Recenzja filmu

Nieobecny (2011)
Marco Berger
Carlos Echevarría
Javier De Pietro

Bój się geja

Reżyserowi tak bardzo zależy na wykreowaniu atmosfery zagrożenia i permanentnego napięcia, że w warstwie estetycznej jego film staje się w niezamierzony sposób autoparodystyczny.
W filmie Marco Bergera większość bohaterów sprawia wrażenie nieobecnych. Wyglądają, jakby zawsze chcieli być gdzie indziej, mówią, jakby adresatem ich słów był ktoś   niedostrzegalny ludzkim okiem. Nic dziwnego, że intencje nastolatka Martina, który wybiera sobie na obiekt uczuć własnego trenera pływackiego, a następnie wplątuje go w dwuznaczną sytuację, pozostaną dla nas niejasne. To tylko erotyczna fascynacja czy szczenięca miłość? Rodzaj prowadzonej świadomie perwersyjnej gry czy impuls, nad którym nie można zapanować?

Zmanipulowany trener Sebastian zaprasza Martina do domu, pozwala mu skorzystać ze swojej łazienki, robi mu kolację i ścieli jego łóżko. Nazajutrz karty będą rozdane od nowa, zaś pedagoga, zdającego sobie powoli sprawę ze swojego nieciekawego położenia, zaczną nękać wyrzuty sumienia. Ale czy na pewno tylko one zaprzątają niespokojny umysł Sebastiana?

Przebrany w szatki thrillera dramat Bergera zwleka z odpowiedzią na to pytanie. Reżyserowi tak bardzo zależy na wykreowaniu atmosfery zagrożenia i permanentnego napięcia, że w warstwie estetycznej jego film staje się w niezamierzony sposób autoparodystyczny. Widzimy tę matnię już w pierwszej sekwencji, w której kamera kontempluje ciało szesnastoletniego Martina. Dudniące werble i smyczki kojarzące się z kompozycjami Bernarda Hermanna nie pozostawiają żadnych wątpliwości – ma być niepokojąco i groźnie. Berger pozostaje konsekwentny i korzystając z wąskiego arsenału środków stylistycznych snuje historię o pożądaniu, które potrafi usunąć grunt spod nóg.

Problem w tym, że ten sztafaż dreszczowca pasuje do opowiadanej historii jak świni siodło. Sednem opowieści jest bowiem podwójny, bliźniaczy konflikt. Zarówno Martin, jak i Sebastian wpadli w tę samą pułapkę propagowanych przez kulturę wzorców męskości. Nie tylko nie deklarują wprost swojego homoseksualizmu, ale starają się za wszelką cenę zachować twarz heteroseksualnego "everymana". Szkoda, że Berger powiela ich metody, a to, co najciekawsze w jego filmie, ginie pod warstwą efekciarskiej, gatunkowej stylizacji.
1 10 6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W filmie Marco Bergera "Nieobecny", laureacie prestiżowej nagrody Teddy Award na tegorocznym Berlinale,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones