Wprawdzie wiele z jego tłumaczeń zacierało znaczenia oryginalnych wypowiedzi, a niekiedy także przeinaczało puentę, jednak nawet wówczas własne wycieczki w stronę dośpiewania piosenki po swojemu nigdy nie zawodziły w podtrzymywaniu doskonałego ubawu przy oglądaniu skeczy. Nieraz przyłapuję się na tym, że gdy oglądam nowe tłumaczenia "Cyrków" albo skecze zawarte w kompilacjach pokroju "Skeczu z papugą nie będzie" coś mi zgrzyta, jeśli nie słyszę tego po tomaszowemu.