Recenzja filmu

Arizona Dream (1993)
Emir Kusturica
Johnny Depp
Jerry Lewis

Aby tylko stać się perfekcyjnym "dreamerem"

"Arizona Dream" to prawdopodobnie najwspanialsze dzieło Emira Kusturicy. Po obejrzeniu widz nie może czuć spełnienia i satysfakcji z udanego seansu.
Amerykańskie filmy europejskich reżyserów zwykle są obowiązkowymi pozycjami najwyższych lotów. Często też amerykańskie próby tych reżyserów są o wiele lepsze od ich rodzimych produkcji. Wspomnieć tutaj wystarczy choćby Miloša Formana , Alfreda Hitchcocka czy Romana Polańskiego . Wszyscy zaczynali na rodzimych podwórkach, ale największe hity tworzyli w USA. Do grona tych osób nie można zaliczyć Emira Kusturicy , gdyż on największą karierę robił na swoim podwórku. Stworzył jednak jeden film (de facto jedyny w swojej karierze) na terenie USA i potwierdził, że Europejczycy potrafią kręcić tam swoje filmy. Mowa oczywiście o "Arizonie Dream", filmie, obok którego nie można przejść obojętnie i przy którym brak komentarza byłby krzywdzący.

Wiele elementów składa się na złożoność i wielopłaszczyznowość tego filmu. Świadczy o tym choćby fakt, że każdy oglądający ma inne odczucia po skończonym seansie. Potwierdza to też brak niektórych nagród i spora ilość drugich. Świadczą o tym w końcu dialogi, muzyka, gra aktorska, symbolika, a także tekst piosenki Gorana Bregovicia i Iggy'ego Popa  "In The Dead Car". Opiszę pokrótce każdy z elementów, aby ukazać wielkość tego niezwykłego filmu.

Ciekawym zabiegiem było obsadzenie w rolach, aktorów tak bardzo od siebie się różniących:  będąca na skraju starości Faye Dunaway, wschodząca, coraz jaśniejsza gwiazda Johnny Depp oraz niezbyt wówczas znana Lili Taylor. Poziomowi zróżnicowania aktorów bezbłędnie odpowiadał poziom zróżnicowania bohaterów przez nich granych. Sprzyjało to ciętym dialogom, wspaniałej muzyce, świetnej grze aktorskiej oraz specyficznemu klimatowi na granicy snu i jawy.

Dialogi to bez wątpienia jeden z największych atutów tego arcydzieła. Zaczyna się od dialogów sięgających najgłębszych czeluści psychodelii by momentami docierać do artystycznie pięknych zakamarków. W ten sposób mamy na początku anakoluty narratora by w pewnym momencie usłyszeć słowa najgłębszego przywiązania. Charakter dialogów zmienia się więc dynamicznie, ale jednocześnie nabiera coraz więcej symboliki. Wraz z rozwojem akcji rozwijają się dialogi m.in. pod kątem symboliki, co tylko wzmacnia odczucia. Można by było teraz przytoczyć liczną ilość przykładów, ale mogłoby to popsuć odbiór tym,  którzy jeszcze nie obejrzeli tego filmu. Jest to jednak w filmie tak widoczne i zauważalne, że trudno sądzić inaczej. Każdy natomiast znajdzie tutaj inną symbolikę, jednemu przypadnie do gustu a innemu nie, ale każdy coś dostaje od tego filmu. Dialogi są niezwykle bystre i wysmakowane a przy tym momentami naprawdę zabawne. Tworzy się więc w tym filmie kontrast, bo w pewnym momencie uśmiech schodzi z twarzy i pojawia się smutek i niepokój. 

Film nie został nagrodzony ani Oscarami, ani Złotymi Globami, ani nawet BAFTA-mi. Mimo że jest to film amerykański, nagród doczekał się na festiwalu w Berlinie, gdzie Kusturica dostał Srebrnego Niedźwiedzia. Ta dziwność sytuacji świadczy bez wątpienia o inności tego filmu. To nie jest zwykłe kino, które widzi się na co dzień w telewizji. Tu się widzi znajome twarze w nieznajomych i obcych dla widza rolach. Tu się czuje oderwanie od rzeczywistości, oderwanie od amerykańskiego mainstreamu. Stąd nagrody w Europie i brak ich w Ameryce.

W końcu dochodzimy do najwspanialszego aspektu filmu. Mowa oczywiście o muzyce Gorana Bregovicia z gościnnym udziałem Iggy'ego Popa. Ścieżka dźwiękowa przenosi nas w odległe, bałkańskie rejony. Bez wątpienia szokiem dla widza, szczególnie amerykańskiego, była tak egzotyczna muzyka. Podczas seansu widz czuje wszechobecne towarzystwo akordeonu. Każda scena, której towarzyszy ta niezwykła muzyka, jest podróżą do własnych udziwnionych marzeń i snów. Rzadko można usłyszeć tak udziwniony i nietuzinkowy soundtrack, sprawiający, że można poczuć się spełnionym artystycznie. Wspaniałe owoce wydała współpraca Emira Kusturicy z Goranem Bregoviciem. W efekcie powstało kilka niezapomnianych scen, których uwznioślenie nastąpiło wraz z dźwiękami muzyki i słowami piosenek. Dzięki temu film zapada w pamięć jako artystyczny obraz najgłębszej wrażliwości estetycznej człowieka.

O symbolice nie można napisać zbyt wiele i nie dlatego, że jej nie było, ale dlatego, że było jej tak dużo. Ilość symboli sprawia, że nie można czuć się na tyle kompetentnym, by wszystkie je wymienić, a co dopiero o nich opowiedzieć. Można natomiast być pewnym, że te wszystkie udziwnienia, o których już wspomniałem, sprzyjały tworzeniu symbolicznych obrazów, które doskonale wpasowały się w dzieło. Nie mieliśmy tutaj czegoś w stylu "Jabłek Adama", gdzie kluczem do satysfakcjonującego odbioru filmu było odczytanie zawartej tam symboliki, ale mieliśmy subtelne muskanie symboliką, aby ujrzeć świat przedstawiony w piękniejszych barwach. Wspaniałym jest fakt, że każdy z nas może tego doświadczyć podczas seansu. To bez wątpienia świadczy o wielkości tego filmu. Na końcu trzeba jeszcze wspomnieć o największym utworze z tego filmu, czyli "In The Dead Car", który muzycznie, rytmicznie i tekstowo koresponduje z filmem i dokłada cegiełkę do pomniku jego wielkości.

"Arizona Dream" to prawdopodobnie najwspanialsze dzieło Emira Kusturicy. Po obejrzeniu widz nie może czuć spełnienia i satysfakcji z udanego seansu. Po pierwsze przeszkadza nam w tym prawdopodobnie brak jakiegoś przesłania, co może się nie podobać niektórym widzom. Po drugie przeszkadza nam w tym fakt, że ponad 2 godz. 20 minut seansu jest w tym wypadku niewystarczające. Myśli krążą tylko wokół tego filmu, gdzie tylko można, słucha się muzyki i ogląda najciekawsze sceny i czuje się nieodpartą chęć by obejrzeć go jeszcze raz. To naprawdę dziwne, ale ten film jest do obejrzenia wiele razy, ponieważ nie zaskakuje nas fabularnie. Ten film jest jak ulubiona piosenka, do której często się wraca, aby poprawić sobie humor i wzbogacić się duchowo. Ten film to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto chce pobudzić swoją wrażliwość estetyczną, oraz dla każdego, kto jest niespełnionym "dreamerem", jak główny bohater tego wspaniałego arcydzieła.  
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Tak naprawdę trudno powiedzieć, o czym jest ten film. Każdy może interpretować go na własny sposób.... czytaj więcej
Trudno jest mi udowodnić, że film Emira Kusturicy pt. "Arizona Dream" zasługuje na miano "arcydzieła".... czytaj więcej
Czytając opis filmu, myślimy "kolejny zwyczajny film". Dwie kobiety, piękna wdowa Eline i jej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones