Recenzja filmu

Sausage Party (2016)
Conrad Vernon
Greg Tiernan
Seth Rogen
Kristen Wiig

Życie to nie bajka

Animacja największych hollywoodzkich obrazoburców młodego pokolenia to jedna z najbardziej wywrotowych i jednocześnie inteligentnych kinowych produkcji ostatnich lat – piękna jak bajki Pixara i
Dla osób, dla których tak jak dla mnie jedzenie to jeden z ważniejszych celów w życiu, prawda wyjawiona w "Sausage Party" to spełnienia najgorszego koszmaru. Bo co począć, jeśli wszystkie produkty dostępne w supermarkecie mają w rzeczywistości uczucia, osobowość i wolę przetrwania? Włącznie z gumą do żucia, ginem i papierem toaletowym? 


Punktem wyjścia w animacji autorstwa Setha Rogena, jego kolegi od "Supersamca" i kumpli od "The Night Before" jest wesoła piosenka wyśpiewywana codziennie rano przez produkty z supermarketu "Shopwell’s". Opowiada ona o Cudzie Nieznanym – miejscu poza sklepem, w którym na boskich wybrańców – tych najczystszych i najświeższych – czeka wieczne spełnienie. Cały towar żyje przekonaniem, że ludzie to istoty o nadprzyrodzonych zdolnościach – wszystko widzą, wszystko wiedzą, mogą karać, nagradzać i prowadzą do zbawienia. I nawet kiedy prawda o tym błędnym założeniu wychodzi na jaw, przerażona gawiedź i tak nie daje jej wiary. Tylko Parówka Frank, mimo niebezpieczeństwa i dezaprobaty ze strony przyjaciół, będzie dążyć do poznania faktów i wyzwolenia. Brzmi całkiem znajomo, prawda?
    
   

Religijna parabola to tylko jeden z tysiąca ogrywanych w "Sausage Party" tematów – ilość atrakcji w filmie bywa przytłaczająca. Mnóstwo tu językowych żartów (liczba konfiguracji składniowych z wyrazem "fuck" jest naprawdę imponująca) i intertekstualnych odniesień. A to wciąż nie wszystko, bo autorzy animacji lubią jeszcze sięgać po gatunkowe klisze: wyjęte z horroru, westernu, kina wojennego, filmów wampirycznych, katastroficznych, przygodowych oraz komedii kumpelskich – a i tak na pewno coś pominęłam. Szkoda tylko, że szybko wyczerpują swoją energię – gdy kończą się ich najlepsze żarty, pozostają już tylko ich ulubione, czyli te o wsuwaniu, wciskaniu, ugniataniu, rozpychaniu, ślizganiu i co jeszcze tylko związek parówki i bułki przywiedzie na myśl. Dowcipów o seksie oralnym, analnym, homoseksualnym i grupowym – a także o wślizgiwaniu się do różnych otworów w ciele i tryskających płynach życiowych – też nie zabraknie. Muszę uczciwie uprzedzić, że bywa nawet dziwniej. I bardzo brutalnie. 

Jeśli kogoś ten opis "Sausage Party" zniechęcił do seansu, to zupełnie niepotrzebnie. Animacja największych hollywoodzkich obrazoburców młodego pokolenia to jedna z najbardziej wywrotowych i jednocześnie inteligentnych kinowych produkcji ostatnich lat – piękna jak bajki Pixara i bezkompromisowa jak kino dla dorosłych. Wnioski narzucające się z tego zderzenia czynią ją ewenementem wartym obejrzenia. Nie ma jednak wątpliwości, że najbardziej spodoba się widzom o wysokiej odporności na nonsens i bezkompromisowe poczucie humoru. 
1 10
Moja ocena:
6
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Frank jest parówką. Razem z przyjaciółmi z paczki, Barrym, Carlem i innymi parówami, czeka na to aż... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones