"Szkoła uczuć" to bardzo wrażliwy, delikatny film. Potrafi urzec: romantyczny, ale momentami zmusza do przemyśleń. Główna bohaterka - córka pastora, Jamie Sullivan być może uchodzi za cnotkę w
"Szkoła uczuć" to bardzo wrażliwy, delikatny film. Potrafi urzec: romantyczny, ale momentami zmusza do przemyśleń. Główna bohaterka - córka pastora, Jamie Sullivan być może uchodzi za cnotkę w środowisku młodzieży szkolnej, ale tak na prawdę nikt jej nie zna. Większość ocenia ją po wyglądzie: grzecznie ułożona fryzurka, pastelowe sweterki i kwieciste, długaśne sukienki skrywają pod sobą bezcenne wartości. Przekonać się o tym mógł Landon Carter - rogata dusza tej historii, czy jak kto woli po prostu łobuz. Jak się można domyśleć - razem z kolegami naśmiewali się z "grzecznej dziewczynki". Za poważne przewinienie Landon dostaje od dyrekcji karę polegającą na pracy na rzecz szkoły oraz wykazania się w wiosennym przedstawieniu. Podchodzi - rzecz jasna - do tego z nieukrywaną niechęcią. Wtedy też poznaje Jamie. Dzięki niej odrywa się wreszcie od przyziemnych spraw tego świata i spogląda w przyszłość nieco śmielej. Nie mogło oczywiście obyć się bez zatarć - dwie tak zdawałoby się kontrastowo dobrane charaktery i całkowicie inne otoczenie. A co by było, gdyby... coś ich połączyło? Spodobał mi się sprytnie wpleciony motyw z "listą rzeczy do zrobienia w moim życiu". Historia całkowicie pozbawiona perwersji i wulgaryzmu. Przedstawiono obraz czystej młodzieńczej miłości. Może ten film sprawi, że niektórzy przestaną nieustannie narzekać i spróbują cieszyć się choć z drobnych rzeczy. W końcu nie do wszystkiego musimy podchodzić filozoficznie i nie należy przejmować się tym..."co ludzie powiedzą", a pozory często mylą i ... łatwo się na nich "poślizgnąć". Dodam jeszcze, że spodobała mi się muzyka do filmu - tworzy odpowiedni nastrój, a piosenka śpiewana przez Mandy Moore -"Only Hope" jest świetna! Carpe diem...