Recenzja filmu

Tombstone (1993)
Kevin Jarre
George P. Cosmatos
Kurt Russell
Val Kilmer

Age quod agis ? Czyń to, co czynisz

Masz swoje ulubione potrawy? Nie lubisz, gdy się je mocno zmienia? Po obejrzeniu "Tombstone" miałem wrażenie, że zaspokoiłem swój apetyt niezwykłym daniem, a tak naprawdę wiedziałem, że
Masz swoje ulubione potrawy? Nie lubisz, gdy się je mocno zmienia?
Po obejrzeniu "Tombstone" miałem wrażenie, że zaspokoiłem swój apetyt niezwykłym daniem, a tak naprawdę wiedziałem, że sięgnąłem po to, co zawsze. Bo liczy się smak, a przerzucając to na terminologię kina – klimat.

Wyatt Earp. Imię i nazwisko, a tak elektryzuje. Nie tylko fanów Dzikiego Zachodu...
Legendarny Wyatt Earp, pogromca bandytów i samozwańczych kowbojów osiedla się w małej górniczej osadzie. Pragnie jedynie wytchnienia i spokoju a tymczasem ściera się znów ze swym morderczym przeznaczeniem jako obrońca i mściciel. Pomysł inspirowany jest prawdziwą historią, a dzięki swej prostocie jest tak uchwytny jak przyklejony do ściany komar. W dodatku ciągle mamy chrapkę na trzaśnięcie tego komara. Niby niegroźny, ale jednak czujemy jego obecność. Tak samo jest z obrazem w reżyserii Georgea P. Cosmatosa.

Słyszałem wiele opinii: nic nowego, znowu to samo czy ujdzie w tłumie podobnych sobie. Odpowiem Wam: nieprawda! Bo ten obraz czai się i czeka, by na nas uderzyć i porazić swym klimatem. Ja kieruję się żelazną zasadą, że klimat jest najważniejszy. Jak celem pojedynków sportowych jest strzelanie bramek, zdobywanie punktów czy osiągnięcie czasu najlepszego okrążenia, tak dla filmu jest osiągnięcie niezapomnianego klimatu. Zanurzając się w ten film, miałem wrażenie, że w pomieszczeniu zrobiło się gęsto od akcji, czułem oddech Ringo na szyi i zapach dymu z rewolweru Doca.

Skupiając się na innych elementach, nie można zapomnieć o grze aktorskiej. Filmowi Johnny Ringo (Michael Biehn) i Doc Holliday (Val Kilmer) to w istocie główna para antagonista – protagonista. Tytuł mówi o Wyatt Earpie, ale to dzięki dobrze dobranym bohaterom pobocznym film nabiera rozmachu. I znów muszę wspomnieć o suchotniku Hollidayu. Doszedłem kiedyś do takiego wniosku, że im bardziej ekstrawagancki bohater, tym łatwiej aktorowi później zbierać laury za jego odegranie. Trupioblady Doc na długo zapisze się w mojej pamięci.

Słowo o Earpie. Nie mógłbym przecież po macoszemu potraktować tytułowego bohatera. To do niego odnosi się tytuł mojej recenzji. Age quod agis – Czyń to, co czynisz. Może także być odczytane jako rób to co umiesz najlepiej. Szlachetny szeryf chciał uciec od swej przeszłości, wspomnień, czynów. Gdy chcemy czegoś uniknąć, najczęściej zderzamy się z tym z podwójną siłą. Moim zdaniem ta myśl zasługuje na motto całego filmu. Chciano ukazać dramatyczną sytuację historycznego już pogromcy złoczyńców. Nawet najlepszych przeznaczenie nie ominie.

Na zakończenie mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że jest to kawał dobrego westernu. Umyślnie użyłem słowa "western", bo wydaje mi się, że ta historia mogłaby być żywa i równie imponująca w każdym okresie, w dodatku western w tym przypadku jako gatunek jest jak niezbędna przyprawa dla potrawy, dodaje smaku i klimatu filmowi.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Barwne życie Wyatta Earpa stało się inspiracją dla wielu twórców filmowych. "Miasto bezprawia" z 1946... czytaj więcej
Gatunek westernu, tak jak człowiek, po kilkudziesięciu latach obfitego żywota wyzionął ducha i raz na... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones