Recenzja wyd. DVD filmu

Nieśmiertelny (1986)
Russell Mulcahy
Christopher Lambert
Roxanne Hart

(Niekoniecznie) zabójczy upływ czasu

Nadrabianie filmowych zaległości w pozycjach kultowych to ciężki kawałek chleba. Oglądanie produkcji sprzed wielu lat wymaga czasem przymknięcia oka na niedostatki w sferze wizualnej, co może
Nadrabianie filmowych zaległości w pozycjach kultowych to ciężki kawałek chleba. Oglądanie produkcji sprzed wielu lat wymaga czasem przymknięcia oka na niedostatki w sferze wizualnej, co może okazać się zadaniem ponad siły niektórych kinomanów. Po bagatela 17 latach od kinowej premiery "Nieśmiertelnego", w końcu i mnie przyszło dogłębnie zapoznać się z szeroko rozpoznawalnym klasykiem. Oczywiście, dzięki wielokrotnym emisjom w/w hitu w naszej rodzimej telewizji, znałem powierzchownie linię fabularną filmu oraz głównych aktorów, niemniej reszta potencjalnych zalet produkcji ukryta była za mgłą niewiedzy... do niedawna. Czy "Nieśmiertelny" wygrał walkę z czasem, okazując się pozycją godną polecenia pomimo parunastu lat na karku?

Connor MacLeod (Christopher Lambert) to dzielny wojownik zamieszkujący górzyste tereny Szkocji. Niestety, pewnego dnia w jednej z bitew zostaje śmiertelnie ugodzony mieczem, w wyniku czego znajduje się na krawędzi śmierci. Ku zaskoczeniu najbliższych, Connorowi udaje się powrócić do zdrowia w mgnieniu oka, czym wzbudza przerażenie w całej wiosce. Wygnany pod zarzutem diabelskiej natury, trafia do spokojniejszej osady, gdzie poznaje miłość swego życia. Los chce, że zaskoczonemu MacLeodowi wizytę składa ekscentryczny Ramirez (Sean Connery), świetny szermierz o egipskich korzeniach. Zdradza on Connorowi, iż obydwoje należą do grupy nieśmiertelnych, których życia pozbawić może jedynie dekapitacja. Wspomniani nieśmiertelni rywalizują ze sobą o miano jedynego, który otrzyma nagrodę za swe trudy. Niestety, okrutny i brutalny Kurgan (Clancy Brown) stopniowo eliminuje kolejnych konkurentów, niebezpiecznie zbliżając się do MacLeoda. Connor, już w czasach współczesnych, zmuszony będzie podjąć walkę na śmierć i życie z gotowym na wszystko adwersarzem...

Już po samym włożeniu płytki z filmem do napędu i załadowaniu ekranu głównego, do naszych uszu dociera rewelacyjny kawałek od legendarnego zespołu "Queen", idealnie wprowadzający widza w klimat kina lat 80. Jak się okazuje, to właśnie ścieżka dźwiękowa "Nieśmiertelnego" jest jednym z jego największych atutów, dzielnie opierając się próbie czasu po dziś dzień. Takie utwory jak "Who Wants to Live Forever" do spółki z kamerą obejmującą panoramę szkockich wzgórz głęboko wbijają się w pamięć, towarzysząc widzowi nawet po zakończonym seansie.

Ogromną zaletą "Nieśmiertelnego" jest rewelacyjny w swej prostocie pomysł na legendę o rywalizujących ze sobą śmiałkach obdarzonych wiecznym żywotem, których "piętę achillesową" stanowi czerep. Dekapitacja, będąca jedynym sposobem eliminacji wroga, niemalże wymusza starcia na tradycyjne miecze, które stanowią ważny element filmu. Niestety, robiące niegdyś wrażenie pojedynki bronią białą mocno nadszarpnął ząb czasu. Rozwścieczony Krugan uderza orężem niczym maczugą trzymaną w jednej ręce, przeciwnik Connora po stracie broni zaczyna robić bezsensowne salta w tył (może to i efektowne, ale głupie jak but), zaś scena starcia pomiędzy Ramirezem i antagonistą to w dobie obecnych efektów istny koszmar (tragicznie rozpadający się mur po uderzeniach ostrzem).

W przypadku zdjęć zdecydowanie najlepiej wypadają sekwencje zrealizowane w naturalnych plenerach. Przepiękne górskie wyżyny kręcone kamerą z helikoptera obejmująca cały ogrom terenu na którym Ramirez szkoli swego młodszego podopiecznego to istna poezja. Górzyste pejzaże w "Nieśmiertelnym" przypominają co tak naprawdę było esencją kina starej daty, mianowicie brak sztucznie generowanych krajobrazów. Kiedyś ekipa filmowa, nie mając innego wyjścia, musiała naprawdę udać się do kraju kiltów i kobz, by uwiecznić piękne oblicze natury na rolkach taśmy filmowej. Dziś skończyłoby się na obecności głównych aktorów, paru rekwizytach i blue boxie w filmowym studio. W "Nieśmiertelnym" mamy zaś zapierająca dech w piersiach sekwencję treningu wśród bezkresnych połaci terenu okraszoną wspomnianą wcześniej piosenką zespołu "Queen". To właśnie takie elementy filmu stanowią ponadczasowy, bijący blaskiem klejnot w nieco zardzewiałej, zaśniedziałej i nadszarpniętej przez czas koronie.

Fabuła poprowadzona jest o tyle ciekawie, iż sceny z czasów "współczesnych" (1986 r., ghe, ghe) przeplatane są licznymi retrospekcjami z poprzednich dekad, obejmując wykwintne spotkania na dworze królewskim w Paryżu pod koniec XVIII w. (udany element komediowy) czy II wojnę światową. Świetnie ukazany został również dramat nieimającego się czasu MacLeoda, który ze względu na swój dar, był w stanie przeżyć każdą ukochaną osobę. Nieśmiertelność, dla wielu będąca nieosiągalnym pragnieniem, dla Connora stała się największym przekleństwem, odsuwając go z dala od społeczeństwa w stan wiecznego zagrożenia atakiem innych wybrańców.

Swoją drogą, zabawnie brzmi polskie tłumaczenie tytułowego zwrotu "Highlander". Trudno nie uśmiechnąć się pod nosem w momencie, gdy Kurgan obwieszcza złowrogim głosem "szukam górala!". Dzięki Bogu, na zawołanie oprycha nie wybiega Connor w kożuszku i z ciupagą pod pachą... Niestety, wiele motywów w filmie ociera się niebezpiecznie o granice kiczu i niezamierzony komizm, z osobą do przesady demonicznego Kurgana na czele. Bardzo słabo wypada scena, w której wspomniany drab porywa lubą Connora na szaleńczą przejażdżkę samochodem pod prąd, taranując przy okazji przechodniów. Istny montażowy koszmarek, który już w 86 r. musiał wyglądać nie za szczególnie, obecnie zaś budząc jedynie pusty śmiech. Z drugiej strony takie właśnie sceny budują niepowtarzalny nastrój produkcji udowadniając, iż w latach 80. widz łykał wszystko niczym szproty w oleju.

"Nieśmiertelny" stanowił również anglojęzyczny debiut Christophera Lamberta w wysokobudżetowym kinie, co niestety przejawia się w słabym aktorstwie tego ostatniego. W zestawieniu z dobrze już wówczas znanym Seanem Connerym, wcielającym się w zagadkowego Ramireza o szpiczastych wąsach i pogodnym usposobieniu, Lambert wypada mocno poniżej przeciętnej. Pierwszy Bond podszedł do swojej postaci z należytym luzem, wyciągając z roli ile się dało. Lambert, niestety, w wielu momentach gra sztywno, zaś humorystyczno-kiczowate dialogi (np. wymiana zdań na komisariacie) przepełniają czarę goryczy. Nic zatem dziwnego, iż wspomniany aktor już do końca życie pozostanie "Nieśmiertelnym", zaś na wydźwięk jego nazwiska widz momentalnie będzie miał przed oczami Szkocję, miecze i odcinanie głów. Ewentualnie na horyzoncie może pojawić się Raiden z pierwszego "Mortal Kombat", gdyż resztę występów artysta zaliczył w B i C klasowych szrotach.

Ocena dzieł obdarzonych sentymentalnym kultem to niezwykle ryzykowne zadanie. Wszelka, nawet dobrze uzasadniona, krytyka danej produkcji może wywołać oburzenie zatwardziałych fanów tytułu pragnących krwi recenzenta. Patrząc z perspektywy czasu, "Nieśmiertelny" postarzał się niemiłosiernie pod względem scen starć na miecze (z wyłączeniem końcowej fazy finalnego pojedynku), trącącej myszką scenografii (vide: walące się mury zamku) czy niektórych efektów specjalnych. Z drugiej strony, hipnotyzująca muzyka od niezawodnego Queen, niesamowite ujęcia bezkresnych terenów Szkocji czy sama historia poruszająca ciekawe dylematy sprawiają, iż pomimo upływających lat, produkcję z Lambertem i Connerym ogląda się z niekłamaną przyjemnością. Ogólnie rzecz biorąc seans z "Nieśmiertelnym" wciąż jest godny polecenia, od widza wymagane jest jednak puszczenie płazem pewnych niedostatków produkcji. "Może być tylko jeden", zakrzyknął Connor, nie wiedząc, że w kolejce czekały już kolejne sequele kinowego hitu. To już jednak temat na inną opowieść...

Ogółem: 8=/10

W telegraficznym skrócie: kultowy film oparł się upływowi lat głównie dzięki chwytliwemu pomysłowi, świetnej historii, pięknym zdjęciom oraz rewelacyjnej muzyce zespołu Queen; sceny starć na miecze strasznie trącą myszką, zaś kiczowate sceny i sztywna gra Lamberta dziś prezentują się jeszcze gorzej; mimo wszystko pozycja obowiązkowa.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Od czasu premiery kultowego "Nieśmiertelnego" minęło już ponad ćwierć wieku. Dziś, po całej masie... czytaj więcej
Prawie dwie godziny nieśmiertelności - tak mogę określić moje pierwsze wrażenia po obejrzeniu filmu. Być... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones