Recenzja filmu

Lśnienie (1980)
Stanley Kubrick
Jack Nicholson
Shelley Duvall

Arcydzieło Kubricka

Stanley Kubrick był wymagającym reżyserem. Od aktorów, których zatrudniał, oczekiwał maksymalnego poświęcenia, aby postacie, które grali, były jak najbardziej przekonujące. W przypadku filmu
Stanley Kubrick był wymagającym reżyserem. Od aktorów, których zatrudniał, oczekiwał maksymalnego poświęcenia, aby postacie, które grali, były jak najbardziej przekonujące. W przypadku filmu "Lśnienie" nie było inaczej. Godziny pracy, setki powtarzanych ujęć i wielkie zaangażowanie zaowocowały wspaniałym filmem, który niewątpliwie przeszedł już do historii kina grozy. Główny bohater Jack Torrance otrzymuje posadę stróża w hotelu "Panorama". Ma spędzić tam całą zimę. Dyrektor opowiada mu o poprzednim stróżu, który z niewiadomych przyczyn zabił żonę i dwie córki, po czym popełnił samobójstwo. Pomimo tego Jack przyjmuje ofertę i wraz żoną i synkiem wprowadza się na 6 miesięcy do hotelu. Początkowo wszystko jest normalne, lecz z czasem Jack zamienia się w strasznego i bezdusznego człowieka. Co spowodowało, że kochający mąż i ojciec stara się zabić rodzinę? Jaką tajemnice kryje hotel? Na te i inne pytania odpowiedź znajdziecie w filmie. Niektórzy uważają że w "Lśnieniu" nie ma nic strasznego, no bo troje zamkniętych i odciętych od świata ludzi, którzy mieszkają w hotelu i brak trupów przez połowę filmu to nic ciekawego. Każdy ma własne zdanie, lecz ja uważam, że jest zupełnie inaczej. Odosobnienie i odcięcie od świata stwarza świetny klimat. Narastająca z czasem obsesja i "ześwirowanie" Jacka Torrence'a (tu świetna rola Nicholsona) oraz wizje jego syna Danny'ego są mocnym punktem i plusem tego filmu. Muzyka idealnie oddaje daną scenę i klimat. Zdecydowanie kompozytor poradził sobie z jej doborem. Aktorzy grają bardzo dobrze, powiedziałabym wręcz, że bezbłędnie. Strach narasta z każdą minutą, dzięki czemu z napięciem śledzimy dalsze losy bohaterów i ani na moment nie odrywamy wzroku od ekranu. Piękne zdjęcia hotelu i okolicy oraz montaż to pełen profesjonalizm. Jak już wspomniałam, aktorzy spisali się na medal. Na wielkie uznanie zasługuje Jack Nicholson, który stworzył postać bardzo realistyczną i przekonującą, a jego nieśmiertelne teksty "Here's Johnny!'' czy "Come out, come out, wherever you are" nie zginą nigdy. Uważam, że powinien dostać za tę rolę Oscara. Kubrick udowodnił, że bez hektolitrów posoki (choć scena z windą) i zmasakrowanych ciał da się stworzyć horror. Genialna scena z wylewającym się z windy morzem sztucznej krwi to jedna z najlepszych scen w filmie. Autor powieści, na podstawie której powstało "Lśnienie", Stephen King nie był zachwycony filmem, jaki stworzył Kubrick. Od początku nie ukrywał, że zupełnie nie przypadły mu do gustu zmiany, gdyż fabuła została znacznie zmieniona względem książkowego oryginału. King powiedział nawet, że nie chce, aby ten film był reklamowany jego nazwiskiem. Dla wielu wydaję się to dziwne, gdyż "Lśnienie" to genialny horror, jednak zmienienie paru wątków, końca i pominięcie paru zdarzeń to według Kinga błąd. Aby naprawić ten "błąd" w 1997 r wraz z Mickiem Garrisem stworzył miniserial także zatytułowany "Lśnienie", który był szczegółowo oparty na książce. Scenariusz do tej wersji napisany został przez samego Kinga, jednak wersja przeszła bez echa, a aktorzy grający w nim nie dorastali do pięt obsadzie Kubricka. Sceny z filmu były wykorzystywane przez grupę metalową Slipknot ("Spit it out") i 30 Seconds To Mars ("The Kill"). Slipknot bezpośrednio nawiązywał do scen z obrazu Kubricka, natomiast 30 Seconds To Mars wykorzystało wiele motywów takich jak: jazda po hotelu (zamiast rowerka mamy deskorolkę), odbijanie piłeczki o ścianę, picie drinka przy barze i wiele innych. Ciekawostką jest fakt, iż Kubrick zakazał dubbingowania Lśnienia i do dziś dnia każdy, kto nie zna angielskiego, musi oglądać go z napisami. Również w telewizji pojawiła się wersja z napisami. Uważam, że ze względu na wspaniałe dialogi (np. wspomniane wyżej "Here's Johnny!") powinno się go oglądać w oryginale (i tak innej możliwości nie ma:), dubbing mógłby zabić klimat. Reasumując, "Lśnienie" to wspaniały film, który każdy fan horrorów powinien zobaczyć. Napięcie towarzyszy nam od początku do końca, obsada jest znakomita, muzyka też - czego więcej chcieć?
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W 1980 roku wielki wizjoner kina Stanley Kubrick stworzył prawdopodobnie jeden z najlepszych filmów grozy... czytaj więcej
Wielu już strzępiło sobie języki, pióra i palce na klawiaturach wysłużonych komputerów, żeby wygłosić... czytaj więcej
"Lśnienie" ma jedną z najwspanialszych i najbardziej niepokojących czołówek w historii kina. Nakręcone z... czytaj więcej