Recenzja filmu

Przeklęta (2005)
Wes Craven
Christina Ricci
Jesse Eisenberg

"Gryznąć" - jak to łatwo powiedzieć... czyli, po co mnie to?

Co Waszym zdaniem powstanie ze skrzyżowania pojedynczych wątków z filmów takich jak "Mulholland Drive" i "American Beauty"? Dorzućcie do tego jeszcze próbę utrzymania "elmstreetowskiego" klimatu
Co Waszym zdaniem powstanie ze skrzyżowania pojedynczych wątków z filmów takich jak "Mulholland Drive" i "American Beauty"? Dorzućcie do tego jeszcze próbę utrzymania "elmstreetowskiego" klimatu i Christinę Ricci w roli głównej. Pojęcia nie mam, co sobie zbudowaliście z tej lekko nienormalnej kompilacji, ale prawidłowa odpowiedź to "Cursed". Wracamy do korzeni... Horror, thriller. Jak to dumnie brzmi. Niestety w tym przypadku zdecydowanie na wyrost. Hollywoodzkie horrory stają się coraz bardziej hmm... śmieszne? A może jednak żałosne? Trudno się tak naprawdę zdecydować na jedno konkretne słowo (trudno znaleźć adekwatne wyrażenie...). Film ten popełnił nie kto inny jak sam Wes Craven. Tak... To ten sam pan od "Krzyku" czy "Koszmaru z ulicy Wiązów". Aż wierzyć się nie chce, że twórca można śmiało powiedzieć już kultowych obrazów zrobił taki błąd. Kevin Williamson, który jest autorem scenariusza do "Przeklętej" (patrz druga i trzecia część "Krzyku") również mu towarzyszy. Zaczynając oglądać "Cursed" myślałem sobie, że to tylko czysta formalność – film skazany jest na sukces. Jak to się czasem można pomylić. Niby jest jakiś wypadek, są jego konsekwencje w postaci ofiar, pojawiają się wilkołaki, zagryzają i rozszarpują ludzi... No i co z tego? No tak właściwie to nic... Jak bardzo lubię Christinę Ricci ("Monster", "Zgromadzenie") tak bardzo ta produkcja jest nieudana. I naprawdę tutaj nawet urok i wdzięk odtwórczyni głównej roli na nic się nie zda. Spodziewałem się emocji na miarę "Krzyku", niepokoju ulicy Wiązów, finezji w przedstawianiu scen i budowaniu napięcia wzorem "Węża i tęczy", a dostałem młodzieżową komedię horrorem podszytą, z kilkoma mocniejszymi scenami, bez polotu i zaskoczenia. Nad tym filmem już od początku ciążyło "przekleństwo". Różne sceny zostały wycięte z powodu kłopotów z produkcją. Jeden z pierwszoplanowych aktorów postanowił zrezygnować, ponieważ nie podobało mu się, jak scenarzysta potraktował odtwarzaną przez niego postać (w ogóle nie umieszczono tego w scenariuszu). Problemy były tak wielkie, że trzeba było nakręcić ponownie więcej niż połowę filmu, a jego premiera została przełożona o ponad rok... Jak widać wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że ten projekt w ogóle nie dojdzie do skutku. Niestety zmarnowano wiele czasu i masę pieniędzy. A jaki z tego morał? Ano taki, że tylko w Hollywood wilkołaki potrafią pokazać Wam środkowy palec...
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kiedy w 1996 na ekrany kin wchodził <a... czytaj więcej
Dominik Kubacki

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones