Recenzja wyd. DVD filmu

Sprawa zamknięta (2011)
Dito Montiel
Channing Tatum
Al Pacino

"Uśpieni" dla ubogich

Rzut oka na okładkę "Sprawy zamkniętej", szybkie kojarzenie faktów, zgrzyt trybików pracujących pełną parą w mózgu i sygnał ostrzegawczy rozrywający powietrze niczym dźwięk syreny okrętowej
Rzut oka na okładkę "Sprawy zamkniętej", szybkie kojarzenie faktów, zgrzyt trybików pracujących pełną parą w mózgu i sygnał ostrzegawczy rozrywający powietrze niczym dźwięk syreny okrętowej zwiastującej nadciągające nieuchronnie zagrożenie – takie uczucia mogą towarzyszyć obeznanemu we współczesnej kinematografii widzowi po ujrzeniu plejady gwiazd wypełniających produkcję Dito Montiela. Nazwiska typu Tatum, Binoche, Holmes oraz Liotta i Pacino to rozpoznawalne marki. Obecność ostatniej dwójki aktorów na liście płac nie pozwala jednak zmrużyć oka w błogiej nieświadomości. Niedawne ekranowe wyczyny obu Panów zakrawają na niesmaczny żart, wskazujący na stopniowe rozmienianie się na drobne. Czy "Podwójne uderzenie" ze strony weteranów kina gangsterskiego pod wodzą Montiela będzie trzęsieniem ziemi czy okaże się zaledwie lekkim podmuchem wiatru?

Główny bohater opowieści to młody funkcjonariusz policji Jonathan White (Tatum). Nieopierzony stróż prawa zostaje wysłany do odbycia służby w cieszącej się zasłużenie złą sławą dzielnicy Queens. Okazuje się, iż powrót do miejsca w którym dorastał przywróci do życia nie tylko sentyment, ale również wspomnienia… Wspomnienia zbrodni, w którą młodziutki wówczas "Mleko" był zamieszany. Gdy policjant zaczyna otrzymywać anonimowe listy przypominające mu o błędach przeszłości, White zmuszony zostanie do rozliczenia się zarówno z tym co było, jak i z tym, co nieuchronnie nadejdzie…

Konstrukcja fabularna "Sprawy zamkniętej" ma kilka punktów stycznych z kultowym filmem "Uśpieni". Tajemnicza przeszłość protagonisty, brud niespokojnego sumienia i motyw molestowania nieletnich to wątki przypominające tytuł sprzed dobrych 12 lat. Jednak we wspomnianym klasyku snuta opowieść o grupie dorosłych osób rozliczających się z powracającą w koszmarach przeszłością wciągała swoją narracją, mocnymi charakterami oraz wspomnieniami z naznaczonych molestowaniem lat dziecięcych. W "Sprawie zamkniętej" zabrakło wspomnianego kunsztu, miast oniryczności otrzymaliśmy zwykłą ekranową nudę. Co prawda ukazanie dorastania White’a w środowisku patologicznym, w którym zbrodnia stanowi szarą codzienność jest mocnym elementem obrazu Montiela, niemniej tempo wydarzeń (zwłaszcza w życiu dorosłego Jonathana) jest zbyt ślamazarne, do tego nie służy misternemu budowaniu klimatu, który to jest obecny w ilościach szczątkowych.

Owszem, twórcy filmu starali się podjąć tematykę osaczenia głównego bohatera przez demony przeszłości, jednak poza wspomnianymi przebłyskami z brutalnego dzieciństwa protagonisty i jego znajomych, owa sztuka niezbyt im się udała. Dodajmy do tego absurdy (drobne, aczkolwiek rażące) typu małe pręgi na nosie po poważnej kolizji samochodowej czy samo zakończenie żywcem wyjęte ze "Wściekłych psów" Tarantino i mamy przykład kina odtwórczego, stanowiącego ubogiego kuzyna (takiego bez zębów, z glutem zwisającym do pasa) dystyngowanego protoplasty w postaci "Uśpionych".

Plejada gwiazd spisuje się w filmie nad wyraz dobrze, jednak smuci obecność takich uznanych nazwisk jak Pacino czy Liotta w obrazie niezbyt wysokich lotów. Szczególnie przerażające są ostatnie artystyczne dokonania tego pierwszego (przeżałosna autoparodia w nieśmiesznym "Jack and Jill"), ukazujące powolny upadek legendy. Do występów Liotty w niskobudżetówkach kinomani zdążyli się już przyzwyczaić, zatem jego kreacja w kolejnym średnich lotów filmie nie zaskakuje... niestety. Niemniej aktorzy dobrze odegrali swoje role, szkoda tylko, iż w obrazie ze wszech miar przeciętnym.

Tytułem dygresji, produkcja Montiela to oklepana kalka kilku innych filmów (a zwłaszcza "Uśpionych"), pod każdym jednak względem gorsza od oryginałów. Powolna narracja wprawia widza w stan uśpienia, a chyba nie w taki sposób twórcy chcieli nawiązać do klasyka z De Niro, Pittem, Hoffmanem i Baconem. Udało się zbliżyć do niego jedynie liczbą znanych nazwisk, gubiąc po drodze gatunkowy ciężar opowieści. Najzwyklejszy średniak.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones