Steven Berkoff

Leslie Steven Berks

7,1
4 783 oceny gry aktorskiej
powrót do forum osoby Steven Berkoff

Niedawno przypomniał o sobie za sprawą "Dziewczyny z tatuażem". Zasłynął głównie rolami obłąkanych radzieckich
generałów ("Rambo 2", "Ośmiorniczka") oraz... podobieństwem do Anthony'ego Hopkinsa (dla mnie może nawet bardziej
do Rutgera Hauera). A mało kto zdaje sobie sprawę, że 40 lat temu grywał u Antonioni'ego i Kubricka!

feuerbach

Lub nazistowskich generałów (Grzechy z 1986). Zawsze gra sukinsynów.

feuerbach

Nieznany chyba tylko dla bezmózgich gimbusów. W Wielkiej Brytanii Berkoff to legenda i przede wszystkim niezwykle ceniony reżyser i scenarzysta teatralny. Studenci aktorstwa uczą się o nim i jego przedstawieniach. Wątpię aby Anthony Hopkins doczekał się kiedyś takiego zaszczytu. Podobieństwa między dwoma panami nie widzę specjalnie, a już z pewnością nie do Hauera.

BTW, w 'Rambo II' nie grał generała tylko podpułkownika specnazu i z pewnością nie był tam obłąkany. Normalny konflikt interesów na linii USA- Rosja ;)

Przed 'Dziewczyną z Tatuażem' zagrał też głównego złego w koszmarnie beznadziejnym 'Turyście' z Angeliną Jolie i Deppem, a ostatnio niewielką rolę złego bossa w 'Red 2'

Tracker

Może źle się wyraziłem. Faktycznie dla osoby, znających realia brytyjskiego teatru, Berkoff może być legendą. Jednak większość będzie go kojarzyć z ról oprychów w nie zawsze wysokiej klasy filmach. Jest to fakt, nad którym ubolewam, bo uważam Berkoffa za aktora interesującego, nawet jeśli niepozbawionego pewnej teatralnej maniery (charakterystycznej zresztą dla brytyjskich aktorów, również wspomnianego Hopkinsa).

A propos talentów tego aktora można wspomnieć o szczególnej umiejętności "spluwania". Znana jest historia z planu "Mechanicznej pomarańczy" gdzie Kubrick kazał mu kilkanaście spluwać na McDowella, zanim był zadowolony z efektu ;)

https://www.youtube.com/watch?v=F-kOPsQwnao

feuerbach

Szczerze mówiąc to u Berkoffa nie dostrzegam żadnej teatralnej maniery. To, mimo bardzo charakterystycznej twarzy, aktorski kameleon. Widziałem go w bardzo wielu filmach w skrajnie różnych rolach. Trzeba przyznać, że bandziorów gra jak mało kto, ale zawsze/zazwyczaj te jego postacie mają pewną własną osobowość. Berkoff mówił, że nie trawi wielu filmów, w których wystąpił, szczególnie tych Hollywoodzkich 'szrotów' pozbawionych walorów artystycznych, ale widać, że nawet głupkowatą/pocieszną na papierze rolę(jak w 'Dead Cert') potrafi ukraść show i w przeciwieństwie do wielu innych cenionych aktorów charakterystycznych, nigdy nie przechodzi obok roli, zawsze daje z siebie 100%

Manierę teatralną i generalnie granie na tę samą modłę widzę natomiast we wspomnianym Malcolmie McDowellu. Ten gość to zawsze Malcolm McDowell, zawsze ten sam grymasik i podejrzliwe spojrzenie. Lubię go jako aktora, ale do Berkoffa mu daleko. Tę historię o spluwaniu słyszałem. McDowell ma o to poważny żal do Stevena, choć wymysł był jakby nie patrzeć Kubricka ;)



Tracker

Przez "manierę teatralną" nie rozumiem jakiejś schematyczności w grze,czy ograniczenia w umiejętnościach. Po prostu brytyjscy aktorzy, nawet ci najwięksi, często mają w zwyczaju przenosić do filmu pewne teatralne nawyki, takie jak: ekspresja gestów, nagłe wybuchy emocji, wygłaszanie kwestii z pewną emfazą, ocierającą się o recytację. To wszystko, co jest określane jako "overacting". Przy czym zaznaczam, że ja tego aktora kojarzę głównie z takich występów:

https://www.youtube.com/watch?v=x99njmZxaMA

Jeżeli jesteś w stanie podać mi propozycje w miarę dostępnych filmów, które objawiają bardziej subtelne oblicze Berkoffa, to chętnie się z nimi zapoznam.

feuerbach

Wiem dokładnie o co ci chodziło no i właśnie Berkoff tego nie ma. 'Overacting'? To chyba tylko w tym jednym filmie 'Ośmiorniczka' do którego link podałeś, ale to też nie ze względu na manierę wyniesioną z teatru, tylko bardziej właśnie ze względu na specyfikę samego filmu, który jak każdy film o Bondzie(przynajmniej z 'tamtych lat') jest banalny, kreskówkowo - komiksowy z typowymi komiksopodobnymi złoczyńcami/szaleńcami. Nie uciekając się do produkcji dostępnych dziś już głównie na vhs, wystarczy przecież obejrzeć 'Rambo 2'. Moim zdaniem to jego najlepsza kreacja(za co pewnie by mi strzelił z liścia). Mimo, że gra głównego złego, jego czas ekranowy jest mocno ograniczony i tak naprawdę aby błysnąć, pokazać klasę i ukraść show ma tylko jedną scenę - scenę torturowania Johna Rambo i moim zdaniem to rola godna Oskara(gdyby oczywiście zechciano dostrzegać kino akcji). Zagrał to spokojnie, bez żadnej podniety, bez żadnej nadmiernej gestykulacji. Tam nie ma szaleńca, tylko normalny, inteligentny żołnierz. Nawet bym nie powiedział, że złośliwy albo sadystyczny. Nie widać po nim aby rażenie Johna prądem sprawiało mu jakąkolwiek przyjemność(w przeciwieństwie do Juszyna granego przez Voyo Gorica) raczej zwyczajny obowiązek. To ludzka kreacja, rzadko spotykana w kinie akcji. Zagrał też ruskiego ex pułkownika w 'Fair Game' - blockbusterze z Cindy Crawford z 1995 roku. Tam też raczej nie prezentował nadpobudliwości, bardziej chciwość i pazerność na pieniądze, ale zdecydowanie była to inna postać niż w 'Rambo 2', czy 'Ośmiorniczce'. Także masz 3 ruskich i 3 różne postacie, 3 różne kreacje. O tym jak serii Rambo można 'przeaktorzyć' świadczy chociażby przykład świętej pamięci Marca De Jonge z trójki. Tamten to już postać typowa dla kina akcji. Gość, który lubi torturami wymuszać z ludzi zeznania, a jego prezencja to prezencja typowego złego ruska - zadziorne wąsy, mocarna postawa. Ciężko uwierzyć, że ten gość jest pułkownikiem bo posturą i zachowaniem przypomina raczej typowego trepa do rozwałki.

Myślę, że jego rola w 'Beverly Hills Cop' również jest mocno stonowana, wręcz 'olewcza'. Tam szaleje Eddie Murphy, a Berkoff zastosował metodę 'bogatego bandziora z wyższych sfer, któremu wszystko wolno. On się tam nie ekscytuje, raczej się nie wścieka, jest opanowany. Majstersztykiem jest scena, gdy Murphy mówi mu, że jego przyjaciel, który pracował u postaci granej przez Berkoffa został zamordowany. Berkoff nawet nie próbuje udawać, że jest zaskoczony albo zasmucony. Traktuje to wszystko z chłodną olewczością i cynizmem.

Sam mam wiele jego kreacji do nadrobienia, nie wszystkie chcę oglądać(np. kreację geja, fikcyjnego kochanka Errola Flynna w pseudo biograficznym filmie o nim), może kiedyś zdecyduję się kupić na dvd którąś z jego sztuk bo nie ukrywam, że chętnie bym zobaczył to czego uczą się studenci brytyjskich filmówek mimo, że za teatrem jako takim specjalnie nie szaleję.

Tracker

Jest sporo racji w tym, co piszesz. Użyłem przykładu "Ośmiorniczki", bo taki klip miałem pod ręką, ale znając inne role Berkoffa nie powinienem tego generalizować. Jakiś czas temu widziałem "Gilniarza z Beverly Hills" i faktycznie jest to inna rola. "Rambo 2" już dawno nie oglądałem, ale przy powtórce zwrócę uwagę na Twoje słowa.

Podkreślam jedną rzecz: ja nigdzie nie twierdziłem, że Berkoff ze swoich ról oprychów nie wywiązywał się znakomicie. Problem w tym, że takie postaci w filmach akcji są dość schematyczne i często ograniczone do wygłaszania pogróżek względem tych "pozytywnych bohaterów", nie dając aktorowi wielkiego pola do popisu. Może stąd ten niesprawiedliwy skrót myślowy, że Berkoff większość kariery odgrywał jedną i tą samą rolę.

Pozostaje ubolewać, że Berkoff, podobnie jak paru innych brytyjskich aktorów o dużym talencie (Gary Oldman, Sean Bean), został zaszufladkowany jako "podły łotr". Liczę jednak, że znajdzie się kiedyś film, który objawi inne oblicze tego aktora.

feuerbach

No niestety, ale Hollywoodzkie produkcje nie dają filmowym 'złoczyńcom' specjalnie pola do popisu. Wszystko musi być szablonowe, pewnych granic przekraczać nie można. Dlatego ja tam wolę produkcje niskobudżetowe, niezależne bo tam dzieją się często różne ciekawe rzeczy, na które w kinie za 100 baniek by sobie nie pozwolili.

Mimo tego, tak jak pisałem. Berkoffa uważam za takiego aktora, który nawet z nudnawej szablonowej postaci wyciągnie ile się da i jeszcze więcej. Myślę, że to typowe dla rasowego aktora myślenie wyniesione też z doświadczenia teatralnego, że każdą, nawet najgłupszą rolę trzeba traktować jak 'Hamleta'. Wielu amerykańskich gwiazdorów zgarnia pieniądze i przechodzi obok roli wkładając w nią minimalny wysiłek.

Nie zgodzę się natomiast odnośnie Oldmana albo Beana. Ci aktorzy grywali złoczyńców, ale mają w dorobku też wiele ról pozytywnych w ogromnych blockbusterach. Odnośnie Oldmana to z pamięci wystarczy przecież przytoczyć nowe 'Batmany', 'Szpiega' (no, może nie jest to postać pozytywna, ale w sumie też nie taki jednoznaczny bandzior), czy chociażby nowy, koszmarny 'Robocop' gdzie gra 'dobrego wujka'. Bean, to wiadomo - LOTR. Berkoffa ciężko porównać do nich bo jednak kiedy on pojawia się na ekranie w dużej hollywoodzkiej produkcji, to praktycznie zawsze gra najgorszych bandziorów. Są oczywiście wyjątki. W 'Legioniście' z Van Damme grał twardego, surowego, ale jednak uczciwego dowódcę jednostki, ale to jednak nie była produkcja stricte wysokobudżetowa. Postać prawnika z 'Dziewczyny z Tatuażem' też dość ciężko nazwać pozytywną. Hehe, nawet jak najęli go do 'Red 2' do 40 sekundowej roli to grał szefa przestępczej organizacji, którego jedyne kwestie związane były ze zleceniem morderstwa konkurenta ;)

Odnośnie Beana, jeżeli masz ochotę na niskobudżetową B klasową rozwałkę to polecam 'Soldiers of Fortune' - bardzo fajne kino akcji z dobrą obsadą. Zarówno Sean Bean jak i Ving Rhames grają tu postacie pozytywne, a partneruje im chociażby Christian Slater, James Cromwell, a złoczyńcę - Colm Meaney, który o ile się nie mylę raczej nie słynie z takich ról.

Tracker

Dzięki za rekomendacje. Z filmografii Berkoffa mam zamiar sięgnąć kiedyś po "Outland". Może bym obejrzał "Legionistę", ale jakoś mnie nie kuszą filmy z Van Dammem ;)

Oldman ostatecznie został zaszufladkowany chyba po "Prawdziwym romansie" czy "Leonie zawodowcu" (można się umówić, że Drakula jest bardziej ambiwalentną postacią). Dopiero "Batmany" stanowiły przełom w jego emploi. Sam stwierdził w jakimś wywiadzie, że na taką rolę jak w "Szpiegu" czekał całą karierę.

Jeśli chodzi o Beana, to znajdzie się pewnie kilka drobnych pozytywnych ról ("Troja"). Niemniej mi zawsze się będzie kojarzył ze złoczyńcami. Przy czym nie jakimiś odpychającymi opryszkami, bo zawsze szarmancki, z klasą. No i w końcu do czegoś zobowiązuje tytuł "aktor, który ginie w każdym filmie" :)

https://www.youtube.com/watch?v=zJODirze5EM

feuerbach

Zaspoileruję, że w 'Soldiers of Fortune' Bean nie ginie ;)

'Legionista' to akurat nie jest typowe kino z Van Damme bo w całym filmie tak naprawdę nie ma żadnej nawalanki, już nie mówiąc o tym, że sam Jean Claude nikogo nie bije. To w gruncie rzeczy dość poważne kino, bez mrugania do widza.

feuerbach

Też widzę podobieństwo do Hauera, zwłaszcza w "Gliniarzu z Beverly Hills" Miał facet wtedy swoje pięć minut- "Rambo 2" i "Ośmiorniczka" tylko to potwierdzają. Dobry aktor.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones