Kobieta stu twarzy, jednej przypomina Rose McGowan, komuś Sharon Stone, innemu Jane Seymour, mi zaś młodą Madonnę. Ktoś coś jeszcze?
W czasach "Candymana" była świetną kandydatką do roli Monroe. Teraz nie przypomina dawnej Madsen. Czas jest okrutny. Jednak porównywanie jej do brzydul Seymour, Anderson, Moore, Winslet albo obleśnej Berkley, uwłacza urodzie Virginii.
Jak była młoda była piękna, niepowtarzalna i charyzmatyczna. Pozostałe wymienione kobiety jej nie dorównywały urodą.