Recenzja filmu

Krwawy sport (1988)
Newt Arnold
Jean-Claude Van Damme
Leah Ayres

"Fight to Survive" - walcz, aby móc przeżyć

"Krwawy sport" to film, do którego mam ogromny sentyment. Mogę nawet powiedzieć, że poniekąd się na nim wychowałem. Takich produkcji, drodzy kinomani, się nie zapomina. Nawet pomimo upływu lat i
"Krwawy sport" to film, do którego mam ogromny sentyment. Mogę nawet powiedzieć, że poniekąd się na nim wychowałem. Takich produkcji, drodzy kinomani, się nie zapomina. Nawet pomimo upływu lat i rozwoju kinematografii obraz Newta Arnolda na zawsze pozostanie dla mnie klasykiem i prekursorem filmów opartych na wschodnich sztukach walki. "Krwawy sport" opowiada o Franku Duksie, który jest obecnie kapitanem amerykańskiej armii. Nasz bohater postanawia złożyć hołd swojemu Sensei (mistrzowi), który niegdyś wybaczył mu włamanie do domu i próbę kradzieży, symbolicznej dla rodziny Tanaki, katany. Frank, składając wizytę staremu Japończykowi, obiecuje wynagrodzić włożony trud w jego wychowanie i przekazanie wiedzy o wschodnich sztukach walki, biorąc udział w nielegalnym turnieju, organizowanym corocznie w Hongkongu, Kumite... Pomimo wielu niedociągnięć scenariusz "Krwawego sportu" to kawał solidnej roboty, jak na lata osiemdziesiąte. Nie jest zagmatwany, a nawet czasami sprawia wrażenie dość płytkiego, lecz przecież nie on jest najważniejszym elementem w tego rodzaju filmach. Ludzie żyjący w latach osiemdziesiątych nie oczekiwali od kina ambitnych produkcji z górnolotnymi dialogami bądź Bóg wie jakim scenariuszem. Najważniejsza była dla nich dobra rozrywka. W tamtych czasach pojawiało się zapotrzebowanie na niezniszczalnych bohaterów... Świadczą o tym chociażby takie produkcje jak: "Rambo", "Rocky" czy "Kobra". Jeśli więc rozpatrzymy "Krwawy sport" pod wyżej wymienionymi kryteriami, otrzymamy niemalże idealny film, spełniający większość wymagań ówczesnej publiczności. Jak sprawa ta ma się do czasów współczesnych? Różnie. Dla starszych widzów obraz na zawsze zostanie jedną z najlepszych produkcji, jakie widzieli, zaś dla młodszych, wychowanych na dziełach typu "Matrix", nudnym i śmiesznym filmidłem, z żenującym scenariuszem oraz aktorstwem. Wato również dodać, że produkcja oparta jest na faktach z życia Franka Duxa. Zainteresowanych życiorysem owego pana radzę poczekać chwilę na napisach końcowych, podczas których będziecie mogli dowiedzieć się paru ciekawostek. Główną tematyką obrazu są wschodnie sztuki walki. Jak na lata osiemdziesiąte sceny bijatyk to prawdziwy majstersztyk. Mało filmów może się poszczycić takim montażem scen podczas pojedynków. I chociaż obraz ma już swoje lata, to trudno znaleźć w współczesnej kinematografii godnego następcę "Krwawego sportu". Jedyny tytuł, jaki przychodzi mi do głowy, to "Ong Bak". Ale w tym filmie mamy więcej efekciarstwa... to już nie to samo. Im więcej oglądam dzieł z lat 80-tych, tym bardziej zaczynam dochodzić do konkluzji, iż współcześnie nie tworzy się takich soundtracków, co kiedyś. Domeną produkcji z tamtych lat była zawsze rewelacyjna muzyka. To samo tyczy się "Krwawego sportu". Motyw przewodni, "Fight to Survive", autorstwa Stana Busha, to po prostu coś świetnego. Zastosowana tutaj muzyka idealnie oddaje uczucia i emocje, które akurat przeżywają nasi bohaterowie. Jest nastrojowa i stwarza niecodzienny klimat. Swoją drogą polecam każdemu zapoznanie się z soundtrackiem do "Krwawego sportu", ponieważ dzięki owej muzyce możemy się wyciszyć i poddać refleksjom. Nie wiem, czy to akurat było zamierzone, lecz film może pełnić również funkcję wychowawczą. Któż z nas, będąc kiedyś dzieckiem, nie chciał być takim Frankiem Duxem i znać sztuki walki? Obraz może dobrze wpływać na psychikę dziecka i uczyć podstawowych spraw: szacunku, oddania czy sprawiedliwości. Najmniej udanym elementem produkcji jest aktorstwo, przeciętne i nie wyróżniające się niczym szczególnym. Lecz przecież tak naprawdę stanowi one tło do kolejnych walk i akrobatycznych opisów aktorów. Już dawno twierdziłem, że Jean Claude van Damme czy Bolo Yeung to nie aktorzy typu Johnny Depp bądź Harrison Ford. To karatecy, a ich filmy w większej mierze opierają się na przedstawieniu sztuk walki. Należy na to zwrócić uwagę podczas oceny ich aktorstwa, po którym, w takim wypadku, nie możemy się spodziewać zbyt wiele. "Krwawy sport" mimo wszystko to według mnie udana produkcja warta uwagi, choćby ze względu na przedstawione w nim sztuki walki. Mi osobiście omawiany film zapewnia dobrą rozrywkę i poprawia humor po kolejnym trudnym i nudnym dniu w szkole.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Któż nie miał okazji obejrzeć "Krwawego sportu" w jednej z naszych ukochanych stacji telewizyjnych.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones