Recenzja filmu

Autor widmo (2010)
Roman Polański
Ewan McGregor
Pierce Brosnan

Źle się dzieje w państwie amerykańskim

Czy po seansie "Autora Widmo" któryś z widzów wyobrażałby sobie Nicolasa Cage’a w roli tytułowego Ghostwritera? Roman Polański, owszem. I to właśnie jego obsadził początkowo w  roli, którą (na
Czy po seansie "Autora Widmo" któryś z widzów wyobrażałby sobie Nicolasa Cage’a w roli tytułowego Ghostwritera? Roman Polański, owszem. I to właśnie jego obsadził początkowo w  roli, którą (na szczęście) w końcu otrzymał Ewan McGregor. Można by powiedzieć, że to właśnie zasługą rodowitego Brytyjczyka McGregora jest fakt, iż film nie poległ pod kołami sztucznej aury Hollywoodu.
Paradoksalnie, można by powiedzieć, że zakaz wjazdu do Stanów Zjednoczonych jest jedynym pozytywnym skutkiem popularnej afery seksualnej reżysera. Pozytywnym – i mówię to absolutnie bez użycia ironii, ponieważ wynikiem tego jest brak dostępu Polańskiego do powszechnie stosowanych w USA sztuczek filmowych: poczynając od zdjęć, poprzez budowanie niepotrzebnego napięcia w miejscach tego nie wymagających, aż do montażu, gdzie manipulowanie wzrokiem widza jest nagminnie łamane.

Niezwykłe szczęście spotkało więc Polańskiego, że w tak absurdalny sposób udało mu się uniknąć spotkania z amerykańskim światkiem obłudy i tym samym – uchronić przed nim swoje nowo narodzone dziecko, jakim jest  "Autor widmo", adaptacja znanej, brytyjskiej powieści "The Ghost".

Powieść ta, więc analogicznie także "Autor Widmo", ukazuje losy angielskiego dziennikarza, który zostaje zaangażowany jako tzw. Ghostwriter, czyli osoba mająca poskładać czyjeś przemyślenia w jedną, spójną, literacką całość. W tym przypadku są to wspomnienia nie byle kogo, bo byłego premiera Wielkiej Brytanii, Adama Langa (Pierce Brosnan). Podczas kompletowania potrzebnych materiałów, tytułowy bohater z każdym dniem coraz bardziej odczuwa unoszącą się wokół niego atmosferę zbrodni. Nie myli się. De facto sprawa dotyczy zagadkowej śmierci jego poprzednika – Mike'a McAry, będącego zarazem powiernikiem Langa.

Wówczas cała sytuacja staje się dla naszego Ducha wyzwaniem; musi on bowiem pogodzić swoje pisarskie zadanie z narastającą ciekawością i dążeniem do rozwikłania tajemniczej sprawy. Żeby tego było mało – z każdym nowym odkryciem coraz bardziej pogrąża się on w niebezpiecznej grze, narażając swoje życie. Finał filmu jest równie ekscytujący, co pomysł na jego realizację, która mimo paru niedociągnięć wyszła zaskakująco dobrze.

Przeciągania niektórych sekwencji filmowi zarzucić nie mogę, co - jak można zauważyć - robi wielu krytyków. Uważam, że gdyby nie to, kolejne sceny akcji następowałyby po sobie w szalonym tempie, a wtedy zarzucano by znowu zbytnie efekciarstwo i próbę ślepego nakręcania akcji. Romanowi Polańskiemu trudno jest zadowolić widzów, jako że od lat ocenia się go głównie przez pryzmat niepochlebnych opinii będących wynikiem jego problemów z wymiarem sprawiedliwości. Jednak ja oceniam go z dystansem, podobnie jak jego kolejne produkcje.

Nie mogę przeboleć, że w roli Amelii Bly obsadzono Kim Cattrall. Ujawnienie informacji, że początkowo rolę tę zagrać miała Tilda Swinton, będzie zapewne ciosem nie tylko dla mnie. Nie trudno sobie wyobrazić, że podniosłaby ona rangę filmu i co najważniejsze – o stokroć bardziej pasowałaby do roli błyskotliwej asystentki. Moje zastrzeżenia do filmu na tym się kończą - prawie więc ich nie ma.

"Autor Widmo" to film z niesamowicie efektowną atmosferą dreszczowca, której brakowało w światowej kinematografii od lat. Polański to mistrz w budowaniu napięcia podszytego aurą kryminału, co po raz kolejny pokazał, tworząc tę doskonałą adaptację. Precyzyjne i oddające klimat zdjęcia Edelmana (których większość notabene kręcona była w Anglii, Niemczech i na wodach Bałtyku) oraz idealnie trafiająca w bieg wydarzeń muzyka Alexandre'a Desplata czynią z filmu prawdziwy, klasyczny thriller, przy tym perfekcyjnie zagrany (McGregor oraz Brosnan).

Dbałość o szczegóły i ogromna dokładność w realizacji mogą uczynić "Autora Widmo" godnym rywalem w walce o Nagrody Akademii Filmowej. Reżyser wie, jak naciskać i kiedy przestać, a męczona przez niego obsada wprost przyznaje, że gdyby nie jego upór, tak wspaniałego efektu jak obecnie zapewne by nie uzyskali.
Roman Polański pokazał, że by poczuć Ziemię Świętą, nie trzeba stąpać po jej powierzchni.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię stracił. Czy ten fragment inwokacji pasuje do Romana... czytaj więcej
Adam Lang (Pierce Brosnan) zatrudnia widmo (Ewan McGregor), pisarza, który pisze za pieniądze prace,... czytaj więcej
Prawie każda recenzja "Autora Widmo", jaką dane mi było czytać, zaczynała się od wyjaśnienia, co to... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones