Recenzja filmu

Śmietnisko (2010)
Lucy Walker
Vik Muniz

Artysta-pozytywista

Ten osobisty dramat artysty ginie jednak w istnej fali szczęśliwych zakończeń, bajkowych, a jednak przecież rzeczywistych.
Vik Muniz mówi, że nie wierzy w sztukę polityczną. Nie znaczy to jednak, że bohater dokumentalnego filmu Lucy Walker, ten pochodzący z São Paulo obywatel świata, mieszkaniec Nowego Jorku, artysta, który ma już za sobą zarówno wystawy w MoMA, jak i entuzjastyczne recenzje w "New York Timesie", jest zawieszonym poza światem pięknoduchem. Oczywiście, daleko mu do ideału artysty-suchotnika: nie przesiaduje w wilgotnej grocie, nie głodzi się, czekając na epifanię, nie stara się przemienić swojego ciała w najdoskonalsze dzieło sztuki – zmaltretowaną górę mięsa, zarówno wzniosłą, jak i żałosną. Daleko mu też do artysty-rewolucjonisty: nie pisze manifestów, nie chodzi na barykady, trzyma się z dala od polityki.

Muniz jest postacią paradoksalną, ale i niezwykłą. Na swojej sztuce naprawdę dobrze zarabia, niczego mu nie brakuje: mieszka w wygodnym i jasnym domku, ma piękny, płaski monitor i wielki, czarny aparat fotograficzny, który praktycznie sam robi zdjęcia. Oprócz tego stoi za nim grono oddanych współpracowników i grono równie oddanych kuratorów. Muniz naprawdę nie musi się martwić o przyszłość i nie musi robić praktycznie nic. To mu jednak nie wystarcza, dlatego jedzie na jedno z największych na świecie wysypisk śmieci na obrzeżach Rio de Janeiro, by zrealizować swój kolejny projekt wraz z pracującymi na nim śmieciarzami. Artysta chce ich postawić na miejscu postaci z największych dzieł malarstwa i namalować te obrazy niejako na nowo, tak by to teraz twarz młodego szefa związku zawodowego śmieciarzy była twarzą Marata ze słynnego obrazu Jacques-Luisa Davida.

Ważna jest oczywiście technika i bohaterowie. "Śmietnisko" dokumentuje wyprawę Muniza praktycznie w każdym aspekcie. Poznajemy najczęściej smutne i dramatyczne historie ludzi, których artysta poprosił o udział w swoim projekcie, przypatrujemy się jego dość niezwykłej technice artystycznej (Muniz robi swoje obrazy ze śmieci; każdy z nich jest swego rodzaju zbiorem różnego rodzaju rupieci i odpadków, poddanych twórczej organizacji), obserwujemy krajobraz, na tle którego to wszystko się rozgrywa: niekończące się slumsy, w których bieda jest czymś dziedzicznym i nieodwołalnym, przechodzącym po prostu z ojca na syna. Najważniejsza jednak w tym fascynującym filmie jest myśl, że sztuka nie jest czymś najważniejszym. Muniz, któremu daleko do artysty-celebryty – cynicznego hedonisty, który nie wierzy, że sztuka jest czymkolwiek lepszym niż pozostałe wykwity społeczeństwa spektaklu, realizującego swoje projekty w zasadzie po to, by choć na chwilę rozwiać nudę i oddalić od siebie widmo tego, że nic to nie znaczy – w pewnym momencie dostrzega, że musi wziąć odpowiedzialność za tych, których wybrał, by mu pozowali. Widzi, że, pokazując im coś nowego, coś, czego do tej pory nie znali, zaburzył ich życie, dał im – możliwe, że bezpodstawną – nadzieję, ale nie ucieka z pola bitwy. Robi wręcz coś przeciwnego: porzuca swoje wygodne życie i całym sobą angażuje się w pomoc tym, których spotkał na śmietnisku.

Nie wszystkim to zaangażowanie się podoba, na marginesie pojawia się informacja, że żona Muniza nie zaakceptowała jego misji, nie zgodziła się na opuszczenie szklanego pałacu, zachodniego królestwa wygody. Ten osobisty dramat artysty ginie jednak w istnej fali szczęśliwych zakończeń, bajkowych, a jednak przecież rzeczywistych. W końcowych partiach dokumentu pojawia się informacja, że większość z tych, którzy uczestniczyli w projekcie w ten czy inny sposób odmieniło swoje życie – pomogła im w tym sztuka, a raczej artysta, który będąc przeciwnikiem sztuki politycznej, nie bał się sam zaangażować całym sobą, poświęcając swoją wygodę, szczęście i pieniądze. Artysta-pozytywista. Człowiek z kosmosu.
1 10 6
Rocznik '83. Absolwent filmoznawstwa UAM. Krytyk filmowy. Prowadzi dział filmowy w Dwutygodnik.com. Zwycięzca konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2007). Współzałożyciel nieistniejącej już "Gazety... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones