Recenzja filmu

Samowolka (1993)
Feliks Falk
Robert Gonera
Aleksander Gawek

"Dzięki moim dobroczyńcom... dzięki panom rezerwistom"

Do początku lat dziewięćdziesiątych słowo "wojsko" kojarzyło się głównie z martyrologicznymi produkcjami poprzednich dekad traktujących o męczeństwie Polaków w czasie zaborów tudzież w okresie II
Do początku lat dziewięćdziesiątych słowo "wojsko" kojarzyło się głównie z martyrologicznymi produkcjami poprzednich dekad traktujących o męczeństwie Polaków w czasie zaborów tudzież w okresie II Wojny Światowej. Wraz z nadejściem III Rzeczypospolitej okazało się jednak, że prawda o rzeczywistości w polskiej armii była przez lata skrzętnie ukrywana i odbiegała od stereotypowego wizerunku nakreślonego przez poprzedni ustrój. Walnie przyczyniło się do tego środowisko artystyczne. W 1990 roku nieznany nikomu zespół rockowy Emigranci wydał singiel "Na falochronie" zawierający pamiętne wersy, tj. "Muszę już iść, na rozkaz zostawić cię, na rozkaz spać i jeść, i odliczać każdy dzień". Piosenka okazała się tak dużym przebojem, że grupa postanowiła nagrać cały album (tak powstała "Rosja i Ameryka"). W roku kolejnym Władysław Pasikowski nakręcił "Krolla", w którym liczba przekleństw przekraczała bodaj wszystkie poprzednie filmy sensacyjne razem wzięte. Wreszcie w 1993 r. Feliks Falk, autor takich dzieł jak "Wodzirej", "Był jazz" czy "Idol", postanowił odejść od tematyki swoich poprzednich produkcji. Tak powstał "krótki" (bo "zaledwie" godzinny) film telewizyjny, w którym akcja rozgrywa się w ciągu kilku dni w pewnej jednostce wojskowej (najprawdopodobniej podwarszawskiej).

Fabuła "Samowolki" jest zwięzła i obraca się wokół grupy młodych żołnierzy, a konkretnie – starych i nowych. Ci pierwsi to tzw. ogony, wicerezerwa (wicki), dziadki i wreszcie sama rezerwa. Oni wszyscy służą na kompanii od jakiegoś czasu i faktycznie sprawują władzę. Ci drudzy to koty, świeżo przybyli, których na wstępie zapoznaje się z "regulaminem" jednostki – czyli tak zwaną falą (nie będę wnikał w szczegóły żargonu żołnierskiego, w tym celu polecam leksykon wojskowych terminów autorstwa Pepe Piaseckiego). Na początku filmu poznajemy trójkę głównych bohaterów, Kowalskiego (Robert Gonera), Michalaka (Aleksander Gawek) i Kindera (Paweł Iwanicki), którzy z miejsca dowiadują się o najstarszym z rezerwistów, Tygrysie, byłym kryminaliście. Dostają przy tym zeszyty z całą gamą przepisów, nakazów i zakazów, których koty muszą bezwzględnie przestrzegać. Bardzo szybko młodzi żołnierze przekonują się, że ich starsi koledzy nie kłamali – oficjalny wojskowy regulamin jest łamany na każdym kroku, o czym doskonale wiedzą dowódcy jednostki i ich przełożeni. Główni bohaterowie próbują interweniować u sierżanta Kufla, który jednak nie widzi problemu – okazuje się nawet, że taki stan rzeczy jest mu na rękę. Kinder przestaje się stawiać dowiedziawszy się, że jego dziewczyna jest w ciąży. Michalak nie jest w stanie aktywnie sprzeciwić się szykanom i poniżaniu jego i jego kolegów. Kowalski dostaje kolejne ostrzeżenia, ale postanawia do końca stawiać opór rezerwie. Feralnego dnia on i Michalak wychodzą na samowolkę na spotkanie z Anką, dziewczyną Kowalskiego, i jej koleżanką. Niestety o ich samowolnym wyjściu dowiaduje się Tygrys, który akurat uczestniczy wraz z innymi rezerwistami w libacji z okazji wyjścia do cywila. Postanawia się zemścić na niesubordynowanych kotach…

Aktorstwo stoi na bardzo wysokim poziomie, mimo opinii niektórych pseudokinomanów, zarzucających aktorom, że cały czas grają w ten sam sposób. Życie w koszarach jest bowiem monotonne i uporządkowane – choć ów "porządek" różni się od wyobrażenia świeżo upieczonego szeregowca. Reguła jest prosta: starsi żołnierze wydają rozkazy, młodsi słuchają i wykonują je. Tym bardziej sugestia, że aktorzy powinni dać z siebie więcej, co najmniej dziwi. W "Samowolce" wystąpiło wielu aktorów, znanych obecnie z seriali lub produkcji fabularnych, m.in. późniejszy Skrzetuski, czyli Michał Żebrowski, jeden z nowych ulubieńców Machulskiego, Robert Więckiewicz czy Bartosz Żukowski. W rolę "wicka" Dziuby wcielił się Tomasz Łysiak, syn Waldemara, dziennikarz znany przede wszystkim z audycji DeDektyw Inwektyw w radiu WAWA. Dzięki "Samowolce" wielbiciele jego talentu mogą usłyszeć prawdziwy głos Dedektywa. Oprócz młodych, stawiających pierwsze kroki w aktorstwie, możemy w filmie zobaczyć również aktorów z większym bagażem doświadczeń, m.in. nieżyjącego już Krzysztofa Zaleskiego czy Zbigniewa Suszyńskiego. Jeśli chodzi o grę aktorską, bez wątpienia nie mamy powodu się wstydzić. Najbardziej może się podobać Gonera i Jakus, czyli Kowalski i Tygrys, ale inni również spisali się co najmniej przyzwoicie.

Film nie obfituje może w głębię psychologiczną, nie dostarcza może wielu symboli, kilka rzeczy jest jednak wartych odnotowania. Nazwisko głównego bohatera nie jest przypadkowe – Falk chciał pokazać los przeciętnego "kota", dlatego nazwał go po prostu Kowalski. Każdy w tych czasach (wojsko zawodowe istnieje w Polsce od stosunkowo niedawna) mógł doświadczyć tego, co bohaterowie "Samowolki". Nazwisko zastępcy dowódcy kompanii (Kufel) również może sugerować jego skłonność do alkoholu – co obrazuje jedna ze scen. Myślę, że gdyby do wydania DVD dołączono by angielskie napisy, na Zachodzie film zyskałby większą sławę. "Samowolka" jest bowiem dziełem uniwersalnym, mimo że nie trwa dwóch godzin i nie odwołuje się do historii Europy czy Stanów Zjednoczonych – a zaledwie Polski. W 2002 roku obraz Feliksa Falka zajął wysokie 7. miejsce w plebiscycie "Polityki" na najlepszy polski film telewizyjny (zwyciężył "Niespotykanie spokojny człowiek" Stanisława Barei). Jednocześnie uważam "Samowolkę" za jeden z najlepszych polskich filmów społecznych, kontrowersyjny tylko dlatego, że ukazuje prawdziwe życie poborowych w polskiej armii. Nie każdy szeregowy doświadczył "kręcenia wora" czy "pompek na suficie", ale praktycznie zawsze istniała fala, która, w mniejszym lub większym stopniu "zalewała" nowych żołnierzy. Niemal każdy miał wybór: iść falowo lub regulaminowo. Wyboru więc tak naprawdę nie było.

Polecam ten film nie tylko tym, którym udało się uniknąć służby wojskowej i chcą się przekonać, jaka ich ominęła "przyjemność". Dzieło Falka opowiada o Polsce, o naszej mentalności, o tym, jak bardzo polityczne może być wojsko i jaka hierarchia panuje w jednostkach.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones