkretna. Z anty to film Clinta Bez Przebaczenia, a co do spaghetti to wstyd przyznać, ale jeszcze nie widziałem filmów Leone poza jednym wyjątkiem.

Django Tarantino będziesz oglądał? To taki nie do końca western.

Oglądałem, świetna zabawa. No, bo to jest western w stylu Tarantino hehe.

Nie widziałam jeszcze lepszej kreacji od tej De Niro w "Taksówkarzu".

2 moje ulubione kreacje. Rola cwaniaczka w Ulicach nędzy bdb, gdy Boba widać w kadrze film od razu wkracza na wyzszy level.

no ta rola zajebista moim zdaniem w top 5 ról tego patałacha

U Scorsese ( K. komedii i tego musicalu nie widzialem ) zawsze gra na poziomie, ciekawe czemu przestali współpracować. Chociaż dochodzą wieści, że Irishman jednak powstanie. Ostatnio widziałem Łowce - kapitalny film, rola Boba i Walkena to prawdziwa maestria, zwłaszcza te sceny z ruletką great.