Recenzja filmu

Adolf H. - Ja wam pokażę (2007)
Dani Levy
Helge Schneider
Ulrich Mühe

Śmiech (z) dyktatora

Slapstikowa komedia o Adolfie Hitlerze zrobiona przez Niemców. Pomysł tyleż oryginalny co ryzykowny. Czy zabawiający się w wannie dyktator to wystarczający powód by wybrać się do kina?
Dani Levy zdobył się na rzecz niebywałą. Ten znany ze zjadliwych komedii reżyser zaproponował widzom film niebywały "Adolf H. - Ja wam pokażę". Oto po 67 latach od premiery "Dyktatora" Chaplina, kolejny twórca filmowy ma do zaproponowania fabułę ośmieszającą Hitlera. Levy potwierdził wcześniejszymi filmami, że potrafi żonglować nastrojami by osiągnąć zamierzony efekt ? chichot u widza. Dopiero co wydana na DVD poprzednia komedia Levy?ego "Siła złego na jednego" wyzwalała paroksyzmy śmiechu, gdy oglądało się zmagania dwóch braci, z których jeden miał nawrócić się na ortodoksyjny judaizm. W "Adolfie H..." obserwujemy dyktatora Niemiec w okresie schyłku jego rządów. Zniedołężniały Fuehrer przygotowuje się do przemówienia na wiecu, zagrzewającym do prowadzenia wojny totalnej. Niedyspozycje zdrowotne wodza tysiącletniej Rzeszy zmuszają, groteskowego Goebbelsa (Sylvester Groth) do szukania pomocy u Żyda. I to on ? prof. Adolf Gruenbaum ? jest faktycznym bohaterem i narratorem opowieści (co stoi w zgodzie z oryginalnym tytułem "Mój Fuehrer ? Najprawdziwsza prawda o Hitlerze"). Jego zadaniem jest wyprowadzenie Hitlera, z depresji i przygotowanie do publicznego wystąpienia, które ma porwać masy. Jako specjalista i wykładowca sztuki aktorskiej okazuje się jedynym żyjącym, który może ocalić dobre imię dyktatora. Ale jak skłonić więźnia obozu koncentracyjnego do współpracy. Zadanie Goebbelsa okazuje się arcytrudne, ale wykonalne, szczególnie, ze profesorowi Gruenbaumowi zależy na ocaleniu rodziny. Kolejny raz Ulrich Muehe (tu jako prof. Gruenbaum) pokazał aktorską klasę. Samotny Żyd prowadzi szaloną grę o uratowanie żony z dziećmi. Z drugiej strony, podejmuje się niemożliwego zadania, aby w ciągu 5 dni przywrócić witalność schorowanemu dyktatorowi. Jego metody są niekonwencjonalne. Ale dzięki nim możemy śmiać choćby ze sceny, szczekającego Fuhrera, chodzącego na czworakach. Głównym zadaniem filmu jest bowiem ośmieszenie postaci Adolfa Hitlera (co się przydaje, szczególnie po posągowym "Upadku") i to udaje się w pełni. Hitler bawiący się w wannie pływającym modelem pancernika, uprawiający seks z Ewą Braun, czy zwierzający się swemu żydowskiemu nauczycielowi z dziecięcych traum, to sceny przednie, nawiązujące do samego Chaplina. Drugim celem Levy?ego było całkowite ośmieszenie hierarchów III Rzeszy ? Goebbelsa, Himmlera, czy Speera. Narodowo-socjalistyczni dostojnicy wyglądają w filmie równie karykaturalnie, jak Hitler. Kilkakroć zostaje ośmieszona biurokratyczna paranoja Niemców, kłócących o rozkazy na pismie, opierające na skomplikowanych procedurach, a na dodatek opatrzone licznymi pieczątkami Reżyser wybrał historię fikcyjną, umiejętnie wykorzystując filmowe archiwalia ? te prywatne z Bertechsgaden i te z masowych wieców. Film jest kolejną baśnią o okrutnych czasach brunatnej dyktatury, który ? jak "Dyktator" czy "Życie jest piękne" ? będąc fantazją, pozostaje bliższy prawdy na temat szaleńców marzących o Grossdeutschland. W ten sposób Levy poniża fanatycznego przywódcę o "pustej duszy", który nie zasługuje na realistyczne ukazanie. Śmiech jest skuteczniejszą bronią antynazistowską od zaangażowanych działań na poważnie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones