Recenzja filmu

Biały cień (2013)
Noaz Deshe
Hamisi Bazili
James Gayo

Źle się dzieje w Afryce

Afryka z "Białego cienia" to konglomerat nieszczęść. Zaściankowe zabobony i wierzenia obradzają krwawym żniwem. Miastami rządzą twardą ręką lokalni gangsterzy, nie patyczkujący się z
"Biały cień" Noaza Deshego to takie kino "ostrożnie" eksperymentalne. Odpowiednia dawka roztrzęsionych kadrów i innych stylistycznych ekscentryzmów zrównoważona jest w nim przez nagłówkowy, reporterski temat. Pod impresyjną, szarpaną formą kryje się krajoznawcza ciekawostka, przegląd afrykańskiej egzotyki – mikstura gangsterskich porachunków, lokalnych czarów-marów i lamentowania nad niedolą Trzeciego Świata. Zaspokajając – z umiarem, oczywiście – snobistyczne potrzeby widzów, Deshe zarazem dostarcza im odpowiedniej dawki turystycznych przyjemności. Panu bogu święcę, diabłu ogarek?

Fundamentem opowiadanej historii jest autentyczne zjawisko, jakie ma miejsce w Afryce Wschodniej, m.in. w Tanzanii. Niezwykle pożądanym towarem są tam mianowicie... albinosi. Szamani wykupują za grube pieniądze części ich ciał, żeby sporządzać z nich amulety. Mające przynosić szczęście artefakty okupione są oczywiście krwią niewinnych ludzi, którzy padają ofiarą bandytów zajmujących się zaopatrywaniem czarowników. Taki los spotyka ojca głównego bohatera. Chłopiec o imieniu Alias również dotknięty jest bielactwem i matka postanawia wysłać go do miasta, gdzie powinien być bardziej bezpieczny. Alias rozpoczyna pracę u swojego wujka.

Afryka z "Białego cienia" to konglomerat nieszczęść. Zaściankowe zabobony i wierzenia obradzają krwawym żniwem. Miastami rządzą twardą ręką lokalni gangsterzy, nie patyczkujący się z dłużnikami w rodzaju wujka Aliasa. Dzieci zajmują się przeczesywaniem wysypisk w poszukiwaniu nadających się jeszcze do użycia odpadów cywilizacji Zachodu. Alias wyszukuje porzucone dyski twarde komputerów, ogłaszając radosnym krzykiem odnalezienie sprzętu o wyjątkowo silnych parametrach. W którymś momencie pada zdanie, że tutaj "Jezus" to takie samo angielskie słowo jak "fuck". Tymczasem Barack Obama traktowany jest niemal jak bóstwo. W Afryce sacrum miesza się z profanum, zrównane do jednego poziomu przez surowe warunki egzystencji.

Jeśli Afryka jest globalnym Innym, to na jej terytorium tworzą się układy zależności, generujące kolejnych – już wewnętrznych – Innych. Główny bohater jest na takiej niekorzystnej pozycji aż z dwóch powodów: nie dość, że jest dzieckiem, to jeszcze albinosem. Deshe opowiada w gruncie rzeczy historię o byciu outsiderem, odmieńcem. Film zaczyna się zresztą od obrazu chmur, a zza kadru dobiega do nas opowieść o marzeniu sennym wyrażającym chęć wyrwania się z tego miejsca. Sen o lataniu czy gniewne strzelanie z imitujących karabiny patyków – oto wąski margines wolności dostępny głównemu bohaterowi.

Reżyser z pasją zajmuje się przepisywaniem tej klaustrofobicznej atmosfery na język kina. Kamera trzęsie się i kadruje ciasno, w dużych zbliżeniach, często w niedoświetlonych wnętrzach. Duszno i ciemno przestaje być jedynie w sekwencjach względnej beztroski Aliasa – kiedy bawi się ze swoim kolegą albo dokonuje jakiegoś znaleziska na wysypisku. Obraz nabiera wówczas oddechu, światła, a kolory oddalają się od realistycznej palety. W "Białym cieniu" fabuła pełni w zasadzie drugorzędną rolę, na pierwszym planie jest próba zapośredniczenia pewnego wrażenia. Monologi bohaterów, często płynące z offu, niezsynchronizowane z tym, co oglądamy, unoszą się jakby w powietrzu, "ponad" akcją. Pełnią one funkcję niemalże muzyczną, przeplatane są zresztą eterycznymi, transowymi plamami dźwiękowymi. Ten akcent położony na impresyjność odbija się nieco na przejrzystości filmu. Ale tak czy inaczej Deshemu udaje się pokazać od nieco innej strony – zdawałoby się, do cna wyczerpany – temat afrykańskiej mizerii.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones