Walerian Borowczyk

6,6
239 ocen pracy reżysera
powrót do forum osoby Walerian Borowczyk

Umnarł bez pompy, czekałem na jego filmy ostatnie 10 lat. To nie ważne, że nie zrobił. Jego wypowiedzi stały się rzeczwistością. Chwała mu. Pochylmy czoła nad jego geniuszem. Pozdrawiam, TYM3K

tymoteuszb

POPIERAM ON BYŁ GENIUSZEM, TYLKO ŻE JEGO FILMY SĄ PRZEZNACZONE DLA WĄSKIEJ PUBLICZNOŚCI I WIELE Z NICH OCENZUROWANO, I TO TROCHE TŁUMACZY, ŻE PRZEZ WIELU JEST NIEDOCENIANNY.

Lukasz7890

Bez wątpienia jego filmy przeznaczone są dla wąskiej grupy publiczności, bo mimo wszystko zboczeńców i seksualnych dewiantów za taką właśnie wąską grupę należy - także dziś - uważać. Najwyraźniej w jego przypadku andropauza objawiła się takimi gównami jak Besta czy Opowieści... Ktoś tu napisał "wysmakowane plastycznie". Wolne żarty. Nie wysmakowane - tylko wyuzdane. Nie plastyczne - tylko perwersyjne. Ohyda...

BARTOSH_

Skoro filmy Borowczyka adresowane są do zboczeńców i dewiantów, pozwolę sobie zapytać, do kogo adresowano poniższe (przy których jego produkcje to przedszkole):

"Salo, 120 dni Sodomy" (1975) Pier Paolo Pasolini (reżyser to zapewne niszowy twórca pornograficzny zdaniem kolegi! Ha, ha, ha),zamordowany przez podstawionego staraniem ultraprawicowych środowisk - homoseksualistę.

"Kaligula" (1979) Tino Brass (z udziałem Malcolma Mc Dowella - pewnie kolega zalicza go do pornograficznych gwiazd hardcore ;-),

"Nieodwracalne" (2002) Gaspar Noe (gdzie występuje znana para: Monica Bellucci i Vincent Cassel, zapewne ekstremalnie zboczonych gwiazd z filmów dla dorosłych ;-),

Ponadto zaistniały jeszcze inne obrazy, jak choćby: "Baise-moi", "9 Songs" (wielokrotnie nagradzany), i kilka innych. Więcej mi nie przychodzi do głowy, gdyż nawet się nie staram - wiadomo - jeżeli ktoś ma tak radykalnie ugruntowane przekonania, nic go nie przekona do ich zmiany. Przykre, że dożyłem czasów, w których mentalnie cofnęliśmy się do poziomu świadomości społeczeństw zachodnich z przed 1968 roku.

Pozostaje mi jedynie życzyć koledze, wnikliwszej lektury filmweb.pl - celem uzupełnienia wiedzy o wspomnianych produkcjach, by zaoszczędził sobie w przyszłości kompromitacji w ferowanych opiniach.

Szczęść wiedzy!


tymoteuszb

Na wstępie pozwolę sobie zauważyć, że nie określiłem Borowczyka jako JEDYNĄ osobę, która tworzyła filmy dla dewiantów. Wprawdzie sądziłem, że mój przekaz jest dostatecznie jasny, ale może doprecyzuję co chciałem przekazać.
Otóż twórczość Borowczyka - z grubsza - do 70 i po 70 roku to dla mnie dwie różne bajki. Sądzę, że należy do tej grupy facetów, którym blisko 50-tki odbiła szajba i nie bardzo potrafili sobie poradzić z... powiedzmy: przemijaniem. Gdybym był złośliwy, to bym powiedział, że jego losy przypominają mi nieco życie i twórczość Eda Wooda ;-).
Poza tym widzę, że kolega jest nieźle oblatany w różnej maści gównianych produkcjach (przepraszam za słownictwo, ale inaczej tego nazwać nie potrafię). „Salo...” (nie widziałem) i „Nieodwracalne” (widziałem) odwołują się chyba jednak do dewiantów z innej półki. W tych filmach dominuje przede wszystkim przemoc i agresja. Stąd nawiązanie do tych gówien przy okazji Borowczyka wydaje mi się nie na miejscu.
Natomiast z „Kaligulą” (szczególnie wersja: Uncut) kolega trafił w setkę!!! To jest DOKŁADNIE ta sama półka co Borowczyk. W „Bestii” Borowczyka czy „Kaliguli” Brassa (zdaje się Tinto a nie Tino – lecz ja się nie znam, więc pewnie pieprzę) autorzy chcą pokazać dokładnie to samo: perwersję. Przekaz tych gówien jest dla mnie jednoznaczny. Tu nie chodzi o grozę (Bestia) czy ukazanie okrucieństwa (Kaligula). Zdjęcia w obu gównach nie pozostawiają wątpliwości co do tego, co chcieli „pokazać” Borowczyk i Brass. To jest po prostu oczywiste dla każdego, kto ma choćby odrobinę zdrowego rozsądku.
Nie bardzo rozumiem jakie znaczenie ma udział McDowella w „Kaliguli” na ocenę tego gówna? Dla lepszego „efektu” kolega mógł dodać jeszcze Helen Mirren, Petera O’Toole’a i – przede wszystkim – Johna Gielguda, bym po takiej wyliczance musiał paść na twarz. Tymczasem ja – używając rozumu – pozwolę sobie zauważyć, że Robert De Niro boski np. w „Taksówkarzu” czy „Wściekłym byku” zagrał także w gównie co się zowie „Showtime”, Janusz Gajos ma na koncie „Ucieczkę z kina wolność”, ale także gówno spod znaku „Czterech pancernych i psa”, Al Pacino np. „Serpico”, ale także gówno co się zowie „Gigli” i na takiej samej zasadzie McDowell, Mirren i Gielgud mają na koncie odpowiednio: „Mechaniczną pomarańczę”, „Królową”, „Juliusza Cezara”, ale także kompromitujący ich udział w „Kaliguli”. Kolega prezentuje swoiste „myślenie” typowe dla dzisiejszego Polaka wyrażające się maksymą: „nie ważne co mówi, lecz ważne kto mówi”, a zatem jak w filmie gra McDowell, to jest dobry film, a jak Seagal, to gówno. Jeżeli Tomasza Raczek powie kiedyś w TV, że „Emmanuelle”, to niezły film akcji, to kolega postawi go na tej samej półce co „Gorączkę”? Świadczy o tym także powołanie się na inny „argument”, co się zowie: „wielokrotnie nagradzany”. Co z tego, że wielokrotnie nagradzany? Obama też dostał pokojową nagrodę Nobla, ale czy ktoś poważnie traktuje dziś komitet noblowski ;-).
Tekst o „mentalnym cofnięciu” świadczy raczej, że kolega ocenia filmy z perspektywy ideologicznego zacietrzewienia, ale dziś wcale mnie to nie dziwi, choć nie ukrywam, że utrudnia to sensowną dyskusję.
I na koniec jeszcze dwie kwestie:
1. Odwoływanie się do „argumentów” w stylu: „...życzyć koledze, wnikliwszej lektury filmweb.pl - celem uzupełnienia wiedzy...” świadczy raczej o bezradności, o poczuciu klęski niż silnym przekonaniu o własnych racjach. Poważny dyskutant, by okazać się bardziej przekonującym nie musi uciekać się do takich podsumowań.
2. Mam taki mały test dla kolegi. Jeżeli kolega jest takim piewcą i orędownikiem rewolucji obyczajowej końca lat 60-tych, który gówna soft-porno w stylu filmów Borowczyka z drugiej połowy lat 70-tych uważa za „dzieła”, czy też choćby obrazy warte zobaczenia, to życzę koledze, by kiedyś w takim filmie zagrała kolegi mama, siostra lub żona. Jeżeli w tym momencie kolega ma mi ochotę dać w pysk, to – niestety – kolega testu nie zdał, ale – na szczęście – oznacza to, że kolega jest normalnym facetem.
Pozdrawiam!

użytkownik usunięty
BARTOSH_

z tobą to wogóle nie warto dyskutować.
piszesz,że Salo to film pełen okrucieństwa i przemocy,a nawet go nie widziałeś. Stawiasz Caligule Brassa w rzędzie z erotykami Borowczyka,a nie wiesz że giga pornos z tego filmu zrobił producent.
Wyliczasz Mechaniczną pomarańczę,CZPIP oraz Ucieczkę z kina Wolnośc jako najgorsze filmy w karierze Gajosa i Malcolma.
Przykro mi że to mówie ale na filmach gówno się znasz <choć może z tego twojego bełkotu,da się wyczytać sens między wierszami>,gówno widziałeś i podajesz pan panie kolego <jak juz tak lubisz kolegować> argumenty w stylu ostatnich dwóch punktów czyli na odczepne....

Który film Borowczyka polecacie na początek?

Teraz prorocy (nawet fałszywi) nie potrafią przeczytać tekstu ze zrozumieniem...

użytkownik usunięty
maytman

no fajnie,ale co ci do tego ?

Ubolewam, nic poza tym :) (za krótki, za krótki, za krótki, za krótki)

użytkownik usunięty
maytman

ubolewaj,rozumiem że czerpiesz z tego przyjemność seksualną...

A Ciebie chyba jara ciągnięcie tego typu "dyskusji"...

użytkownik usunięty
maytman

wypadałoby sobie przypomnieć kto tą dyskusje zaczął,ale oszczędze ci tego,bo nie "jara" mnie wywlekanie twoich bzdur.
całuski.

Trochę późno na odpowiedź, ale co tam. Czytanie to nie tylko umiejętność składania liter. Wmawiasz komuś coś, czego nie napisał i pewnie nie przyznasz się do tego, tylko spróbujesz na mnie najechać.

BARTOSH_

@BARTOSH_

"kolega ocenia filmy z perspektywy ideologicznego zacietrzewienia"
Cytat z postu użytkownika BARTOSH_ bardzo dobrze oddaje sedno jego własnej wypowiedzi i sposób oceniania filmów.
Kaligula i późne filmy Borowczyka to gówno, ponieważ pokazują perwersyjny seks. Mechaniczna pomarańcza natomiast jest już arcydziełem, chociaż pokazuje perwersyjną przemoc. Co więcej Kubrick w filmie pominął zupełnie ostatni rozdział powieści, całkowicie tym zmieniając ogólny wydźwięk dzieła, który w formie filmowej można łatwo (przy odrobinie złej woli) odczytać jako apoteozę przemocy i okrucieństwa. Wystarczy owe ideologiczne zacietrzewienie skierować w przeciwną stronę.

Nie rozumiem także dlaczego niby Czterej pancerni to gówno, a Ucieczka z kina wolność wręcz przeciwnie? Pomijając cały ideologiczny, socjalistyczny sos, którym serial jest doprawiony, to jest to naprawdę rewelacyjnie zrobiony i szalenie interesujący serial przygodowy. Dokładnie tak samo, jak rewelacyjną komedią jest Wiosna, panie sierżancie, chociaż film jednocześnie jest wyraźną komunistyczną agitką i apoteozą "małej stabilizacji" lat siedemdziesiątych (wiem, że akcja dzieje się w latach pięćdziesiątych).

Tak się jednak składa, że akcja zarówno Kaliguli, jak i Ars Amandi (innych nie widziałem) dzieje się w starożytnym Rzymie, gdzie stosunek do seksu był zupełnie odmienny i bardziej swobodny od kołtuńskiego i pełnego hipokryzji stosunku wprowadzonego do Europy przez chrześcijaństwo. Zatem filmy mogą zwyczajnie oddawać stan rzeczywisty wówczas występujący. Jeżeli komuś owe obrazy się się podobają, bo kłócą się z jego światopoglądem to już jest to niestety wyłącznie jego własny problem, a nie problem ocenianych filmów.

Sądząc po formie wypowiedzi zgaduję, że BARTOSH_ jest katolikiem o prawicowych poglądach. Oczywiście mogę się mylić, jednak natężenie "ideologicznego zacietrzewienia" dość jednoznacznie wskazuje ta tego typu konfigurację.

gramin

Powyższa wypowiedź odzwierciedla także moje odczucia. Siła argumentacji, kultura wypowiedzi :)

gramin

Sądząc po formie wypowiedzi zgaduję, że BARTOSH_ jest katolikiem o prawicowych poglądach.
---
na prawicowe poglądy wskazuje także jego ocena 4 pancernych i psa:-)))

GG06

Filmy Borowczyka, na szczęście powoli, bo powoli, ale zaczynają oglądać światło dzienne. Jest już kilka dostępnych legalnych DVD. Jest ostatnia książka Borowczyka. Reżyser jak i jego filmy bardzo ciekawy. Każdy kto potrafi oglądać własnym umysłem, a nie przez szkła okularów poprawności politycznej czy moralnej, na pewno znajdzie dla siebie coś ciekawego. Ciekawe filmy, aczkolwiek też z ich wielkością i wybitnością mógłbym polemizować.

gramin

"Tak się jednak składa, że akcja zarówno Kaliguli, jak i Ars Amandi (innych nie widziałem) dzieje się w starożytnym Rzymie, gdzie stosunek do seksu był zupełnie odmienny i bardziej swobodny od kołtuńskiego i pełnego hipokryzji stosunku wprowadzonego do Europy przez chrześcijaństwo. "

Halina mam zawał... Polecam sięgnąć do literatury i poczytać trochę historyków. Stosunek do seksu w Rzymie poza warstwą zdegenerowanej arystokracji nie był z dzisiejszego punktu widzenia w żaden sposób gorszący. Twierdzenie, że chrześcijaństwo dokonało na tym polu jakiejś szczególnej rewolucji nie znajduje żadnego uzasadnienia w źródłach. Hipokrytą mozna nazwać cesarza Oktawiana lekko szafującego wyrokami wygnania za niewielkie objawy rubaszności biorącego przy tym udział w orgiach i orgietkach. Tak samo zresztą jak papieży z czasów pornokracji. Nie ma tu żadnej różnicy.

grafzero

Halina...jak już chcesz zabłysnąć. Tego o Rzymie nie będę komentował. Równie dobrze mogłeś podać przykłady jak to młodzież weszpolska przeprowadza staruszki przez ulice

rezzou

Helena. Nie mogę Cię czytać, bo popełniam te same błędy. Zupełnie jak na drodze za złym kierowcą...

rezzou

Osobowość wieloraka to straszna choroba.

grafzero

To proszę mi jeszcze powiedzieć, czy akcja wspomnianych filmów Borowczyka dzieje się w środowisku tzw. "zdegenerowanej arystokracji", czy "zwykłego ludu"? Odpowiedź na pytanie pozwoli ustalić, czy jego filmy starają się zwyczajnie szokować dla samego szokowania, czy też - tak jak to napisałem wcześniej - "oddawać stan rzeczywisty".

Na marginesie. Nie jestem znawcą starożytnego Rzymu, wiem jednak, że chrześcijaństwo wprowadziło zupełnie inny stosunek do ciała, niż ten obowiązujący w starożytności. Głównie jest to zasługą św. Augustyna, który w młodości prowadził dość hulaszczy tryb życia, a po przejściu na chrześcijaństwo - pod wpływem neoplaotnizmu - zaczął przejawiać pewnego rodzaju fobie związane ze swoim ciałem. Tymi swoimi fobami zaraził niestety całe chrześcijaństwo.

gramin

Przecież odnoszę się do fragmentu Twojej wypowiedzi nie do "Ars Amandi". Do filmów Borowczyka nic nie mam.
Ehhhh... biedny, biedny Augustyn - polecam przeczytać jego "Wyznania" ten "hulaszczy" tryb życia to posiadanie całej jednej kochanki i próby stworzenia komuny filozoficznej. No chyba, że masz na myśli okres jeszcze wcześniejszy (afrykański) o którym wiadomo tyle co nic.
Jaki stosunek do ciała obowiązywał w starożytności? W Grecji? W Rzymie? W Egipcie? Mówimy o czasach w których heterę Fryne sądzono za rozwiązłość? O czasach w których za Ars amandi zesłano Owidiusza na wygnanie?
Zmiany mentalności w Europie przebiegały zupełnie inaczej niż nam się to dziś wydaje - ciało w średniowieczu stanowiło bardzo istotny element filozofii i wbrew pozorom poza literaturą dewocyjną, która poza klasztorami raczej rzadko padała na podatny grunt, nie było gnojone czy spychane na margines. Bez tego nie mielibyśmy nigdy ani Chaucera ani Villona.

grafzero

Ależ ja nie chciałem wcale powiedzieć, że przyszło chrześcijaństwo i od razu wszystko się zmieniło, łącznie ze stosunkiem do ciała. Proces był stopniowy i wywody "uczonych mężów" trafiały do ludu z oporami, co nie zmienia faktu, że chrześcijaństwo zmieniło sposób podejścia do ludzkiej seksualności. Owidiusz został skazany na wygnanie, ale jego dzieło mogło powstać. Nie kojarzę, aby podobne dzieła powstawały w średniowieczu. Za to pojawiły się procesje biczowników. Generalnie seks -zgoda, że w kręgach kościelnych - zaczął być dość jednoznacznie kojarzony z szatanem.
To o czym piszesz, czyli brak "gnojenia, czy spychania na margines" ludzkiej cielesności jest głównie "zasługą" tego, że chrześcijaństwo - w przeciwieństwie do islamu - nigdy nie było religią "totalną". W Europie nigdy nie udało mu się wyrugować z kultury elementów pogańskich. Dlatego na przykład w czasach wiktoriańskiego wzmożenia religijnego w Wielkiej Brytanii, z jednej strony seks był uważany za coś obrzydliwego, z drugiej zaś we wschodnim Londynie działały setki prostytutek. Ten schizofreniczny rozdźwięk między oficjalną nauką Kościoła, a tzw. realnym życiem to jednak temat na dłuższą rozprawkę.
W moim pierwszym poście chciałem jedynie zwrócić uwagę na to, że BARTOSH_ ocenia film kierując się wyłącznie pobudkami ideologicznymi. Ideologia ta ma zaś swoje źródło w religii.

gramin

1) Co ma wspólnego wiktoriańska Anglia z Kościołem, skoro od kilku wieków była już poza nim? Zresztą ta schizofrenia o jakiej piszesz jest akurat prawdziwa i niezwykle fascynująca. Rodzi bowiem wiele ciekawych problemów np. powszechne przekonanie, że kobieta nie przeżywa orgazmu doprowadziło do zupełnego zaniknięcia w Anglii miłości lesbijskiej. Zresztą ów gorset obyczajowy to przecież cała Europa XIX wieku nie tylko Brytania - ma on niestety początki zupełnie laickie bo... pochodzace z rewolucyjnej Francji, a przejęte później przez władze "restauracyjne". Jeśli przeczytasz np. "Bel-Ami" Maupassanta to zobaczysz jak w laickiej i antyklerykalnej Francji policja wchodzi z butami do łóżek małżonków. Kościół nie miał tu nic do powiedzenia.
2) Procesje biczowników zostały przez Kościół bardzo szybko potępione i były traktowane jako niebezpieczne sekty (zresztą zupełnie słuszne).
3) Które dzieło Owidiusza mogło powstać? Na wygnaniu pisał grzeczne "Listy z Pontu" i "Żale".
4) Jak to nie kojarzysz takiej literatury średniowiecznej? Przecież Owidiusz był olbrzymią inspiracją dla ówczesnych twórców. Co z "Powieścią o róży"? Co z "Livre du Coeur d'amour épris"? A twórczość Raimbauta de Vaqueiras czy Piera Vidala? Nie będę już wspominał o takich sprośnych historyjkach, jak o pewnym trubadurze i jego rozważaniu na temat stanu owłosienia łonowego dam dworu. To były normalnie funkcjonujące utwory i nikt nie robił z tego tytułu ich twórcom zbyt wielkich problemów. No chyba, że problemem nazwiesz nawrócenie jednego z tych śmieszków przez św. Franciszka.
5) Z tym islamem to też przesada - islam nigdy przecież nie wyrugował z siebie pogaństwa. Jeśli poczytasz poezję arabską albo nawet wczesnoturecką to zobaczysz, że wątki pogańskie są tam znacznie silniejsze niż islamskie. Poza dostojnikami arabskimi a później tureckimi islam nie cieszył się jakąś specjalnie wielką popularnością - jego przewaga nad pogaństwem to dopiero XVI wiek.

grafzero

Ok. Szczegółowością wiedzy bijesz mnie na głowę. Zakładam, że być może nie miałem (nie mam) racji. Całe życie się uczę czegoś nowego i nie mam problemu z korektą moich przekonań, jeżeli okażą się nietrafne.
Problem polega jednak na tym, że operując jednostkowymi przykładami da się udowodnić nieomal wszystko. Widziałem już próby udowadniania prawdziwości reinkarnacji na podstawie wyrwanych z kontekstu cytatów z Biblii.
Moje pytanie brzmi. Czy chcesz mi powiedzieć, że chrześcijaństwo nie wniosło niczego nowego, jeżeli chodzi o stosunek do ludzkiej seksualności? Że od czasów starożytnych na dobrą sprawę mieszkańcy Europy mają podobny pogląd na własne ciało?
Psychologia zna takie pojęcie jak Gestalt, czyli całościowe ujęcie jakiegoś zjawiska. Całość, Gestalt, jest czymś więcej, niż wyłącznie sumą części.
Postawiłem tezę, że opinia BARTOSH_ jakoby filmy Borowczyka adresowane były do zboczeńców i dewiantów ma swoje podłoże w jego religijności. To jest sedno sprawy. Dzieląc włos na czworo i zarzucając dyskutantów stertą szczegółów gdzieś po drodze owo sedno się gubi.

Poza tym zakładam, że jako osoba inteligentna w sposób świadomy dokonujesz pewnej manipulacji. Nie możesz utożsamiać chrześcijaństwa z KK. Wiktoriańska Anglia była poza KK, ale bynajmniej nie była poza chrześcijaństwem. Anglikanizm w XIX wieku miał się tam nadzwyczaj dobrze.

gramin

"Czy chcesz mi powiedzieć, że chrześcijaństwo nie wniosło niczego nowego, jeżeli chodzi o stosunek do ludzkiej seksualności?"
Jeśli tak stawiasz pytanie to odpowiedź brzmi tak. Nie wniosło niczego nowego. Takie tendencje był widoczne w Europie już wcześniej - np. oskarżenia wobec Cezara natury obyczajowej (jego "pożycie" z królem Jugurtą - o ile dobrze pamiętam). Także penalizacja pewnych zachowań została przejęta z antyku. Zmiany w Europie oczywiście zachodziły i zachodzą - podam przykład naszego kraju. Swoboda obyczajowa I Rzeczypospolitej zostaje zastąpiona ciasnym gorsetem XIX wieku. Polecam w tym celu książki Agnieszki Lisak (autorki o raczej lewicowych poglądach), która wykazuje że wpływ chrześcijaństwa na obyczajowość był znikomy. Zmiany wynikały z innych przyczyn.
Chciałbym zwrócić też uwagę na jeden dość prozaiczny fakt, który pomija wielu badaczy. Otóż główne "ośrodki" rozwoju świata antycznego to przede wszystkim Grecja, Rzym, Egipt i Bliski Wchód. Tymczasem średniowiecze to Francja, Niemcy i Wielka Brytania (wybacz współczesne określenia chodzi mi tu o geografię). Jaka jest różnica pomiędzy jednym i drugim? Przede wszystkim klimat :) A to pierwszy czynnik do zasłaniania ciała :)
Trudno mi powiedzieć co stoi za BARTOSCH_ - obstawiałbym raczej prywatne preferencje seksualne.
Co do anglikanizmu to chyba źle Cię zrozumiałem. Napisałeś bowiem "Dlatego na przykład w czasach wiktoriańskiego wzmożenia religijnego w Wielkiej Brytanii, z jednej strony seks był uważany za coś obrzydliwego, z drugiej zaś we wschodnim Londynie działały setki prostytutek. Ten schizofreniczny rozdźwięk między oficjalną nauką Kościoła, a tzw. realnym życiem to jednak temat na dłuższą rozprawkę." z czego wywnioskowałem, że łączysz Kościół z wiktoriańską Anglią. Wprawdzie jedno i drugie to chrześcijaństwo, ale juz podejście do obyczajowości odmienne - nie słyszałem żeby ktokolwiek w kościele katolickim usuwał z Biblii "Pieśń nad pieśniami" (mam na myśli oczywiście wydania pełne). W Anglii wiktoriańskiej takie wydania były dość popularne.

grafzero

Dziękuję za odpowiedź. Myślę, że to wyczerpuje temat. Cóż, wygląda na to, że będę musiał zweryfikować moje przekonania na temat wpływu chrześcijaństwa na sferę ludzkiej seksualności ;)
Swoją drogą, to cieszy mnie, że są jeszcze w internecie miejsca gdzie można kulturalnie podyskutować i nauczyć się czegoś nowego.

BARTOSH_

Brawo, podziwiam spokojną i rzeczową argumentację. Tylko jak kolega chce przekonać zatwardziałych onanistów? No i tych od ultraprawicowych pederastów? T orka na ugorze.

Lukasz7890

On był geniuszem? wolne zarty.

mkbranik

Dziwne jest to jak mało doceniany jest w Polsce. Po przeczytaniu kilku anglojęzycznych tekstów na temat kina eksperymentalnego jestem mile zaskoczona tym, że w każdym z nich pojawiło się nazwisko Borowczyka.

mkbranik

Fantastyczne plakaty filmowe a i nawet propagandowe - z poczuciem humoru, ciekawe, narysowane nie bez talentu - vide propagandówki z okolic lat 40/50, cykl Nowa Huta...
Razem z Lenicą otworzyli nowy rozdział w animacji na skalę światową dzięki czemu nie można dzisiaj mówić o animacji (czy to w Moskwie, czy to w NY, czy w Madrycie) bez wspomnienia o nich, a co za tym idzie o Polsce.
Interesujące krótkie metraże filmowe ("Rosalie", "Miłość, potwór wszechczasów").
Filmy? Nierówne : ). Bardzo mi się podobają w warstwie operatorskiej, kadry są bardzo "malarskie" i ciekawie skomponowane z muzyką- przede wszystkim klasyczną. Jeżeli chodzi o dialogi/scenariusz to trochę niestety wypada tu słabiej. Erotyka nie jest w moim odczuciu kręcona w sposób pornograficzny z tego co widziałem. W Bestii mamy to podane troszkę w stylu "gore", mnie akurat... bawiło :), w Dziejach grzechu bardzo zgrabnie i elegancko, można oglądać z rodzicami/dziadkami ;) (w przeciwieństwie do filmów Kieślowskiego gdzie "sceny" są bardzo bezpośrednie...).
Czy był geniuszem? Gdyby się zajął tylko sztuką malarską/rysowniczą, lub tylko animacją- dzisiaj byśmy go za geniusza uznawali.

spiwi

Otóż to dlatego zarzucano mu, że rozmieniał się na drobne i nie potrafił się skupić na jednej rzeczy. Dlatego tęż nie stał się wybitnym malarzem czy rysownikiem. Jak dla mnie był tzw. człowiekiem renesansu bowiem posiadł liczne zainteresowania i w każdym z nich odcisnął swoje piętno. W każdej dziedzinie sztuki charakteryzował się swoim własnym stylem!

Erotyk nie jest filmem porno i nie mozna stawiać tego na równi! Ktoś kto tego nie rozumie coż jest trochę ograniczony w tematyce cielesności. Niestety nie każdy rozumie, że ciało jest również sztuką, a nagość jesli ukazywana subtelnie i nie bezpośrednio obnażająca akty seksualne pretenduje do miana sztuki przez duże S.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones