Recenzja gry Xbox One

Rise of the Tomb Raider (2015)
Karolina Gorczyca
Wojciech Machnicki

Żelazna dama

Pierwszy kontakt z grą powoduje opad szczęki na same buty. Lara stoi na ośnieżonym zboczu, przez siwe chmury przebijają się promienie słońca.
Recenzujemy "Rise of the Tomb Raider"
Poprzednia część serii „Tomb Raider” opowiadała o przymusowej inicjacji. Jej bohaterka, wymyślona na nowo i odmłodzona Lara Croft, pokonała awansem kilka stopni dojrzałości – wszystko dzięki uprzejmości dzikiej przyrody, armii najemników oraz mściwego bóstwa. W sequelu dziewczyna sama jest kołem zamachowym fabuły i wbrew podszeptom macochy oraz zdrowemu rozsądkowi wybiera się na poszukiwanie artefaktu zapewniającego nieśmiertelność. To spora różnica, bo o ile pierwsza gra opowiadała o tym, jak hartowała się stal, o tyle druga pozwala dostrzec, co pannie Croft w duszy gra. 



Oczywiście, Lara nigdy nie zostanie bohaterką dramatu egzystencjalnego, a ze scenarzystki Rhianny Pratchett (z tych Pratchettów) żaden Dostojewski, ale dobrze wiedzieć, że ktoś zdjął pierwszą damę gier wideo z koturnów. Dziewczyna nie tylko poci się i krwawi, ale też próbuje sobie poukładać w głowie to i owo, zostaje skonfrontowana z różnymi systemami wartości, musi wybierać między sprzecznymi interesami. Psychologicznej ewolucji bohaterki sprzyja zgrabnie napisana fabuła, z centralnym wątkiem Lary podążającej śladami ojca i dojrzewającej do odpowiedzialności za losy bliskich. Z kolei pot i krew poczujemy na własnej skórze dzięki wspaniałej animacji. Ciało Lary ponownie jest listkiem na wietrze, przyroda obchodzi się z nią bezlitośnie, a twórcy niezmiennie każą nam czerpać frajdę z jej nieszczęścia. Patrząc, jak bohaterka ostrożnie przeciska się przez wąskie szczeliny, wbija czekan w oblodzoną ścianę, dygoce z zimna albo ogrzewa dłonie nad ogniskiem, można dojść do wniosku, że właśnie tutaj przeniesiono środek "erotycznej" ciężkości "Tomb Raidera". Jeśli tęsknicie za piersiami wielkości arbuzów i seledynowym body, trafiliście pod zły adres. Lara nie tylko wygląda jak prawdziwa kobieta, ale też nosi się adekwatnie do okoliczności. Momentami gra przypomina zresztą katalog mody dla alpinistów. 



Poszukiwania Boskiego Źródła, bo tak nazywa się tym razem nasz McGuffin, wiodą przez słoneczną Syrię prosto w serce syberyjskiej tajgi. Do dwóch sporych, otwartych przestrzeni – zapuszczonej sowieckiej bazy wojskowej oraz doliny gorących źródeł – przylegają mniejsze, zaprojektowane z podobnym pietyzmem, lokacje. Są tu ośnieżone szczyty i zalesione kotliny, rozjaśniane jarzeniówkami instalacje przemysłowe oraz prowizoryczne osady, wielokondygnacyjne jaskinie i opuszczone kopalnie. Jest też co robić: jeśli zdecydujemy się zboczyć z głównego fabularnego traktu, czeka na nas masa sekretów, pamiętników, reliktów, wyzwań, dzienników, map, ukrytych skrzynek i misji pobocznych. Perfekcyjną realizacją idei stojącej za pierwszymi grami cyklu ponowie są opcjonalne grobowce. Wizyta w miejscu nazwanym Zbiornikiem to nie tylko „oczko” puszczone graczom, nawiązanie do levelu z oryginalnego "Tomb Raidera", o którym całe pokolenie śniło koszmary. To również wyraz tęsknoty za czasami, gdy przyparta do muru Lara musiała schować pistolety do kabury i ruszyć głową. 



Zarobione w trakcie podobnych zabaw punkty doświadczenia znów możemy przeznaczyć na rozwój umiejętności łowieckich, bitewnych albo tych związanych ze sztuką przetrwania. I choć polowanie oraz wytwarzanie przedmiotów z pozyskanych surowców nie zmieniły się zanadto od czasu poprzedniej części, to walka wypada znacznie ciekawiej. Możliwość konstruowania „w biegu” bomb dymnych i koktajli Mołotowa, spora ilość typów amunicji oraz większa dowolność w modyfikowaniu uzbrojenia sprawiają, że Lara Croft staje się jednoosobową armią, zaś gracz może pozwolić sobie na elastyczność przy wyborze stylu zabawy. Przeplatanie ataków z zaskoczenia z agresywnymi wymianami ognia to nic nowego, jednak wydaje się, że twórcy jeszcze lepiej godzą formułę pół-otwartego świata z pełną skryptów mechaniką gry. Gdy w finale obładowana gadżetami i bronią bohaterka przemieszcza się po górskich pasmach i wysyła na łono Abrahama kolejnych zbirów, przypomina to raczej beztroski balet śmierci niż desperacką walkę o życie. Frajda pozostaje jednak niezmienna – zwłaszcza w nowym, zastępującym kiepską grę wieloosobową, trybie Ekspedycji. To deser dla tych, którzy lubią zabawę na czas, wyzwania, powtarzanie etapów, dobra kupowane za wirtualną walutę oraz karty modyfikujące sprzęt, ubiór oraz umiejętności naszej postaci. 



Pierwszy kontakt z grą powoduje opad szczęki na same buty. Lara stoi na ośnieżonym zboczu, przez siwe chmury przebijają się promienie słońca. Wiatr zacina, dziewczyna brodzi po kolana w śniegu, kolejne podmuchy sprawiają, że z trudem łapie równowagę. Koncepcja artystyczna jest tak gruntownie przemyślana, a całość tak dobrze zoptymalizowana, że możecie grać wyłącznie dla estetycznej przyjemności oraz reżyserskich popisów. W głosie Camilli Luddington słychać wszystkie paradoksy charakteru Lary: determinację i zwątpienie, pewność siebie i wrażliwość (fanów rodzimego dubbingu uspokajam: Karolina Gorczyca znów stanęła na wysokości zadania i ponownie ma nieszczęście wcielać się w postać, którą zbyt mocno określa arystokratyczny, brytyjski akcent), zaś obietnica wielkiej przygody zostaje spełniona błyskawicznie. Tuż po hitchcockowskim trzęsieniu ziemi (a właściwie po zejściu lawiny), napięcie zaczyna rosnąć, a bohaterka – ewoluować. Od wiedzionej egoistycznymi pobudkami twardzielki, po altruistyczną wybawicielkę uciśnionych, która - wzorem największych superbohaterów popkultury - przekuwa swoje obsesje i lęki w coś szlachetnego. Tytuł gry nie kłamie: cofając się po śladach przodków, Lara Croft wykonuje pierwszy krok ku wspaniałej przyszłości.
1 10
Moja ocena:
9
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Są takie produkcje, które uznaje się za idealne bądź prawie idealne, a kiedy zapowiedziana zostaje ich... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones