Recenzja filmu

Pirania 3DD (2012)
John Gulager
Danielle Panabaker
Matt Bush

...'cause they don't have any feelings

Nienasycone, słodkie rybiątka o ostrych jak brzytwa ząbkach, którymi ogołocą cię do kości w ułamki sekund, powracają na duży ekran. Tyle że efekt już tak "słodki" jak uprzednio nie jest -
Nienasycone, słodkie rybiątka o ostrych jak brzytwa ząbkach, którymi ogołocą cię do kości w ułamki sekund, powracają na duży ekran. Tyle że efekt już tak "słodki" jak uprzednio nie jest - kontynuacja horroru Alexandra Aji sprzed dwóch lat to produkt zdecydowanie wtórny, nastawiony już tylko na odcinanie kuponów od krwawego sukcesu w 3D. Ale po kolei...

Fabuła to w zasadzie powtórka schematu z części pierwszej: jest wodny lunapark i jego goście. Ci rekrutują się głównie spośród mało rozgarniętych, napalonych nastolatków i roznegliżowanych pań o dużych biustach. Szykuje się beztroska zabawa pod znakiem silikonu i niezobowiązującego seksu, która zostanie jednak brutalnie przerwana przez niespodziewanych (taa, jasne!) gości.

Jaki wstęp, takie rozwinięcie - dalej wszystko toczy się utartym torem. Są pierwsze ofiary, jest pani oceanolog, która stara się nie dopuścić do otwarcia parku rozrywki ze względu na zagrożenie, jest także jej chciwy ojczym, właściciel imprezowni, któremu symbol dolara przysłonił świat. Potem już tylko bryzgająca krew i sterczące sutki. Nie zrozumcie mnie źle, wszak tego typu atrakcje były największymi atutami pierwszej "Piranii". Tyle że Aja z tych składników skomponował zabawę nieprzyzwoitą i w złym guście, ale pełną przy tym werwy i humoru. Johnowi Gulagerowi pozostało już tylko małpowanie konceptów z filmu Francuza z okazjonalnymi wtrętami zaczerpniętymi z innych "klasyków" grindhouse'owej rozrywki.

Tak jak i w masakrze z 2010 roku, tak i tu postarano się o barwne epizody, będące ukłonami dla idoli z przeszłości. Już na wstępie mamy więc Gary'ego Buseya, którego żywot ekranowy, jak nietrudno przewidzieć, nie potrwa długo. Powraca także Christopher Lloyd w roli ekscentrycznego badacza podwodnej szarańczy, ale tym razem jego występ jest w zasadzie bezcelowy - ot, pojawia się na kilka minut, ale jego postać nie służy już popchnięciu akcji naprzód, jest, bo tego oczekuje widownia. Bez dwóch zdań strzałem w dziesiątkę był za to pomysł na zaangażowanie w przedsięwzięcie Davida Hasselhoffa, który wcielając się w samego siebie, tj. przebrzmiałego, zadufanego w sobie gwiazdora, wykazał się sporą dozą autodystansu. Widać supermęski ratownik i wykonawca niezapomnianej przeróbki hitu "Hooked on a feelin'" zdał sobie sprawę, że jedynie posunięcie tego typu jest w stanie choćby na moment przedłużyć jego podupadłą karierę. A i kasa bez wątpienia się przyda. Gagi z jego udziałem nie zawsze są trafione, co nie zmienia faktu, że i tak jest to najciekawsza i najbarwniejsza postać tej odsłony cyklu (wygląda bowiem na to, że producenci myślą nad kolejnym sequelem). Szkoda, że twórcy nie wpadli na więcej pomysłów tego rodzaju i zadowolili się odgrzewaniem sprawdzonych chwytów.

"Pirania 3DD" to dzieło w sposób zamierzony złe, pozbawione dobrego smaku. Jednak, jak widać na jego przykładzie, campem i bezguściem też trzeba umieć się posługiwać. Reżyserowi trylogii "Krwawej uczty" zabrakło wyczucia i poza kilkoma bardziej "pikantnymi" scenkami zaserwował widowni produkt przewidywalny i budzący raczej letnie odczucia. Tym razem nie miałem poczucia, że ktoś tu przekracza granicę. Grzeczne, pławiące się w wygodnym, przewidywalnym dobrobycie piranie? Tego jeszcze nie było. Ale też raczej nikt na coś takiego nie czekał.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Przez cały seans nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że film został stworzony tylko po to, by pokazać jak... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones